Citatio.pl

Wpisy z tagiem "św Protazy":

2020-06-19

Św. Gerwazego i Protazego, Męczenników

Żyli około roku Pańskiego 170.

(Żywot ich był napisany przez Świętego Ambrożego.)

Święci Gerwazy i Protazy bliźnięta, rodem z Medyolanu, byli synami Witalisa i Waleryi, ktorzy oboje męczeńską śmierć za wiarę ponieśli. Przez takichto rodziców bardzo świątobliwie wychowani byli. Żyjąc w drugim wieku chrześcijaństwa, nie ustępowali w niczém w gorliwości jaką się w owych czasach wszyscy wierni szczególnie odznaczali.

Byli to dwaj młodzieńcy przecudnéj urody, jak pisze święty Ambroży: wyższego wzrostu od wszystkich, a tak cnotliwi i dobroczynni, że sami poganie wielką cześć mieli dla nich. Po męczeńskiéj śmierci rodziców, odziedziczywszy wielki majątek, niemal cały rozdali ubogim. Hojnie zaopatrzyli w Medyolanie wielką liczbę chrześcijan, z powodu panującego prześladowania do nędzy przywiedzionych, wszystkich swoich niewolników, a mieli ich bardzo wielu, obdarzyli wolnością: sami zaś, pozostawiszy sobie tyle tylko, ile na najskromniejsze utrzymanie potrzebowali, osiedli w małéj izdebce, oddając się jedynie czytaniu ksiąg świętych, modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Ścisłe także posty zachowywali, jadając tylko raz na dzień około zachodu słońca. Słowem wśród wielkiego miasta mieszkając, żyli jak owi pustelnicy którzy wkrótce potém puszcze Egipskie zaludnili. Spędzili tym sposobem lat dziesięć, gotując się na poniesienie męczeństwa, i gorąco prosili Boga, aby im téj łaski nie odmówił. Wysłużyli téż ją sobie życiem tak świątobliwém.

Chociaż błogosławieni ci bracia, żyli tak odosobnieni, całe jednak miasto znało ich, podziwiało ich wysokie cnoty, i nie było to tajném nikomu iż byli chrześcijanami. Lecz powszechny szacunek jakiego używali sprawiał, że przez długi czas prześladowanie ich omijało.

Zdarzyło się, iż hrabia Astazyusz, dowódca wojsk cesarskich, przeciągał z wojskem przez Medyolan, udając się na wyprawę przeciw Markomanom, narodowi zamieszkującemu dawną Germanią. Kapłani pogańscy przyszli do niego oświadczając iż jeśli chce odnieść zwycięstwo i zasłużyć na tryumfalne wejście do Rzymu, potrzeba aby zmusił Gerwazego i Protazego, dwóch braci chrześcijan, do oddania czci bożkom. Jeżeli zaś tego nie uczyni, przepowiadali mu niechybną porażkę całego jego wojska. Astazyusz zawezwał niezwłocznie obydwóch braci, i z pierwszego razu z wielką łagodnością powiedział im, że wiedząc jak bogowie opiekuńczy cesarstwa ich miłują, postanowił zaprowadzić ich do świątyni, aby tam złożyli ofiarę Jowiszowi, i pobłogosławili jego wojsko. Na to odpowiedział mu Gerwazy: „O zwycięstwo, samego Boga prawdziwego i wszechmoonego prosić powinieneś, a nie możesz spodziewać się go od bożyszcz ukutych z miedzi, albo uciosanych z drzewa. Jeżeli chcesz odnieść zwycięstwo, udaj się do Boga chrześcijańskiego, On jeden ci je udzielić może i Jego jednego czcić powinieneś.” Astazyusz zdziwiony tak niespodziewaną i śmiałą odpowiedzią Świętego, zawahał się co czynić, lecz pobudzony przez kapłanów pogańskich i lud wołający że człowiek ten zbluźnił przeciw bogom, wydał rozkaz aby go niezwłocznie zbito ołowianemi knutami: co téż w téj chwili dokonano z takiém okrucieństwem, że wśród męki téj Gerwazy ducha Panu Bogu oddał.

Tyran spodziewając się, że Protazy łatwiéj ulegnie, widząc co jego brata spotkało: „Nieszczęsny człowiecze,” rzekł do niego: „nie bądźże ty przynajmniéj tak szalony jak brat twój.” A Protazy mu na to: „któż z nas jest prawdziwie nieszczęsnym, czy ty który się obawiasz abym ja przy wierze nie ostał, czy ja który ciebie nie lękam się, chociażbyś mnie najstraszniejszą męką groził?” „A dlaczegożbym ja miał obawiać się, rzekł znowu Astazyusz, żebyś ty przy wierze się swojéj nie ostał?” — „Gdybyś się tego nie obawiał, powiada Święty, nie nalegałbyś tak dalece na mnie, abym składał ofiarę twoim bożkom. Lecz czynisz to właśnie z obawy że jeśli mnie do tego nie przywiedziesz, tobie jakaś ztąd szkoda wyniknie. Ja zaś w istocie niczego się nie lękam. Na groźby twoje nie zważam, bożki twoje poczytuję za śmiecie, a tylko jednemu Bogu który w Niebie króluje, cześć oddaję.” Usłyszawszy to Anastazyusz, kazał go okrutnie smagać sękatemi kijami, a przez długi czas katując go w ten sposób okrutnie, kazał go podnieść z rusztowania i znowu rzekł do niego: „Protazy, dlaczegoś tak uparty i nieposłuszny? robisz mi to na złość, i za to umrzesz jak brat twój.” — „Nie mam żadnéj ku tobie złości, o! Astazyauszu, odpowiedział święty Męczennik, bo widzę zaślepienie twoje, które ci nie daje dopatrzeć co boskiém jest. Przecież wiem, że i Pan mój Jezus Chrystus krzyżownikom swoim nie łajał: owszem prosił ojca swego niebieskiego, aby im przebaczył mówiąc: Ojcze odpuść im, boć nie wiedzą co czynią 1. I ty nie wiesz co czynisz, i przeto serdecznie się nad tobą lituję. A proszę cię kończ coś rozpoczął, abym z miłym bratem moim dziś je- szcze Zbawiciela w Niebie ogladał.” Tyran nietylko okazał się na te pełne miłości chrześcijańskiéj słowa nieczułym, lecz wpadłszy w większy gniew jeszcze, zawołał groźnie do Protazego: „widzę żeś równie oszalał jak brat twój” i przydał: „Chcesz ginąć, więc zginiesz.” — „Nie zginę, odrzekł mąż Boży, bo nie ginie kto umiera za Chrystusa: męczeństwo jest najpewnieszą drogą do Nieba. Lecz widząc cię poganinem, z żalem umierać będę: bo prawdziwe nieszczęście twoje smutkiem mnie przejmuje, i zaślepienie w jakióé jesteś, godném jest największćj litości.” Astazyusz po tych słowach zdawał się być wzruszonym, lecz z obawy kapłanów pogańskich którzy go otaczali, i ludu domagającego się głowy Protazego, wydał rozkaz aby go ścięto niezwłocznie, co téż i wykonano. Ciała obydwóch tych Świętych wystawiono na placu publicznym przez dzień cały, a potém wrzucono w kloakę.

Lecz Pan Bóg nie dozwolił, aby tam długo zostawały. Pewien świątobliwy chrześcijanin imieniem Filip, tejże nocy wydobył je ztamtąd, przeniósł do swojego domu, złożył w marmurowy grobowiec, wypisał na pergaminie wszystkie szczegóły ich śmierci wyżéj opowiedziane, i pismo, to umieścił pod ich głowami, a potém grób zamurował. Święte te relikwie pozostawały w ukryciu przeszło lat trzysta. Aż dopiéro w roku 386, święci Gerwazy i Protazy objawili się świętemu Ambrożemu Arcybiskupowi Medyolańskiemu, kiedy on zabierał się do poświęcenia nowego kościoła nazwanego późniéj bazyliką Ambrozyańską, a któreto widzenie tak on opisuje w liście do swojéj siostry Marcelliny:

„Przy końcu wielkiego postu, gdym trwał na modlitwie, przypadł na mnie sen, w którym ujrzałem dwóch młodzieńców w białych szatach, którzy podniósłszy ręce, ze mną się razem modlili. Skorom się ocknął oni zniknęli, a jam prosił Pana Boga, aby, jeśli to nie złudzenie jakowe, jaśniéj mi je wznowił, i na tę intencyą przyczyniłem postu. Owoż drugiéj nocy toż samo miałem widzenie. Trzeciéj zaś, gdy wielką czczością trapiony, usnąć nie mogłem, ciż dwaj młodzieńcy ukazali mi się na jawie, a z nimi i święty Paweł Apostoł, który tak do mnie przemówił: «To są Męczennicy, których ciała pogrzebione na témże miejscu gdzie się modlisz, dwanaście stóp głęboko w ziemi. Wydobądź je, i zbuduj na cześć ich kościół. Pod ich zaś głowami, znajdziesz wypisane imiona ich i dzieje ich zgonu. Wezwawszy tedy kilku sąsiednich braci moich Biskupów, i zdawszy im sprawę z mojego widzenia, zaczęliśmy kopać ziemię. Dostaliśmy się do trumny o któréj mi święty Paweł powiedział; znaleźliśmy w niéj jakby dziś pochowane ciała dwóch mężów wielkiego wzrostu, krwi wiele, i jednę głowę odciętą. Woń dziwnie przyjemna z ciał tych wychodziła, a pod głowami ich, znaleźliśmy księgę która się zaczynała od słów tych: „Ja sługa Chrystusów Filip, ciała tych Świętych w dom mój wzięłem i pogrzebałem. Matka ich Walerya, a ojciec Witalis, tych dwóch synów Gerwazego i Protazego mieli.» I tu następował opis ich życia i męczeńskiéj śmierci, jakeśmy go wyżéj podali.”

Święty Ambroży z wielką uroczystością przeniósł ich ciała do katedry, przy czém wiele zaszło cudów, które on w kazaniu jakie miał wtedy, wylicza w obecności całego ludu, jako wszystkim znajome, przytaczając imiona tych osób które zostały cudownie uleczone.

Za naszych zaś już czasów bo w roku 1871, przy odnawianiu katedry Ambrożańskiéj w Medyolanie, odkryto grób świętego Ambrożego, i w nim, zgodnie z tém co niosło stare podanie i dokument, świadczący że ciała świętych Gerwazego i Protazego, razem z jego ciałem pod wielkim ołtarzem, po śmierci tego świętego Arcybiskupa, zamurowane zostały.

Pożytek duchowny

Przez cudowne objawienie, w którém święty Ambroży miał sobio wskazane miejsce gdzie spoczywały ciała tych błogosławionych Męczenników, chce nas Pan Bóg nauczyć, jak jego sług wiernych to jest Świętych czcić powinniśmy. Czy oddajesz im cześć naleźną, i czy pamiętasz że na wszelkie potrzeby mamy w nich szczególnych Patronów w Niebie?

Modlitwa (kościelna)

Boże! który nas doroczną uroczystością świętych Męczenników Twoich Gerwazego i Protazego rozweselasz; daj miłościwie, abyśmy ciesząc się ich zasługami, i przykładem ich do dobrego pobudzeni byli. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 504–506.

Nauka moralna

Na podstawie wydania z 1937 r., s. 499

Kościół święty od czasów apostolskich przyjął zwyczaj zachowywania ciał jako relikwii Świętych Pańskich i okazywał im cześć w ten sposób, że nad ich grobami lub na miejscach, gdzie śmierć ponieśli, budował kościoły i tym sposobem ozdabiał te uświęcone miejsca.

W związku z tym wszystkie kościoły starały się o relikwie, a zwyczaj ten dał początek ustawie kościelnej, mocą której każdy ołtarz wielki musi posiadać takie relikwie. Od początku dziewiątego stulecia stawiano na ołtarzach pięknie rzeźbione szkatułki z świętymi relikwiami. Apostoł święty Paweł powiada: „Widziałem pod ołtarzem dusze tych, których zabito dla słowa Bożego i dla świadectwa danego prawdzie". Ta myśl jest także jednym z powodów, dla których chrześcijanie już w pierwszych czasach najchętniej stawiali ołtarze nad grobowcami Świętych Pańskich.

Tak jak ołtarz jest niejako punktem środkowym jedności świata katolickiego, tak samo relikwie w ołtarzu są niejako wyrazem wspólności wiary i miłości, jaka łączy wiernych na ziemi z Świętymi w Niebie. Dlatego też kapłan podczas Mszy świętej, całując ołtarz, mówi: „Prosimy Cię, Boże, przez zasługi Świętych Twoich, których relikwie tutaj się znajdują i przez wstawienie się wszystkich Świętych, abyś nam grzechy nasze odpuścić raczył".

Na widok świętych relikwii winniśmy Pana Jezusa sławić i dzięki składać, że Świętym tak wielkiej udzielił łaski, że nawet wobec śmierci męczeńskiej nie chwiali się w wierze, i błagać Go, ażeby i nam łaski udzielił, ażebyśmy zawsze świętą wiarę naszą otwarcie wyznawali.

Footnotes:

1

Łuk. XXIII. 64.

Tags: św Gerwazy św Protazy „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna męczennik jałmużna św Ambroży św Paweł kult Świętych
2020-05-15

Św. Witalisa Męczennika

Żył około roku Pańskiego 171.

(Żywot jego wyjęty jest z pism świętego Piotra Damiana.)

Święty Witalis, w wielkiéj czci będący w całym Kościele, a szczególnie wa Włoszech, był rodem z Medyolanu, i pochodził ze starożytnéj i znakomitéj rodziny. Żył w pierwszym wieku chrześcijaństwa. Niektórzy pisarze utrzymują iż był on ojcem dwóch świętych Męczeńników: Gerwazego i Protazego. I on i wszyscy z jego rodziny byli chrześcijanami, lecz przez długi czas ukrywało się to w tajemnicy, z powodu prześladowania jakiego już wtedy od pogan wierni doznawali. Witalis, lubo otwarcie jako chrześcijanin nie występował, wiódł życie bardzo pobożne, i z wielkiéj prawości i miłosierdzia dla ubogich powszechnie znany, u pogan nawet w szczególném był poważaniu. Skrycie zaś utwierdzał chrześcijan w wierze, nawiedzał ich po więzieniach, hojnemi jałmużnami wspierał, gdy albo zmuszeni ukrywać się przed prześladowaniem, pozbawieni byli sposobu życia, albo w obce gdzie kraje udawali się z całemi rodzinami. Wszyscy téż wierni i w Medyolanie, i w całym okolicznym kraju, mieli w nim największego dobroczyńcę, opiekuna i doradcę, do którego z każdym rodzajem potrzeby śmiało się udawali.

Służąc w wojsku cesarskiém, odznaczył się męstwem i wyższego nabył stopnia; a że prócz tego należał do jednéj z pierwszych rodzin Medyolańskich, więc ułatwiło mu to ścisłą bardzo z konsulem, to jest Wielkorządcą téj prowincyi Paulinem zażyłość. Ten, chociaż zawzięty wróg chrześcijan, gdyż i z tego głównie powodu na urząd ten był wyniesiony, w wielu razach oszczędzał ich na prośby Witalisa, o którym nie wiedział że jest chrześcijaninem, wstawiania się jego za nimi przypisywał jedynie znanéj dobroci jego serca i litości dlą wszelkiego rodzaju nieszczęśliwych. To mu téż ułatwiało z wiernymi stosunki, jego samego nie narażając, z czego korzystał nasz Święty, i jużto jawnie chodził do więzień, gdzie ich trzymano, jużto odwiedzał ich w dalszych miejscach ukrywających się po lasach i jaskiniach, udając się tam pod różnemi pozorami.

Wielkorządca Paulin udając się z Medyolanu do Rawenny, chciał aby z nim pojechał i Witalis, w którego towarzystwie bardzo sobie podobał, a było to właśnie w chwili, gdy prześladowanie wzmogło się jeszcze bardziéj. Święty, wnosząc iż jak w Medyolanie tak i w Rawennie, obecność jego przy Wielkorządcy przydać się może dla chrześcijan, tém bardziéj że Paulin udawał się tam głównie po to aby obostrzyć postępowanie z nimi, chętnie zgodził się aby mu towarzyszyć. Wjeżdżając do Rawenny dowiedział się że pewien chrześcijanin imieniem Urzycyn, znakomity tego miasta lekarz przerażony samym widokiem tortur, haków żelaznych i rusztowania na którem mieli go męczyć, zachwiał się był w wierze. Zdawało mu się tedy że już w tym wypadku, nie powinien dłużéj ukrywać się z tém że i sam jest chrześcijaninem, i że miłość duszy tego nieszczęsnego, który blizki będąc zaparcia się wiary narażał się na potępienie wieczne, wymagała aby go od tego powstrzymał, chociażby z narażeniem się własném. Pobudzony tak świętą gorliwością, rozłączył się niezwłocznie, z Wielkorządeą, i udał się prosto na plac, gdzie miał być męczonym Urzacy, gdyż go zawiadomiono że już go tam prowadzą. Jakoż, znalazł go nawpół zwyciężonego od pogan, którzy obstąpiwszy go tłumnie, już prawie skłonili do składania ofiary bożyszczom. Witalis pośpieszył co siły i zdaleka jeszcze będąc, zawołał: „Urzacy! mężny wyznawco Chrystusów czyżbyś miał uledz przy samym końcu walki? Już masz w ręku koronę, nie wypuszczajże jéj poddając się nikczemnéj bojaźni. Po wielu trudach dobiegasz już mety, miałżebyś cofnąć się w chwili gdy jeszcze krok jeden, a zostajesz zwyciężcą? Zastanów się co robisz; dla uniknięcia krótkich męczarni, zamyślasz wrzucić się w ognie wieczne, w których czekają cię nierównie straszniejsze a niemajace końca męki. Ty któryś tak trafnie ratował swoich pacyentów od śmierci, sam sobie miałżebyś zadać śmierć wieczną na duszy! Nabierz odwagi, bracie najdroższy, okaż się takim jakim byłeś dotąd, a ufny w łaskę Jezusa za którego umierasz, dopełniaj świętéj ofiary, abyś za chwilę z palmą męczeńską wstąpił do Nieba.” Słowa te tak były skuteczne, że Urzacy z większém niż kiedy męstwem, wyznał Chrystusa i otrzymał koronę męczeńską. Witalis zaś własnemi rękoma z czcią wielką pogrzebał zwłoki świętego Męczennika, nie wątpiąc że i jego tenże los czeka i gotował się na to.

Jakoż, niezwłocznie doszedł do wiadomości Wielkorządcy postępek jego. Paulin, który bardzo lubił Witalisa, wielce się tém zafrasował, i przyszedłszy sam do jego mieszkania: „czyś postradał rozum, rzekł mu, aby się dopuścić czegoś podobnego. Postępku twojego już ukryć nie mogę przed cesarzem, bo świadkiem jego była cała ludność tutejsza, więc sam miarkuj co cię teraz czeka!” — „Nie nazywaj, odrzekł mu na to Święty, postępku mojego szaleństwem. Lecz przyznaj, bo masz nadto rozsądku abyś tego nie wiedział, że trzeba w istocie być pozbawionym rozumu, aby cześć taką jak Bogu, oddawać bałwanom i ludziom, którzy byli wielkimi zbrodniarzami i wszetecznikami. Jeden tylko jest Bóg, i więcéj ich być nie może, a tym Bogiem jest Ten, któremu cześć oddają chrześcijanie, za którego wiarę śmierć ponoszą i z których liczby i ja być pragnę.”

Paulin osłupiał, słysząc tak śmiałe i stanowcze wyznanie Witalisa. Zawahał się co mu czynić wypada, kiedy już całe miasto wiedziało o tém że jego przyboczny ulubieniec, publicznie wystąpił jako najgorliwszy Wyznawca Chrystusa. Obawiając się przeto odpowiedzialności przed cesarzem, kazał Witalisa uwięzić, zapowiadając mu, że jeżeli publicznie przez oddanie czci bożkom, nie odwoła tego co uczynił, spotka go los innych Męczenników. Owszem, oznajmił mu, że ponieważ był on dotąd w jego szczególnych łaskach, więc za takowe, jak je nazywał przeniewierzenie się cesarzowi, z tém większą surowością zmuszony będzie z nim się obchodzić, aby postępek Witalisa i jemuż samemu przed cesarzem nie zaszkodził.

Święty okuty w kajdany, zdegradowany ze stopnia wojskowego jaki posiadał, wtrącony został do więzienia. Napełniło go to największą radością. Ujrzawszy się w gronie wielu innych mężnych Wyznawców Chrystusowych, oczekujących korony męczeńskiéj, miał się za najszczęśliwszego, jakby się znajdował już w przedsionkach Nieba. Obecność jego i drugim dodawała odwagi, a przez dni kilka, w ciągu których Paulin zwlekał jego sprawę, w nadziei że więzienie osłabi jego zapał i uczyni go łatwiejszym do odstępstwa, nie tylko sam wcale nie ostygł na duchu, lecz i niektórych innych wahających się utwierdził słowy i przykładem, a oprócz tego kilku pogan nawrócił.

Wielkorządca, przeciw któremu zaczął lud szemrać, jakoby oszczędzał swojego ulubieńca, kazał go wziąść na tortury, na których Witalis tak straszne męki wycierpiał, iż cudowi wyraźnemu przypisywano, że w ciągu nich życia nie postradał. Wśród tych męczarni, ciągle się modlił głośno, wyznawał Chrystusa, i drugich do wytrwałości zachęcał, nakłaniając pogan aby swoich błędów odstąpili. Paulin widząc, iż im większe zadają mu katusze, tém większe okazuje Witalis męstwo i wytrwałość, wydał rozkaz aby go zaprowadzono na plac gdzie umęczony był Urzacy, i jeżeli tam nie odda czci bożkom cesarskim, aby go na témże miejscu żywcem pochowano.

Stanął tam święty Męczennik, a do końca z równą odwagą i stałością wyznając Chrystusa, wrzucony został w głęboki dół i przywalony kamieniami i ziemią. Pozyskał koronę męczeńską dnia 27 Kwietnia roku Pańskiego 171. Dotąd w mieście Rawennie, wznosi się wspaniały kościoł pod wezwaniem świętego Witalisa, na témże miejscu, gdzie według dawnego podania, poniósł on męczeństwo.

Pożytek duchowny

Święty Witalis, dla uchronienia Urzacego od zaparcia się wiary, wystawił się na śmierć męczeńską, a za to i sam i ten dla którego się poświęcił, poszli prosto do Nieba. Patrz na jakie niebezpieczeństwa narażają się Święci z miłości bliźniego, a zawstydź się przypominając sobie twoję dla drugich nieuczynność.

Modlitwa (kościelna)

Spraw, prosimy Wszechmogący Boże, abyśmy cześć oddając pamięci błogosławionego Witalisa Męczennika Twojego, za jego wstawieniem się w świętéj miłości Twojéj utwierdzeni zostali. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 396–398.

Tags: św Witalis „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna męczennik św Gerwazy św Protazy jałmużna miłość bliźniego
Pozostałe wpisy
Creative Commons License
citatio.pl by Citatio.pl is licensed under a Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 Unported License.