Wpisy z tagiem "św Atanazy":
Św. Euzebiusza, Biskupa Wercelskiego i Męczennika
Żył około roku Pańskiego 370.
(Żywot jego wyjęty jest z dzieł Suryusza i Kardynała Baroniusza.)
Święty Euzebiusz przyszedł na świat w wieku IV, w Kagliari, stolicy wyspy Sardynii. Ojciec jego za wiarę w więzieniu umarł. Matka imieniem Restytuta owdowiawszy, przeniosła się z dziećmi do Rzymu, kiedy Euzebi był już dorosłym młodzieńcem, lecz jeszcze katechumenem: to jest gotującym się do Chrztu świętego. Zasiadający wtedy na stolicy Apostolskiéj tegoż imienia Papież święty Euzebiusz, miał sobie przez Anioła objawioném, że młodzieniec ten do wielkiéj dojdzie świątobliwości. Sam go chrzcił nadając mu swoje imię, a gdy mu ten sakrament udzielał, widziano duchy niebieskie otaczające neofitę. Od téj chwili nasz Święty, zajaśniał takiemi cnotami, że go wszyscy Aniołem ziemskim nazywali. Święty Sylwester Papież, wyświęcił go na Dyakona, a święty Marek jego następca, na kapłana. Papież ten wkrótce potém umarł; a Juliusz I-szy, wyniesiony po nim na stolicę Apostolską, oceniając w Euzebiuszu wysoką jego świątobliwość i gorliwość w obronie wiary świętéj przeciw kacerstwu aryańskiemu szerzącemu się wszędzie podówczas, zrobił go Biskupem Wercelskim w Liguryi, gdzie szczególnie ta herezya panowała.
Na godność tę wyniesiony mąż Boży, do takiéj doszedł świątobliwości, że gdy miewał Mszę świętą, Aniołowie pomagali mu do rozdawania ludowi Komunii, i wtedy śpiewem swoim od wielu słyszanym, kościół napełniali. Woda którą przy Mszy świętéj palce omywał, przywracała wzrok ślepym, oczyszczała trędowatych, i wielu chorych uzdrawiała. Gdy przybył do Wercelii stolicy swojego Biskupstwa, aryanie zatarasowali bramę od miasta, aby mu wejście zamknąć. Euzebi pomodlił się, a brama silnie zabarykadowana cudownie się przed nim otworzyła.
Papież Liberyusz następca świętego Juliusza, wysłał posłów do cesarza Konstancyusza przebywającego naówczas w Galii, aby uzyskać jego względy dla Kościoła, któremu okazywał się nieprzychylnym, wplątany będąc w kacerstwo aryańskie; do grona prałatów przeznaczonych do poselstwa tego przyłączył i świętego Euzebiusza. Za jego téż to głównie wpływem, Cesarz zgodził się na zebranie w Medyolanie Soboru, gdzie sprawa świętego Atanazego Z Aryanami, miała być nanowo rozstrzygniętą. Jakoż, w roku następnym, w mieście tém, Sobór się zgromadził: lecz że na nim cesarz z aryanami przewodził, więc z tego powodu z początku, Euzebi nie chciał do niego należeć. Wszakże późniéj z rozkazu Papieża, wraz z jego Legatami udał się do Medyolanu. Tam gdy przyszło do tego że Biskupi aryańscy, wzywali go do podpisania wyroku potępiającego świętego Atanazego, nietylko tego nie uczynił, lecz wyjąwszy z zanadrza skład wiary soboru Nicejskiego, zażądał aby najprzód wszyscy Biskupi podpisali takowy na dowód swojéj prawowierności. I- o po mianéj przez niego w tym duchu przemowie, większa część Biskupów, już uczynić chciała, kiedy Walencyusz, zagorzały Biskup aryański, święte to pismo podarł w kawałki. Cesarz Konstancyusz rozgniewany z tego powodu, wydał Euzebiego na pastwę aryanom, którzy prześladując go w różny sposób, a przez najętych złoczyńców ciężko go nawet zbiwszy, w końcu wymogli na cesarzu że go skazał na wygnanie.
Najprzód zawieziony został do miasta Scytopolis we Frygii. Tam panujący Hrabia Józef, który nawrócony z wyznania żydowskiego był prawowiernym i gorliwym katolikiem, przyjął go ze czcią największą, jako Biskupa prześladowanego za wierność Kościołowi. — Lecz Patrofilus, Biskup tegoż miasta, jeden z najzajadlejszych aryanów, dowiedziawszy się o tém, kazał go potajemnie schwycić, i zamknął go w tak ciasnéj i nizkiéj izdebce, że stać w niéj wyprostowany nie mógł, ani wyciągnąć się leżący. Kazał mu jednak zanosić potrawy z własnego stołu, lecz to w tym celu jedynie aby mógł głosić że Euzebi jest z nim, chociaż aryanem, w stosunkach i jedności. Święty przez dni kilka żadnego nie brał posiłku, żeby przez to nie dać pozoru że z kacerzem trzyma. Wycierpiał przeto wiele od głodu, a i najdotkliwszych obelg mu tam nie szczędzili. Wszakże Patrofilus, obawiając się aby tam nie umarł ze sławą Męczennika, widząc iż z jego stołu potraw w żaden sposób przyjmować nie chce, kazał mu je zanosić od innych osób.
Po pewnym czasie wywiódł go z téj ciemnicy i kazał zaprowadzić najprzód do Kapadocyi a potém do Egiptu. Wtedyto, doznał ten święty Biskup różnego rodzaju mąk, jakie mu zadawali jużto morząc go głodem, już pędząc bez miłosierdzia pieszo gdy ci co mu do straży przydani byli konno jechali; co wszystko kilka razy ledwo go o śmierć nie przyprawiło. Znosił to mąż Boży nietylko cierpliwie, lecz i ze świętém weselem, a szczęśliwy że za Chrystusa cierpi, cieszył się nadzieją że wkrótce kacerze przestaną tak przemożnie wichrzyć Kościołem.
Jakoż, doczekał się tego. Po śmierci Konstancyusza, w roku Pańskim 361 zaszłéj, Julian krewny jego, na tron wstąpiwszy, przywołał z wygnania wszystkich Biskupów, a pomiędzy nimi i Euzebiego. Nie zaraz jednak wrócił on do swojéj stolicy, gdyż Papież znając jego gorliwość w zwalczaniu kacerzy, którzy szczególnie na Wschodzie rozwielmożnili się byli, zamianował go swoim Legatem w téj części cesarstwa. Wtedy Euzebiusz udał się najprzód do Aleksandryi, aby się widzieć ze świętym Atanazym Biskupem tego miasta, w obronie którego właśnie tyle wycierpiał. Zgromadził tam wraz z nim Sobór prowincyonalny, który go wysłał do wszystkich miast na Wschodzie dla przyjmowania na łono Kościoła prałatów, kleryków i inne osoby, które prześladowanie Konstancyusza wpędziło było w sektę aryańską. Dokonał tego błogosławiony Biskup z najpożądańszym skutkiem i wielkiém zadowoleniem katolików, których wszędzie budował swoją świątobliwością, a kazaniami utwierdził w wierności Kościołowi. Udał się także i do Antyochii, gdzie Kościół rozdzielony był i wichrzony sekciarzami; lecz tam wystawiwszy się tylko na wielkie niebezpieczeństwo grożące jego życiu, nie wielkiemi pożytkami prac swoich mógł się cieszyć, z powodu nietrafności postępowania w tejże sprawie miejscowego Biskupa Paulina.
Przebiegłszy tym sposobem wszystkie Dyecezye na Wschodzie, i przywróciwszy w nich Kościołowi pokój, powrócił do Włoch. Tu znowu, gdzie tylko się pojawił, przywodził aryanów do wyrzeczenia się swoich błędów i jednał ich z Kościołem. Z taką bowiem łagodnością i miłością z nimi postępował, że prawie żaden z tych z którymi się zetknął, nie mógł mu się oprzeć. W Rzymie, Papież go przyjął ze szczególnemi względami i największą łaskawością. Gdy do swojéj stolicy w Wercelii przybył, wierni którzy tłumnie wyszli na jego spotkanie, tak byli uradowani z jego powrotu, że porwawszy go na ręce za miastem, zanieśli do katedry na tron Biskupi.
Pod jego zarządem, odżyła ta Dyecezya i znikły w niéj resztki kacerstwa aryańskiego. Zajął się téż jak najgorliwiéj, aby żadne ślady téj zgubnéj sekty nie pozostały pomiędzy jego Dyecezyanami. Używał na to wszelkich środków. Chcąc rozżywić pomiędzy wiernymi ducha zakonnego, któremu aryanie byli najprzeciwniejsi, sprowadził z Egiptu zakonników, których będąc tam podziwiał świątobliwość, i wybudował im klasztor w Wercelii hojnie go zaopatrzywszy. Co większa: przekonany że nic skuteczniéj nie przemawia do drugich, jak własny przykład, chociaż wtedy już w bardzo podeszłym był wieku, niezrzekając się wcale zarządu swojéj Dyecezyi, owszem zajmując się nim najczynniéj i najgorliwiéj, sam do tego zgromadzenia wstąpił. Większą część nocy spędzał na modlitwie, w postach był ustawiczny, w uczynkach miłosierdzia niezmordowany. Odwiedzał biednych po mieszkaniach, wspierał ich hojnie, a żaden ubogi udający się do niego, nie odchodził nigdy bez pociechy i jałmużny. Wybudował wspaniały kościoł, pod wezwaniem świętego Teonasta Męczennika, i zrobił z niego katedrę Biskupią, którą późniéj jeden z jego następców Albin, przez świętego Hermana Biskupa Angzereńskiego wyświęcił pod wezwaniem świętego Euzebiego. Zpomiędzy znaoznéj liczby kapłanów których miał ciągle przy sobie i którzy byli jego synami duchownymi, wielu wyszło na wielkich sług Bożych, jakoto: święty Dyonizy Biskup Medyolański Męczennik, święty Limeniusz który wstąpił po nim na Biskupstwo Werceleńskie, święty Honorat który mu towarzyszył nieodstępnie na wygnaniu, a który po świętym Limeniuszu zostawszy Biskupem Werceleńskim, usposabiał na śmierć świętego Ambrożego, święty Gaudenty Biskup Nowarry i wielu innych.
Euzebi był bardzo wymowny, a w językach greckim i łacińskim tak biegłym jak mało który z najuczeńszych mężów za jego czasów. Kilka ksiąg Orygenesa najstaranniéj z błędów oczyścił, i na łaciński język przełożył. Będąc na wygnaniu, napisał kilka odezw Biskupich do duchowieństwa i ludu swojéj Dyecezyi, pełnych świętego namaszczenia i głębokiéj nauki. W jednéj z nich opisuje jak go aryanie męczyli, niemogąc wymódz na nim zatwierdzenia swoich błędów. Powiada że razu pewnego obaliwszy go u wierzchu u schodów i porwawszy za nogi, zwlekli aż na dół: „Kacerze, pisze on przy końcu, chlubią się swoją wielką potęga; chciałem téż im dowieść że się jéj nie obawiam, oddając im jak katom ciało moje na pastwę. Przez dni kilka nie oszczędzali mnie wcale, lecz ani słowa z ust moich wydobyć nie mogli.”
Wszakże i po powrócie jego do Wercelii, czyhali oni bezustannie na niego, widząc w nim głównego swojego i na Wschodzie i we Włoszech pogromcę. Wszczynali mu ciągle nowe trudności, z których wychodził zawsze zwycięzko, a ci nieprzyjaciele Chrystusowi porażeni zostawali. Postanowili téż w końcu, pozbyć się go jakimkolwiek sposobem. Podbudzili rokosz w mieście, wśród zamieszania porwali świętego Biskupa z jego mieszkania, potém włócząc go obalonego na ziemię po skalistéj drodze, z czego wiele ciężkich ran poniósł, w końcu domordowali kamieniami. Poniósł śmierć dnia 1-o Sierpnia, roku Pańskiego 371, mając już wtedy lat ośmdziesiąt ośm, i Martyrologium Rzymskie pod dniem dzisiejszym o nim wspominając, nazywa go Męczennikiem. Ciało jego pochowane zostało w kościele świętego Teonasta, przez niego zbudowanym, a gdy w wieku XVI tę katedrę przebudowywano, znaleziono na grobie jego wiersze, opisuiyce jego śmierć męczeńską.
Pożytek duchowny
O! jak ci drogą być powinna wiara święta katolicka, krwią i śmiercią tylu świętych Męczenników ustalona i swierdzona! Dziękuj z całego serca Panu Bogu, że ci dał na łonie jéj narodzić się; lecz pamiętaj że aby w niéj być zbawionym, i uczynki do praw tejże wiary świętéj ściśle i we wszystkiém stosować potrzeba.
Modlitwa (Kościelna)
Boże! który nas doroczną uroczystością błogosławionego Euzebiusza rozweselasz, spraw miłościwie, abyśmy obchodząc pamiątkę Jego przejścia do Nieba, jego tam pośrednictwem za nami cieszyli się. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 1086–1089.
Św. Pawła, Biskupa Carogrodzkiego i Męczennika
Żył około roku Pańskiego 351.
(Żywot jego napisany przez Teodoreta, znajduje się u Bollandystów pod dniem dzisiejszym.)
Święty Paweł, którego męczeństwa dziś uroczysta pamiątka przypada, był jednym z tych sławnych Biskupów, którzy w czwartym wieku, wraz ze świętym Atanazym, bronili wiary świętéj, przeciwko rozszerzającéj się wtedy herezyi aryańskiéj, i z téj przyczyny wiele wycierpieli. Był rodem z Tessaloniki w Macedonii. Pobożnie i starannie przez rodziców wychowany, w młodości odznaczył się jak świątobliwością tak i niepospolitą biegłością w naukach. Przybywszy do Carogrodu, gdy na téj patryarchalnéj stolicy zasiadał święty Metrofan, zwrócił na siebie szczególną jego uwagę. Arcybiskup ten skłonił go do wstąpienia do stanu duchownego, i Aleksandrowi którego jako Teologa posyłał w swoje miejsce na Sobór Nicejski przydał za sekretarza. Tam zawiązał on stosunki ze Świętym Atanazym, z którym odtąd w ścisłéj aż do śmierci zostawał przyjaźni. Święty Aleksander, zostawszy po śmierci świętego Metrofana Arcybiskupem Carogrodzkim, wyświęcił Pawła na kapłaństwo, i powierzył mu głoszenie słowa Bożego w swojéj stolicy. Święty pracując w tym zawodzie, najzbawienniejsze na wszystkich mieszkańców sprowadzał owoce. Wielkie to miasto, zarażone już wielu kacerstwami, a nawet wtedy głośne ze skażenia obyczajów, inną jeszcze więcéj, Paweł wytępił panujące tam błędy, rozżywił w ludzie ducha pobożności, i okazał się jednym z najdzielniejszych sekty aryańskiéj pogromcą. Święty Aleksander umierając, objawił duchowieństwu życzenie, aby w jego miejsce obrano świętego Pawła, lecz aryanie popierali jednego ze swoich, nazwiskiem Macedoniusz. Wszakże stronnictwo katolickie przemogło, Paweł wybrany i na Arcybiskupa wyświęcony został, z wielkiém zadowoleniem duchowieństwa i ludu.
Tymczasem aryanie użyli wszelkich środków aby się pozbyć Pasterza, którego znali dobrze gorliwość w ściganiu ich błędów. W tym celu oskarżyli świętego Pawła przed cesarzem Konstantynem, i oszczerstwa na niego miotane tak przebiegle fałszywemi dowodami poparli, że uwiedziony Cesarz, świętego Pawła, który zresztą obojętny na to co go spotka słabo się bronił, wskazał na wygnanie do Pontu, nie obsadzając jednak Biskupstwa Carogrodzkiego, innym Pasterzem. Nasz Święty na wygnaniu tém spędził lat kilka, i dopiéro po śmierci Konstantyna powrócił na swoję stolicę, równie jak i inni Biskupi przez tego cesarza wygnani. Miasto całe przyjęło go z oznakami wielkiéj radości i czci głębokiéj. Ubodzy szczególnie, wdowy i sieroty których był ojcem, wyszli na jego spotkanie, i ze łzami go witali. Przywrócony do swojéj godności, chociaż wiedział dokładnie kto byli ci co go głównie czernili i sprawcami stali się jego wygnania, nie tylko ich nie karał, nie tylko nie dał im uczuć najmniejszego żalu, lecz pomny na słowa Chrystusa Pana mówiącego: „Dobrze czyńcie tym którzy was mają w nienawiści”, 1 szczególną okazywał im łaskawość. Gdy niektórzy z nich w niedostatek zapadli, wspaniałomyślnie ich wspierał, i wielu przez to nie tylko sobie, lecz i Kościołowi pozyskał, wyrywając ich z aryanizmu.
Lecz nie długo i ta razą, nieprzyjaciele wiary świętéj dali mu zażywać spokoju. Konstancyusz który po Konstantynie ojcu swoim na tron wstąpił, uwiedziony także intrygami aryanów, przybywszy do Carogrodu, niezwłocznie wywarł gniew swój na Świętego. Podżegany od jego nieprzyjaciół, którzy zagorzałego aryanina Euzebiusza z Nikomedyi, na miejsce Pawła obsadzić starali się, postanowił pozbyć się go koniecznie. W tym celu zgromadził zbór z Biskupów na dworze jego przebywających, a którzy wszyscy zarażeni byli herezyą aryańską. Ci świętego Patryarchę, nie zawezwawszy nawet na sądy, od Biskupstwa bezprawnie odsądzili, a Cesarz skazał go na wygnanie, na miejsce jego wtrącając Euzebiusza.
Święty Paweł, to powtórne swoje wygnanie, przyjął z pokorném poddaniem się dopustowi Bożemu, a widząc iż już ludowi swojemu przewodniczyć nie może, i na całym Wschodzie, gdzie aryanie popierani przez Cesarza rozwielmożnili się byli, spokoju nie znajdzie, udał się do téj części kraju, która podlegała cesarzowi Konstantemu. Tam osiadł w Trewirze, gdzie zastał i świętego Atanazego, i gdzie Biskup miejscowy święty Maksymin, przyjął go jak Męczennika za wiarę, i wszelkim sposobem starał się osładzać mu gorycze wygnania. Wkrótce potém, wraz ze świętym Atanazym i wielu innymi Biskupami prześladowanymi na Wschodzie, udał się Paweł do Rzymu. Papież Juliusz przyjął go bardzo łaskawie, a na Soborze tam podówczas zgromadzonym, rozpatrzywszy sprawy Biskupów wygnanych ze Wschodu, i nieprawnie przez aryanów ze Stolic swoich złożonych, władzą swoją przywrócił prawych Pasterzy do ich dyecezyi. Śmierć przywłaszczyciela Euzebiego, która nastąpiła przy końcu roku 341, ułatwiła świętemu Pawłowi powrót do Carogrodu. Przewidywał on że go tam nowe niebezpieczeństwa czekają, lecz że wolą Papieża było aby wracał do swojéj owczarni, spełnił to chętnie. Przewidywania jednak jego, nie były płonnemi. Wprawdzie i tą razą katolicy uszczęśliwieni iż się pozbyli nieprawnego aryańskiego Biskupa, przyjęli go jak wprzódy z oznakami wielkiéj czci i radości, lecz aryanie, których stronnictwo ze śmiercią Euzebiego nie przycichło, nowe na niego uknuli spiski. Dwóch ich głównych przewódców: Teogoniusz z Nicei i Teodor z Heraklei, aryańscy Biskupi, wyświęcili Macedoniusza na Patryarchę Konstantynopolitańskiego. Odszczepieniec ten, poparty silném swojém stronnictwem, zasiadł na stolicy Carogrodzkiéj, czego ludność katolicka znieść nie mogąc, oburzyła się do tego stopnia, iż przyszło do wojny domowéj, pomimo tego że święty Paweł wszelkiemi środkami starał się lud uspokoić, i gotów był sam dobrowolnie ustąpić, byle rozlew krwi powstrzymać.
Konstancyusz przebywający podówczas w Antyochii, dowiedziawszy się o zaszłych zaburzeniach, a uprzedzony zawsze przeciw świętemu Pawłowi, wysłał jednego z wodzów swoich nazwiskiem Hermogenesa z wojskiem, aby katolików w Carogrodzie uśmierzył, a świętego Pawła z jego Biskupstwa złożył. Ten przybywszy, gwałtami jakich się odrazu dopuścił, całą ludność do najwyższego stopnia rozdrażnił. Napróżno nasz Święty, z narażeniem życia udał się na miejsce gdzie wzburzony lud się znajdował, prosił go, zaklinał i nakazywał aby się uspokoił, a przedewszystkiém do oręża się nie uciekał. Nietrafne postępowanie Hermogenesa, do takiéj ostateczności doprowadziło rzeczy, że sam to życiem przypłacił.
Zawiadomiony o tém Cesarz, miał zamiar na wszystkich katolikach w Carogrodzie najstraszniejszą zemstę swoję wywrzeć. Na prośby jednak Senatu, ograniczył się na tém, że na samym tylko świętym Patryarsze postanowił się pomścić. Najprzód tedy wydał rozkaz, aby on niezwłocznie miasto opuścił. Święty już dawno i sam chciał to uczynić, lecz nie mógł, gdyż katolicy dzień i noc trzymali go pod strażą w pałacu, zapowiadając że wolą zginąć do jednego, niż Biskupa swego wydać w ręce nieprzyjaciół. Wtedy Paweł, potajemnie w nocy spuściwszy się w koszu z okna, jak niegdyś Paweł Apostoł, uszedł i ukrył się w Tessalonice, mieście swojém rodzinném. Zamierzał już tam nieznany i ukryty, przebyć resztę dni swoich, kiedy nieustające wzburzenia między katolikami, zmusiły Cesarza do przyzwania go po raz trzeci z powrotem; lecz że czynił on to pomimo chęci, dozwolił téż aryanom, gdy święty Paweł znowu zasiadł na swojém Biskupstwie pastwić się nad nim do woli, prześladując go okrutnie. Trudno wypowiedzieć co ten mąż Boży, wycierpiał w ciągu tych sześciu lat, przez które zarządzał jeszcze swoją owczarnią: obelgi najdotkliwsze, oszczerstwa najszkaradniejsze, kilkakrotne czyhanie na jego życie, wszystko to znosił ten błogosławiony Pasterz, byle owieczek swoich, wystawionych na pastwę nieprzyjaciół Chrystusowych, nie zostawiać bez opieki. Nakoniec i życie swoje za nie położył. Konstancyusz, po śmierci Konstansa brata swojego cesarza Zachodniego a obrońcy katolików, tém śmieléj ich prześladując, wywarł szczególnie swoję zajadłość na świętego Pawła. Kazał go najprzód uwięzić, a potém skazawszy po raz trzeci na wygnanie, zasłał go na górę Tauryńską i oddał w ręce aryanów. Ci najprzód wtrącili go do podziemnego więzienia, i chcieli głodem umorzyć; lecz gdy szóstego dnia znaleźli go, pomimo iż żadnego ani pokarmu ani napoju nie używał, żywego, zadali mu śmierć przez uduszenie. Męczeństwo to poniósł 7 Czerwca, roku Pańskiego 351.
Pożytek duchowny
Święty Biskup, którego żywot czytałeś, tylekroć razy wygnany ze swego Biskupstwa, obejmował na nowo jego rządy, z całą gorliwością obowiązkom się swoim oddając. Niech cię to uczy, jak żadne przeszkody i prześladowanie od złych ludzi doznawane, nie powinny nas odstręczać od spełniania tego, czego po nas Pan Bóg wymaga, a przedewszystkiém od spełniania obowiązków naszego stanu.
Modlitwa
Boże! Któryś w błogosławionym Pawle Biskupie i Męczenniku, nieustraszonego obrońcę wiary świętéj wskrzesił, daj nam za jego pośrednictwem, abyśmy w téj wierze ukrzepieni, w niéj aż do śmierci trwając, wraz z nim w wieczności Cię chwalili. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 468–470
Nauka moralna
Na podstawie wydania z 1937 r., s. 471–472
Czym jest cierpliwość chrześcijańska? Jest ona potęgą moralną, jest cnotą, za pomocą której panować możesz nad wszelkim cierpieniem i smutkiem. Nie wymaga ona nieczułości na cierpienia i smutki, lecz wytrwania w miłości ku Chrystusowi, gdy one przyjdą.
Jakże się ma z twoją cierpliwością? Od krzyża na tej ziemi nikt się nie uwolni. Jakże znosisz krzyż cierpień swoich? Święty Augustyn pisze: „Na Górze Kalwarii były trzy krzyże. Na jednym przybity był złoczyńca, który został zbawiony, bo żałował za grzechy; na drugim złoczyńca, który poszedł na potępienie wieczne dla zatwardziałości serca swego; na trzecim, w środku, wisiał Chrystus. Krzyże były równe, ale ukrzyżowani nierówni".
Jak na owej Kalwarii, tak się dzieje i w życiu ludzkim. Wielu ludzi nosi ten sam krzyż, ale nie w ten sam sposób, przeto też krzyże te nie mają równych losów.
Jeżeli cierpisz niewinnie, a krzyż ten znosisz z pokorą, to czeka cię zbawienie wieczne; jeżeli cierpisz słusznie, a jesteś zatwardziały, to piekło będzie twoją nagrodą. Jakże tedy myślisz znosić ów krzyż cierpień, który nikogo nie minie? Namyśl się dobrze. Nosić ten krzyż koniecznie musisz, zdjąć go z siebie nie możesz, jak byś może tego pragnął; dla twego przyszłe go zbawienia ważne będzie, w jaki sposób ten krzyż poniesiesz. Patrz na Jezusa i na świętego Pawła, ucz się od nich i naśladuj ich.
Footnotes:
Mat. V. 44.
Św. Atanazego Biskupa i Doktora Kościoła
Żył około Roku Pańskiego 373.
(Żywot jego wyjęty jest z kazania świętego Grzegorza Nazyanzeńskiego, żyjącego za jego czasów.)
Święty Atanazy, jeden z filarów Kościoła, słynny obrońca Bóstwa Chrystusa Pana, urodził się w Aleksandryi w Egipcie, około roku Pańskiego 294. Rodzice jego szlachetnego rodu, zamożni i bardzo pobożni, wychowali go jak najstaranniéj. Od lat najmłodszych okazywał nadzwyczajną do nauk zdolność, i odznaczał się wielką pobożnością. Dzieckiem jeszcze był gdy dnia pewnego bawiąc się ze swoimi rówiennikami niechrześcijanami, ochrzcił ich wielu. Rzecz wytoczyła się przed Biskupa, który uznał ten chrzest ważnym, a Atanazego wziął odtąd w swoję szczególną opiekę. Ćwiczony w zawodzie nauk kościelnych, trudno wyrazić jak wielki w nich w krótkim czasie postęp uczynił.
Sława świątobliwości świętego Antoniego pustelnika, przyciągnęła go na puszczę. Pod tym wielkim mistrzem spędziwszy lat parę, wysokiéj nabył doskonałości, przez którą przygotował go Pan Bóg do świetnego zawodu, do którego go przeznaczał w Kościele Swoim. Pragnął pozostać na zawsze na puszczy, lecz Patryarcha Aleksandryjski zawezwał go do siebie dla służby kościołowi. Dwadzieścia lat miał wieku, gdy napisał przeciw poganom i heretykom traktat o Wcieleniu Słowa, po dziś dzień podziwiany jako arcydzieło w przedmiocie nauk Teologicznych. Jakoż, Pan Bóg przeznaczył go był głównie, za najdzielniejszego pogromcę bezbożnéj herezyi Aryusza, zaprzeczającego Bóstwa Zbawiciela, a właśnie pod tę porę powstającéj. W krótkim czasie rozszerzyła się ona tak dalece, że na jéj potępienie potrzeba było zebrać Sobór powszechny, zwołany w mieście Nicei. Udając się tam Aleksander Biskup Aleksandryjski, wziął z sobą Atanazego podówczas Dyakona. Na Soborze tym, odznaczył się on pomiędzy wszystkimi głębokością swojéj nauki, biegłością i wymową w rozprawach, i niezmordowaną gorliwością. Wśród tylu najznakomitszych dostojników kościelnych, był on duszą wszystkich obrad, i najtrafniejszym w zbijaniu czynionych przez heretyków zarzutów, tak że sława tego wielkiéj wagi Soboru, po większéj części na niego spływa.
Po powrocie jego do Aleksandryi, zmarł Biskup Aleksander, a Atanazy wybrany został na jego miejsce, i zmuszony do przyjęcia téj godności, lubo przewidując to, przez sześć miesięcy się ukrywał. Zasiadłszy na stolicy Biskupiéj, podwoił gorliwości w ścieraniu się z Aryuszem należącym do jego dyecezyi, i jego sekciarzami całym już światem wichrzącymi. Oni téż przeciw niemu całą swoję złość i zemstę zwrócili. Chcąc go zgubić, wszelkich dokładali usiłowań aby go oczernić jużto przed Soborami jakie wtedy się zgromadzały, już przed cesarzem. Zmyślili najprzód że zabił Arseniusza Biskupa do kacerstwa Meletystów należącego, i uciął mu rękę do czarnoksięzkich obrządków. Lecz Święty powołany przed sędziów, tegoż Arseniusza przedstawił im żywego i z obu rękoma. To znowu oskarżyli go o spalenie kościoła, który jak tego dowiódł Atanazy nigdy nie był wybudowany. Nakoniec zgromadziwszy w mieście Tyrze nieprawy Sobór z większéj części Biskupów aryanizmem skażonych złożony, podkupili niecną jakąś niewiastę, która oskarżyła Atanazego o zadanie jej gwałtu. Stawiony więc został przed sąd nasz Święty, a z nim przybył i pewien kapłan nazwiskiem Tymoteusz, który udając że jest Atanazym: „Czy jato byłem u ciebie, rzekł do onéj kobiety, i ja ci gwałt zadałem?” na co ona odrzekła: „Tak jest, tyś mi tę krzywdę wyrządził” i stwierdzając to przysięgą, domagała się od sędziów, aby tę wielką zbrodnię surowo ukarali, lecz oni na tak oczywisty dowód fałszywości oskarżenia zmuszeni byli Atanazego uniewinnić.
Umyślili tedy aryanie innym sposobem go zgubić. Oskarżyli go przed Konstantynem, iż onto przeszkodził przewozowi zboża z Egiptu do Grecyi, nakazanemu przez cesarza, w skutek czego ten nie dozwalając mu nawet tłómaczyć się z uczynionego zarzutu, skazał go na wygnanie do Trewiru. Święty przebył tam lat dwa, i dopiéro po śmierci Konstantyna, do dyecezyi swojej został przywrócony. Przyjęty przez lud i duchowieństwo jako Męczennik za sprawę Kościoła, nie długo i tą razą spokoju zażywał. Aryanie zgromadzeni na nieprawym zborze, złożyli go z godności Biskupiéj, i na jego miejsce przysłali do Aleksandryi Grzegorza aryanina. Ten siłą zbrojną zajmując kościoły, i licznych dopuszczając się gwałtów, zmusił Atanazego do udania się do Rzymu, gdzie go Papież Juliusz przyjął z czcią wielką, a zwoławszy Biskupów wschodnich do siebie, na Soborze odbytym pod jego przewodnictwem w roku Pańskim 342, kazał rozpatrzyć sprawę Atanazego. Uznano go jedynym prawym Biskupem Aleksandryjskim, lecz z powodu rozruchów jakie tam jeszcze przez aryanów podżegane były, Papież zatrzymał przez lat trzy świętego Atanazego przy sobie, używając go za głównego doradcę w najważniejszych sprawach całego Kościoła dotyczących.
Nakoniec poparty władzą samego cesarza Konstancyusza następcy Konstantyna, wrócił do swojéj dyecezyi. Za powrotem jego odżył Kościoł w Aleksandryi; lecz po śmierci Konstancyusza aryanie podnieśli głowę i na Atanazego jako ich najdzielniejszego pogromcę, znowu uderzyli. Pobudzili przeciw niemu nowego cesarza i dokazali tego, że nie tylko naszego Świętego, lecz i wielu Biskupów katolickich, a nawet samego Papieża Liberyusza, który nie chciał potępić Atanazego, wskazał on na wygnanie,
Atanazy pragnąc koniecznie nie wydalać się ze swojéj dyecezyi, zagrożony śmiercią jeśli w niéj zostanie, przez całe lat pięć ukrywał się w Aleksandryi, w suchéj studni, a ztamtąd zmuszony uchodzić, udał się na puszczę pomiędzy pustelników, którzy tam anielski żywot wiedli. Takiż jak oni prowadząc rodzaj życia, kilka znakomitych dzieł wtedy napisał, a między innemi Obronę katolickiéj wiary, którą przesłał cesarzowi, i Traktat o Synodach.
Śmierć tego cesarza, znowu przywróciła Kościołowi Aleksandryjskiemu jego świętego Pasterza. Przez czas pewien rządził nim spokojnie, utwierdzając zachwianą karność w duchowieństwie, i prostując skażone aryanizmem obyczaje wiernych. Wszakże niedługo potém, nowe spotkało go, a jeszcze sroższe prześladowanie. Juliusz Apostata, wiedząc jakim filarem ówczesnego Kościoła był Atanazy, wydał na niego wyrok śmierci, i wysłał oprawców aby go zgładzili. Święty dowiedziawszy się że lud postanowił siłą bronić go przeciw temu zamachowi, obawiając się krwi rozlewu, wsiadł na łódkę i zamierzał ukryć się powtórnie w puszczy Tebajdzkiéj. Gdy odpłynął, żołnierze wysłani dla zgładzenia go dowiedziawszy się o tém, drugą łodzią pogonili za nim, i byliby go niechybnie schwytali, gdyby nie następujące zdarzenie. Atanazy odpłynąwszy dość daleko od Aleksandryi, kazał żeglarzowi wrócić jeszcze do portu. W drodze spotkał goniących go wysłanników Juliana, którzy zatrzymawszy się spytali czy Atanazy daleko: „Bardzo blizko” odpowiedział im Święty, w skutek czego co prędzéj puścili się ci ludzie daléj, a Atanazy wróciwszy do Aleksandryi, przebył w niéj ukryty aż do śmierci Juliana, który w pół roku potém został zamordowany.
Jowian cesarz, bardzo gorliwy katolik, wstąpiwszy na tron, przyzwał do siebie Atanazego, i chciał go na dworze swoim zatrzymać, aby jego światłéj rady mógł w razie potrzeby zasięgać. Lecz Święty uprosił go aby mu pozwolił wrócić do Aleksandryi, gdzie obowiązki pasterstwa wymagały jego obecności. Po powrócie zaledwie ukończył wizytę wszystkich kościołów swojéj dyecezyi, kiedy śmierć pobożnego Jowiana wynosząc na tron Walensa stronnika aryanów, zwróciła nanowo ich zawziętość na Atanazego. Wymogli na cesarzu wyrok jego wygnania. Święty skrył się w grobie swojego ojca, w którym mieszkał cztery miesiące, aż cesarz obawiając się rokoszu ludu upominającego się o swojego Biskupa, odwołał swój wyrok.
Tyle więc razy wygnany i znowu zwracany święty ten Patryarcha, już odtąd swobodnie a święcie zarządzał kościołem Aleksandryjskim, aż do śmierci, która nastąpiła dnia 2 Maja roku Pańskiego 373.
W pismach swoich, pierwszorzędnéj wartości, pozostawił dzieła wielce uczone o najgłębszych tajemnicach wiary świętéj. Pisał przeciw aryanom w obronie dogmatu o Bóstwie Pana Jezusa, przeciw heretykom nazwanym macedończykami, o Bóstwie Ducha Świętego, a przy końcu życia o tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, przeciw Apolinarystom ten dogmat zaprzeczającym.
Pożytek duchowny
Ileż to rodzajów prześladowania, przeniósł ten Święty, i na ile przykrości, trudów i niebezpieczeństw narażonym był przez całe życie swoje, stając w obronie nauki katolickiéj i pragnąc jak najwierniéj spełnić obowiązki swoje! Niech cię więc w wypełnianiu twoich nie zrażają lada przeciwności, bo bez nich nie jest nikt, kto wiernie służyć chce Panu Bogu.
Modlitwa (kościelna)
Wysłuchaj prosimy Cię Panie prośby nasze, które w błogosławionego Atanazego wyznawcy i Biskupa Twojego uroczystości zanosimy, i niech on, który ci tak godnie umiał służyć, wyjedna nam wstawieniem się swojém za nami do Ciebie, wszystkich grzechów naszych odpuszczenie. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 355–357.
