Wpisy z tagiem "św Anna":
Św. Anny, Matki Przenajświętszéj Maryi Panny
Żyła około roku 5-go przed przyjściem Pańskiém.
(Żywot jéj wyjęty jest z dzieł świętego Epifaniusza i świętego Grzegorza Nisseńskiego.)
Święta Anna, matka przenajświętszéj Maryi Panny, przyszła na świat w Betleemie, w mieście w dawnéj ziemi żydowskiéj, dziś Ziemią świętą zwanéj, położoném. Narodziła się na lat około siedemdziesięciu przed przyjściem Pana Jezusa. Ojciec jéj należał do pokolenia Lewi, i pochodził z rodziny wielkiego kapłana Aarona: nazywał się Mathan. Matka jéj z pokolenia Judy, miała imię Marya Emerencyanna. Bylito ludzie zamożni i wielkiéj zacności, przyświecający przykładami cnót wszelkiego rodzaju. Mieli trzy córki: najstarsza z nich Marya, poślubiła Kleofasa i była matką świętych Jakóba, Szymona i Judy Apostołów, których dla tego że byli ciotecznymi braćmi przenajświętszéj Panny, według zwyczaju żydowskiego, nazywano braćmi Pana Jezusa, chociaż byli tylko Jego blizkimi krewnymi. Drugą córką Mathana i Emerencyanny była Sabe, matka świętéj Elżbiety, a więc ciotecznéj siostry Matki Bożéj. Nakoniec trzeciém ich dzieckiem, była święta Anna którą Pan Bóg przeznaczał na matkę Téj, z któréj miał się narodzić Syn Boży.
Skoro w dzieciństwie zaczęła przychodzić do rozumu, zaraz można było poznać, że ją Pan Bóg jakby od kolebki uposażał temi darami i łaskami, jakiemi obdarzać raczy najszczególniéj wybrane przez Siebie dusze. To téż stała się największą pociechą rodziców którzy ją nadzwyczaj miłowali, robiąc nawet w tém niejaką różnicę z innemi dziećmi, co jednak, jak piszą, tak było usprawiedliwioném jéj wyjątkowemi przymiotami, że nawet w jéj siostrach zazdrości nie rozbudzało.
Gdy z lat dziecinnych wyszła, uderzała w niéj wielce skłonność do samotności, wstręt do życia światowego i skromność dziewicza, przydająca największą cenę jéj wszelkiego rodzaju powabom. Znaczną część dnia każdego spędzała na modlitwie, najchętniéj przebywała w świątyni Pańskiéj, a rozczytując się w księgach świętych, z upragnieniem wyglądała przyjścia zapowiedzianego Zbawiciela, i dokładniéj od wielu najuczeńszych ówczesnych kapłanów, przewidywała, że chwila ta błogosławiona nie jest już daleką. Nie przypuszczając że z niéjto właśnie miała się narodzić Matka tegoż Zbawiciela, byłaby z najwyższą dla siebie pociechą, całe życie spędziła w dziewictwie, chociaż ta cnota tak mało znaną była przed przyjściem Pana Jezusa. Lecz że opatrzność Boska, przeznaczała ją na matkę Rodzicielki Syna Bożego, więc inaczéj nią rozporządziła. Gdy doszła lat w których rodzice o wydaniu jéj za mąż zamyślali, zpomiędzy wielu z pierwszéj młodzieży proszącéj o jéj rękę, wydano ją za Joachima, mieszkającego w Nazarecie, z rodu Dawidowego, męża wysokich cnót i bardzo bogatego.
Cnoty jakiemi jaśniała będąc w domu rodziców, przeniosła do pożycia małżeńskiego, poślubiając najświętszego jaki był podówczas na ziemi człowieka. Nie było téż lepiéj dobranego małżeństwa, które jak się wyraża święty Jan Damasceński, już wtedy mogło służyć za wzór do naśladowania, dla najświątobliwszych małżonków chrześcijańskich. Anna będąc panią znacznych dostatków, które oboje posiadali, obracała je głównie na miłosierne uczynki. Święci ci małżonkowie dochody swoje rozdzielali na trzy części; jednę składali w świątyni Pańskiéj, na utrzymanie kapłanów i na przyczynienie się do świetności obrzędów; drugą rozdawali ubogim, trzecią na swoje potrzeby obracali, bardzo skromnie żyjąc. Ubogich w każdéj porze widzieć można było przy jéj mieszkaniu, gdyż do słynącéj ze szczególnéj dobroczynności, schodzili się oni nietylko z odleglejszych okolic, lecz nawet z obcych krajów. Słowem życie świętéj Anny, było najwyższym wzorem doskonałéj niewiasty, jakiéj nam wzór Pismo Boże w księgach mądrości przedstawia.
Lat już upływało przeszło czterdzieści, jak święta Anna była zamężną, a potomstwa nie miała. W narodzie żydowskim, niepłodność w małżeństwie, poczytaną była za hańbę i jakby za znak niebłogosławieństwa Bożego. Anna znosiła to upokorzenie spokojnie, z doskonałém poddaniem się woli Bożéj, a im więcéj posuwała się w lata, tém mniéj miała nadziei, aby ją w tém Pan Bóg pocieszył. Wszelako bolało to ją niemało że ona z tego powodu ani przypuszczać nie mogła, aby z jéj pokolenia miał narodzić się Messyasz.
Zdarzyło się, iż mąż jéj święty Joachim gdy razu pewnego przyniósł według swojego zwyczaju największą ofiarę do świątyni Pańskiéj, i z tego powodu pierwszy miał prawo przystąpić z nią do ołtarza, kapłan odprawiający nabożeństwo odepchnął go publicznie. Nie dość na tém: jeszcze głośno w te słowa odezwał się do niego: „Odstąp ztąd starcze, na którego stadle małżeńskiém cięży sromota bezpłodności.” Święty Joachim zniósł tę ciężką obelgę pokornie, a wróciwszy do domu i opowiedziawszy to żonie udał się na puszczę w góry, i tam osiadłszy w małéj chatce, przez dni czterdzieści nie biorąc żadnego posiłku, modlił się dzień i noc do Boga, aby jeśli taka Jego wola, zdjął z jego małżeństwa sromotę bezpłodności. Anna zaś urządziła sobie także pustelnię w ogrodzie, i tam podobnież jak Joachim, błagała Boga o potomstwo, przypominając Mu że owa Anna żona Elkana, o któréj wspomina Pismo Boże, podobnież niepłodna, w późnéj starości wyprosiła sobie u Pana Boga syna Samuela.
Pan Bóg, który tych świętych małżonków, na to tylko dotknął tak długą niepłodnością, aby ich potém uczynić najszczęśliwszymi z rodziców jacy kiedy byli, są, lub będą pod słońcem, wysłuchał ich modlitwy, do których sam Duch Święty ich pobudził. I przed Joachimem modlącym się na samotnéj górze, i przed Anną trwającą na modlitwie w swojéj kaplicy w ogrodzie, stanął Anioł Pański, (a jak sądzi święty Hieronim, Anioł Gabryel) i oznajmił im w imieniu Boga który go przysłał, że będą mieć potomstwo.
Jakoż, święci małżonkowie ci, pełni wiary w słowa niebieskiego posłańca wrócili do domu, i wkrótce Anna poczęła w żywocie swoim Tę, któréj narodzenie, jak jutrzenka przed wschodem słońca, miało rozweselić nietylko ten świat, lecz i Niebo całe: poczęła przenajświętszą Maryą Pannę Niepokalaną od téjże chwili. Ojciec Trombelli, wielkiéj powagi pisarz kościelny, powtarzając zdanie świętego Augustyna i świętego Wincentego z Ferrary, powiada: „iż po odebraniu wiadomości od Anioła, że Pan Bóg wysłuchał ich prośby, święty Joachim i święta Anna, uniesieni najwyższém uczuciem miłości i wdzięczności względem Boga, wpadli w zachwycenie i wtedy stali się rodzicami przenajświętszéj Panny” 1. W objawieniach zaś świętéj Brygidy, tak się Sama Matka Boża o tém do niéj wyraziła: „Syn mój Jezus Chrystus, małżeństwo rodziców moich taką wysoką cnotą czystości obdarzył, że podówczas nie było na ziemi całéj, świątobliwszego pożycia małżeńskiego. Gdy oznajmił im Anioł, że z nich narodzi się Dziewica, z któréj przyjdzie na świat cały zbawienie, pomimo tego woleliby byli umrzeć, aniżeli uledz zmysłowości, która już w nich zupełnie była wygasła. Mówię ci więc to jako rzecz najpewniejszą, że jedynie z uczucia miłości Boga i na słowa Anioła zwiastującego im Moje narodzenie, spełnili obowiązek małżeński i stali się moimi rodzicami.” 2 Po upływie właściwego czasu, święta Anna wydała na świat Boga Rodzicielkę. Jakiéj doznała ztąd pociechy, jakiego zażywała świętego szczęścia pielęgnując i wychowując tę przenajświętszą swoję Córeczkę, ten tylko pojmie, kto sobie przypomni, że była matką najdoskonalszéj jaka kiedy wyszła z rąk Boskich istoty, matką Téj którą Pan Bóg przeznaczył na Swoję Matkę, na którą patrząc weselą się Anieli i Niebo całe.
Lecz niedługo cieszyła się tym skarbem najwyższym, niedługo święta Anna posiadała córeczkę swoję w domu. Zaledwie miała lat trzy, zaofiarowała Ją na służbę Pańską wyłączną, i sama do świątyni Jerozolimskiéj, przy któréj przebywały święte dziewice poświęcone Bogu jak dziś zakonnice, odprowadziła. Żyła jeszcze potém, jak niesie podanie, około lat trzynastu. Straciwszy męża, przeniosła się z Nazaretu do Jerozolimy, aby być bliżéj swojéj przenajświętszéj córki, i tam na Jéj błogosławionych rękach oddała ducha Bogu, który wkrótce potém, dla zbawienia ludzi, miał się stać człowiekiem, właśnie w przeczystém łonie Tejże jéj córki.
Pożytek duchowny
Ponieważ świętéj Annie dostało się w udziale szczęście wychowywania przenajświętszéj Maryi Panny, więc słusznie uważaną jest ona za główną patronkę wychowania dzieci. Rodzice, błagajcie ją aby wam wyjednała potrzebne łaski do chrześcijańskiego kształcenia waszych dziatek; dzieci, proście ją aby wam dała być taką pociechą dla waszych rodziców, jaką była dla świętéj Anny jej przenajświętsza Córeczka.
Modlitwa (Kościelna)
Boże! któryś błogosławionéj Annie tę wielką łaskę wyrządzić raczył, że godną się stała być matką Rodzicielki Jednorodzonego syna Twojego; spraw miłościwie, abyśmy obchodząc jéj uroczystość, jéj do Ciebie pośrednictwem wsparci zostali. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 620–622.
Nauka moralna
Na podstawie wydania z 1937 r., s. 595–596
„Po owocach poznacie drzewo”, – mówi dawne przysłowie. Cnoty i zalety córki świadczą o mądrości i pieczołowitości matki. Św. Anna wszczepiła w ukochane dziecię to, co sama posiadała, tj. zamiłowanie cnoty i czułe serce, cześć Boga, zarody bojaźni Bożej i panieńskiej wstydliwości, głęboki szacunek objawienia Bożego, dziecięce zaufanie do obietnic Boskich, nieprzeparty pociąg do samotności, wstręt do powabów tego świata i szczerą pokorę, w której Najwyższy tak wielkie znajduje upodobanie. Nieraz opowiadała córeczce szczegółv i wydarzenia z żywota niewiast świątobliwych, jakimi np. były Rut, Estera, Judyta i inne słynące z łagodności, miłosierdzia, cierpliwości białogłowy Starego Zakonu. Strzegła też pilnie i bacznie u Maryi drogocennej perły niewinności, którą Maryja zasłynęła w dziejach świata jako niedościgniony wzór niepokalanego dziewictwa i czystości. Dzięki przeto, cześć i sława matce, która wychowała taką dziewicę.
Zastanówmy się, jakie jest powołanie matki chrześcijańskiej. Matka chrześcijańska, która przez sakrament chrztu świętego stała się córką Bożą, oświecona nauką Ewangelii świętej, karmiona ciałem i krwią Zbawiciela, więcej dać może swemu dziecięciu, aniżeli święta Anna swej córeczce. Zaniósłszy bowiem owoc żywota swego do kościoła, aby je obmyć z grzechu pierworodnego i uczynić je uczestnikiem łaski Bożej, powinna się starać o to, aby dziecię nie zmarnowało i nie utraciło tego skarbu. Klęka przy kołysce, tuli dziecię do swego boku, uczy je zaczynać i kończyć dzień modlitwą, całuje serdecznie, widząc w nim przybytek Ducha św. i istotę, która ma kiedyś przyjąć Przenajświętszą Hostię, przestrzega i czuwa pilnie nad tym, ażeby na delikatną dziecinę nie padła kiedyś zaraza grzechu, ponawia nauki, jak trzeba przestrzegać \ bojaźni Bożej, pokory, posłuszeństwa, uprzejmości względem ubogich i nawiedzonych chorobą, zwraca jego uwagę na Świętych Pańskich, którzy z tych cnót słynęli, ożywia w nim nadzieję wiecznej nagrody i radości niebieskich.
Czemuż jest tylu rodziców na świecie, którzy nie pamiętają i nie chcą tego wiedzieć, że ich dzieci są własnością Bożą i że Bóg upomni się kiedyś o nie! Święta Anna nigdy tego z oka nie spuszczała, dlatego też dziecię, które wymodliła sobie u Niebios gorącymi modłami, czuwaniem nocnym, obfitym łez potokiem, sowitą jałmużną, ofiarowała temuż Bogu, od którego je otrzymała. Nieskażone i niepokalane złożyła je w ręce Ojca niebieskiego. Mili Czytelnicy! módlcie się za matki chrześcijańskie, proście Boga, aby się tą prawdą na wskroś przejęły, ażeby nigdy nie zapomniały, że przyjdzie im kiedyś zdać ciężki przed Bogiem rachunek, jeśli skutkiem ich niedbalstwa i obojętności dziatki ich zboczą z drogi cnoty i zapomną ślubów, wyznanych ustami rodziców chrzestnych.
Św. Serwacego Biskupa
Żył około roku Pańskiego 380.
(Żywot jego był napisany przez świętego Grzegorza Turoneńskiego.)
Święty Serwacy był rodem z ziemi Żydowskiéj, z prowincyi Penestryjskiéj położonéj na południowéj granicy Persyi i Armenii. Miał to wielkie szczęście, iż pochodził z rodziny Matki Bożéj, a więc i Samego Pana Jezusa: był potomkiem w drugiém albo trzesiém pokoleniu Emeryi, siostry rodzonéj świętéj Anny Matki przenajświętszéj Panny Maryi, zaślubionéj Enimowi bratu świętéj Elżbiety. Jeden z najdawniejszych pisarzy kościelnych, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa żyjący, powiada że imię Serwacego od wyrazu łacińskiego servare co znaczy przechowywać, nadano mu z polecenia Anioła, który objawił się był przy Chrzcie jego, zapowiadając że miał żyć nadzwyczajnie długo, co w istocie się spełniło.
W młodym wieku przybył do Jerozolimy, gdzie wiódł życie bardzo pobożne: większą część dnia przepędzał w kościele, pilnie czytywał księgi święte, i wedle możności spełniał uczynki miłosierne, sam nawet usługując ubogim chorym. Cnoty jakiemi się odznaczył, i ród najświętszy z którego pochodził, zwróciły na niego uwagę Biskupa, który go, jak tylko do lat doszedł, wyświęcił na kapłana. Otrzymawszy wyższe święcenia, Serwacy jeszcze wyłączniéj oddał się bogomyślności, wiódł życie nadzwyczaj umartwione i z wielką gorliwością służył wiernym, sprawując święte obrzędy i słowo Boże głosząc.
Razu pewnego, gdy trwał na gorącéj módlitwie i polecał Bogu potrzeby powszechnego Kościoła, już w całym prawie świecie rozszerzonego, stanął przed nim Anioł mówiąc mu, iż jest wolą Bożą aby się udał do Francyi do miasta Tongru, a wówczas zwanego Oktawią, gdyż tam ma zostać Biskupem dyecezyi oddawna pozbawionéj Pasterza. Puścił się Święty w drogę, uzyskawszy na to błogosławieństwo od Biskupa Jerozolimskiego, a mając w podróży za nieodstępnego towarzysza tegoż Anioła, który mu był przyniósł rozkaz od Boga aby się w tak odległe kraje udał.
Przybywszy do miasta Tongru, wszedł do kościoła przenajświętszéj Panny, który był głównym tego miasta, to jest katedralnym kościołem, i zastał tam właśnie lud i duchowieństwo zgromadzone dla obrania Biskupa, po długo osieroconéj stolicy. Dawno już tam byli zebrani, a na wybór zgodzić się nie mogli, kiedy cudownym sposobem, wskazany im został na Biskupa, tylko co do ich miasta przybyły święty Serwacy. Jakoż wyświęcono go na tę pasterską godność, za panowania cesarza Konstantyna roku Pańskiego 315, jak to świadczą przechowane po dzień dzisiejszy akta tyczące się pierwszych Biskupów miasta Tongru.
Jak cudowném było jego przybycie do téj Dyecezyi, i cudowne wyniesienie na Biskupstwo, tak również cudownóm było i to że nie, znając języka ludu którego został Pasterzem, w skutek podobnego daru jaki mieli Apostołowie po odebraniu Ducha Świętego, wszyscy z jakiegokolwiek byli narodu, rozumieli go gdy miewał nauki i kazania. I co większa, dar ten posiadał jedynie do rzeczy tyczących się religii i spraw duchownych. Tylko wtedy gdy o takowych rozmawiał, każdy go rozumiał, lecz skoro miał potrzebę rozmówić się o sprawach doczesnych, nikt go nie rozumiał ani on nikogo, i musiał używać tłómaczów.
Jak z tego cudownego daru języków, tak i z życia swojego i świątobliwości podobny był. ten wielki cudotwórca do Apostołów. Miłośnik ewangelicznego ubóstwa; na wzór uczniów Pańskich, zawsze pieszo chodził. Nie nie zatrzymując z posiadłości i dochodów Biskupich, wszystko rozdawał ubogim, nic prawie na własne utrzymanie nie potrzebując, gdyż i tak ścisłych i ciągłych postów posiadał łaskę, że rzadko kiedy brał inny posiłek prócz przenajświętszego Ciała i Krwi Pańskiéj, podczas Mszy świętéj. Resztki z pokarmów które pożywał tylko niekiedy, posiadały tę własność, iż podane trędowatym, przywracały im zdrowie, a nawet woda którą umywał ręce po Mszy świętéj, miała tęż samę moc cudowną.
Za jego czasów powstała już była bezbożna herezya aryańska, i w całym Kościele nurtowała, jak najzgubniejsza dusz wiernych trucizna. Gorliwość Biskupów zgromadzała Sobory, aby błędy te potępić uroczyście, i wiernych od nich uchronić. Na kilku takowych zebraniach, znajdował się święty Serwacy, i na każdém z nich odznaczał się gorliwością, nauką i wymową, a szczególnie na Soborze Sardyckim, odbywającym się w roku Pańskim 347, gdzie głównie za jego staraniem błędy aryanizmu wyświecone i potępione zostały.
W trzy lata potém, wraz z Arcybiskupem Trewirskim Maksyminem, wysłany był przez Magnencyusza pretendenta de korony cesarskiéj, do cesarza Konstancyusza, i pośrednictwem swojém u niego powstrzymał wojnę, którą cesarz ten już zamierzał rozpocząć, a która byłaby całą Francyą na wielkie naraziła klęski.
Sława jego świątobliwości i dzielności w występowaniu przeciwko aryanom, skłoniła Ojców zebranych na soborze w Rimini, aby i jego tam zawezwali. Przybył téż nasz Święty, i gdy przewrotne a zręczne wykręty aryanów, już miały podejść wielu Biskupów na soborze tym obecnych, święty Serwacy, wyświecając ich podejścia i dzielnie stawiąc im czoło, wszystkich za sobą pociągnął.
Po powrocie do własnéj dyecezyi, zastał zbuntowanych przeciw sobie mieszkańców Tongru, którzy dali się powodować nieprzyjaciołom świętego Biskupa, korzystającym z jego obecności na soborze, aby przez ten czas dyecezyan jego przeciw niemu zniechęcić.
Przyszło do tego, iż go wygnali z miasta. Święty modląc się za zaślepiony i występny lud swój, udał się wraz z kanonikami do miasta Utrechtu, zkąd Dyecezyą swoją jak mógł zarządzał. W tym czasie objawił mu Pan Bóg napad Hunnów, dzikiego narodu, na Francyą, którą mieli zniszczyć, a najbardziéj miasto Tongr, które przez wygnanie świętego Biskupa, ciężko przed sprawiedliwością Bożą zawiniło. Zasmucony tém Serwacy, postanowił odbyć pielgrzymkę do grobów świętych Apostołów Piotra i Pawła w Rzymie, w celu uproszenia za ich pośrednictwem zmiłowania Bożego nad Francją, a szczególnie nad miastem Tongrem. Przybywszy do grodu Piotrowego, trzy dni i trzy nocy nie biorąc żadnego posiłku, trwał na modlitwie przy grobie świętych Apostołów, a dnia trzeciego, objawił mu się święty Piotr oznajmując, iż za ciężkie grzechy mieszkańców Francji, sprawiedliwość Boża postanowiła nieodwołalnie dopuścić napad Hunnów na kraj ten, i że kościoł tylko w Mec, na prośby świętego Stefana, Patrona głównego tego miasta, ocaloném będzie: co téż się i stało.
Gdy Święty wracał do Francyi, już Hunnowie pojawili się i schwytali go w drodze, a związanego poruczyli straży kilku żołnierzy stojących na polu, obok ich obozu. Było to w samo południe, i w dniu letnim bardzo skwarnym. Kazali mu leżeć na ziemi, na miejscu wystawioném na słońce, bez żadnego cienia. Aż oto, ukazał się ogromnéj wielkości orzeł, który jedném skrzydłem osłaniał Świętego od słońca, a drugiém powiewał nad nim dla ochłody. Zdziwieni tym cudem barbarzyńcy, spytali go jakiéj był religii, a dowiedziawszy się iż jest chrześcijaninem, poprosili go aby ich pobłogosławił, i wolnego puścili.
Po przybyciu do Tongru, już tą razą mieszkańcy z wielką czeią go przyjęli, lecz że odebrał był od Boga rozkaz aby szedł do Utrechtu, gdzie wkrótce miał życia dokonać, pożegnawszy się z nimi, i w gorliwéj przemowie polecając aby czynili pokutę przy grożącéj im strasznéj klęsce, udał się w drogę w towarzystwie wielu pobożnych, którzy go z płaczem odprowadzali. Wśród podróży gdy chciał spocząć na polu, a nie było na czém usiąść, ziemia się koło niego uniosła w kształcie ławeczki darniowéj, i po dziś dzień pozostał tam wzgórek, wzgórkiem świętego Serwacego zwany.
Skoro stanął w Utrechcie, kazał przygotować sobie skromny grobowiec. W dni kilka zapadł na lekką gorączkę, a odprawiwszy jeszcze Mszę Świętą, i przyjąwszy ostatnie Sakramenta, zapowiedział ludowi iż umrze o godzinie dziewiątéj wieczorem, dnia tegoż, co téż nastąpiło, abyło to dnia13-go Maja, roku Pańskiego 388.
Przez lat wiele po jego zgonie, uważano iż w zimie, gdy śnieg najobfitszy okrywał całą okolicę, na grób jego nigdy nie padał. Było to znakiem, pisze święty Grzegorz Turoneński, że Pan Bóg chciał aby.grób tego wielkiego Jego sługi, uczczono wybudowaniem w tém miejscu kościoła. Jakoż, na tém miejscu wzniesiono dla jego zwłok wspaniały kościoł pod jego wezwaniem.
Pożytek duchowny
Podziwiając liczne cuda, jakimi jaśniał święty Serwacy jeszcze za życia, pobudź się do tém większéj w jego pośrednictwo ufności, gdy już teraz w chwale wiekuistéj króluje. Taką ożywiony, poleć mu potrzeby Kościoła Bożego, którego on był gorliwym obrońcą na ziemi, a teraz jest możnym przyczyńcą w Niebie; a także potrzeby własnéj duszy.
Modlitwa
Boże! Któryś błogosławionego Serwacego wyznawcę Twojego i Biskupa, licznemi wsławił w Kościele cudami, tenże Kościoł Twój święty, za jego pośrednictwem, od wszelkich niepokojów i przeciw niemu powstających błędów, racz miłościwie uwolnić, Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 390–392.
