Wpisy z tagiem "kult Świętych":
Św. Łucyi, Dziewicy i Męczenniczki
Żyła około roku Pańskiego 304.
(Żywot jéj wyjęty jest z Akt męczeńskich Kościoła Sycylijskiego.)
Święta Łucya ze znakomitéj i bogatéj rodziny Sycylijskiéj pochodząca, urodziła się w Syrakuzie, niegdyś stolicy téj wielkiéj wyspy, w drugiéj połowie trzeciego wieku. Była chrześcijanką od dzieciństwa i bardzo pobożną, a szczególną miłośnicą świętéj cnoty czystości, którą, skoro do lat doszła, poślubiła Panu Jezusowi. Ponieważ jaśniała nadzwyczaj piękną urodą, najstaranniejsze odebrała wychowanie i znaczne posiadała wiano, więc wielu młodzieńców ubiegało się o jéj rękę. Rodzice życzyli sobie aby koniecznie wyszła za jednego z najbogatszych panów Sycylijskich, który chciał ją pojąć w małżeństwo a był poganinem. Entychia matka świętéj Łucyi, chociaż chrześcijanka, była także zatém, gdyż ów młodzieniec odznaczał się bardzo dobremi obyczajami, sądziła przeto, że Łucya sama będąc tak pobożną, i tego którego jéj na męża przeznaczała nawróci. Nalegała więc usilnie na córkę aby przystała na ten związek, lecz święta Łucya robiła matce uwagę, że będąc tak młodą, może nie śpieszyć się z wyborem męża, a przytém mówiła jéj, że chciałaby ile możności nie odstępować matki, która była słabego zdrowia i już od lat kilku wdową. Entychia więcéj nie nastawała, a Święta uradowana iż tą rażą potrafiła odwrócić zamiary względem jéj wyjścia za mąż, gorąco prosiła Pana Boga, aby już nadal od tego ją zachował i polecała to szczególnéj opiece przenajświętszéj Panny, do któréj od dzieciństwa najserdeczniejsze miała nabożeństwo.
Tymczasem Entychia zapadła gorzéj na zdrowiu. Przez lat cztery cierpiąc wielkie krwotoki, od najbieglejszych lekarzy napróżno zasięgając rady, blizką już była śmierci. Pod tę porę, w całéj Sycylii wierni wielkie mieli nabożeństwo do świętéj Agaty Męczenniczki, która za prześladowania cesarza Decyusza, poniosła śmierć męczeńską za Chrystusa w mieście Katanie, gdzie zwłoki jéj spoczywały. Do grobu jej liczne odbywały się pielgrzymki, i cudownych łask ciągle tam doznawali wierni. Święta Łucya doradzała matce, aby odbyła pielgrzymkę do Katany, upewniając iż gdy się na grobie świętéj Agaty pomodlą, Pan Bóg da jéj zdrowie. Entychia usłuchała jéj rady, i wraz z nią odbyła tę drogę.
Gdy przybyły do Katany, poszły zaraz na grób świętéj Męczenniczki, i zaczęły gorąco wzywać jej pośrednictwa. Owóż święta Łucya nietrudzona podróżą którą przy matce jadącéj pieszo odbywała, podczas modlitwy usnęła, i oto we śnie ujrzała świętą Agatę zstępująca z Nieba w gronie licznych Aniołów, a która przybliżywszy się do niéj rzekła: „Dla czego siostro moja Łucyo, prosisz mnie o to, co sama bardzo łatwo możesz uczynić dla twojéj matki, któréj zdrowie przywróciła wiara twoja. Jak miasto Katana uświetnione jest przeze mnie, tak miasto Syrakuza szczycić się będzie tobą, gdyż w dziewiczém sercu twojém przygotowałaś świątynię dla Ducha Świętego, i przybytek dla Pana Boga.” Święta Łucya po tém widzeniu, przebudziła się i rzekła radośnie do matki: „Matko uzdrowioną jesteś. Podziękujmy za to świętéj Agacie, gdyż jéjto pośrednietwu winniśmy.” Jakoż, w téj chwili Entychia uczuła się jak najzdrowszą, i odzyskała siły jakby nigdy nie chorowała.
Po złożeniu tedy dziękczynień Panu Bogu za otrzymaną łaskę, Łucya rzucając się w ręce matki, powiedziała do niéj: „Matko, Pan Bóg ci wielką łaskę wyrządził, przez wzgląd więc na nią, proszę cię nie odmów mi znowu téj, abyś mi pozwoliła nie wychodzić za mąż, gdyż poślubiłam dziewictwo moje Panu Jezusowi.” A gdy Entychia chętnie się na to zgodziła, Łucya przydała: „lecz jeszcze jednę mam do ciebie prośbę: pozwól, abym to wszystko coś mi na posag przeznaczyła, ubogim rozdała.” — „Zgadzam się, odrzekła Entychia, aby cały twój majątek dostał się biednym; lecz dopiéro po twojéj śmierci, co nawet i ja sama uczynię z moim majątkiem, w ten sposób przez testament nim rozporządzając.” — „Lecz jakąż zasługę mieć będziemy, odrzekła święta Łucya, jeśli to dopiéro po śmierci zrobimy? Wtedy złożymy Panu Bogu w ofierze to czego już same posiadać nie będziemy mogły. Wierzaj mi matko, oddajmy w jego ubogich Panu Jezusowi majętność naszę zanim ją nam śmierć zabierze, a za to wyżywi On nas i tu ns ziemi, i w Niebie według swojéj obietnicy hojnie wygrodzi. Pobożna Entychia poszła i w tém za radą córki, i powróciwszy do Syrakuzy zaczęła rozdawać ubogim wszystko co posiadała. Sprzedała swoje kosztowne stroje, perły i drogie kamienie; niewolnikom którzy tylko chrześcijanami chcieli zostać nadała wolność i wielu innych wykupiła od pogan.
Tymczasem młodzieniec który starał się o rękę Łucyi, a który zawsze miał nadzieję że ją otrzyma, słysząc że Entychia i Łucya wszystkie swoje dobra sprzedają, chcąc się dowiedziéć czy tak jest w istocie, udał się do mamki Łucyi, aby ją o to wypytać. „Tak jest w istocie, powiedziała mu ona, Entychia sprzedaje całą swoję majętność, lecz to w tym celu, aby za te pieniądze nabyć dobra niemające ceny i z których dochody są nieobliczone.” Młodzieniec ów, tłómacząc sobie tę odpowiedź w znaczeniu dóbr doczesnych, i jako poganin nierozumiejący jéj inaczej, bardzo z niéj był zadowolony. Lecz gdy spostrzegł że wszystkie pieniądze pochodzące ze sprzedaży posiadłości Entychii i Łucyi, idą na ubogich i na wykupowanie niewolników, rozgniewany że go tak zwiedziono, doniósł o tém Paschazyuszowi Wielkorządcy miasta, zwracając jego uwagę iż podobny postępek dowodzi że Łucya jest chrześcijanką.
Skoro się o tém Paschazyusz dowiedział, kazał Łucyą uwięzić, i stawić przed sobą, domagając się od niéj aby oddała cześć bożkom, a wyrzekła się wiary, która jak on powiadał, przywiodła ją do takiéj nieroztropności że cały swój majątek roztrwania. „Nie jest wcale nieroztropnością, rzekła mu święta dziewica, to co czynię. Najmilszą bowiem Bogu ofiarą z naszéj strony, jest wspierać ubogie wdowy, sieroty i każdego z bliźnich w niedostatku będącego. Od trzech lat czyniąc to, rozdałam ubogim wszystko co miałam, pozostaje mi tylko to nędzne ciało, które pragnęłabym także Bogu mojemu złożyć w ofierze.” — „Sąto wszystko brednie chrześcijan, powiedział na to Paschazyusz, których nie powinnnabyś powtarzać przede mną; jestem tu bowiem najwyższym urzędnikiem nie na to abym je słuchał, lecz abym spełniał rozkazy moich cesarzów, którzy mi chrześcijan wytępiać polecili.” Nato Łucya mu odpowiedziała: „Ty zachowujesz prawa twoich panów, a ja spełniam przykazania mojego Boga; ty ulegasz władcom ziemskim, a ja niebieskiemu; ty obawiasz się obrazić człowieka, a ja wolałabym umrzeć niż znieważyć Boga nieśmiertelnego; ty pragniesz przypodobać się twojemu monarsze, a ja mojemu Stwórcy; ty spełniasz to co tobie mylnie wydaje się dobrém, a ja to do czego właściwie obowiązaną jestem. Bądź pewnym, że niczém nie odłączysz mnie od miłości Jezusa Chrystusa.”
Wielkorządca przechodząc z łagodności, któréj napróżno używał, do największego gniewu, znieważywszy świętą dziewicę obelżywemi słowy, zaczął jéj znowu zarzucać że cały swój majątek straciła na rozpuście. Na co mu Święta odrzekła najspokojniéj: „Cały mój majątek złożyłam w pewne ręce, z których odbiorę go w Niebie. Rozpuście nigdym się nie oddawała, bo się brzydzę ludźmi którzy tak jak ty usiłują odwieść nas od wiary w Jezusa Chrystusa, a przywieść do oddania czci stworzeniom, jak gdyby byli bogami.” Widząc taką stałość w Łucyi Paschazyusz, zawołał: „Pokazuje się, że z tobą nie ma co rozprawiać, męki zmuszą cię do milczenia, a rózgi zatrzymają twoję płynną wymowę.” — „Męki które się ponosza za Chrystusa, odparła Święta, nie mogą zamknąć ust Jego wyznawcom, gdyż Sam On nam przyrzekł, że gdy stawieni będziemi przed sędziami, nie my lecz Duch Święty przemawiać przez nas będzie.” „Sądzisz więc, powiedział Paschazyusz, że w tobie jest Duch Święty, i że On ci podaje słowa któremi do mnie przemawiasz?” — „Nie wątpię, odpowiedziała Święta, że ci którzy wiodą żywot nieskalany, żywot czysty, są przybytkami Ducha Świętego.” — „Jeżeli tak jest, powiedział znowu Wielkorządca z blużnierskiém szyderstwem, tedy każę cię zaprowadzić do nierządnego domu, gdzie postradasz czystość, i odstąpi cię ten Duch Święty, który jak utrzymujesz, jest takim miłośnikiem dziewictwa.” – „Ciało nie może być skalaném, ani dziewictwo utraconém, bez zezwolenia duszy, odrzekła mądra dziewica. Gdybyś przemocą włożył mi w dłonie kadzielnicę, i gwałtem potrząsając moją ręką, kadził twoje bałwany, Bóg prawdziwy który przenika skrytości serc ludzkich, za złe by mi tego nie poczytał, bo by widział że to nie z mojéj woli robię. Podobnież wiedz o tém, jeśli rozkażesz mnie znieważyć, dwie korony pozyskam w Niebie: jednę dziewictwa, którego bronić będę chociażbym miała śmierć ponieść, drugą męczeńską, którą odniosę tego właśnie dziewictwa broniąc.”
Paschazyusz wydał jednak rozkaz, aby ją do domu nierządnego zaprowadzono. Lecz w tejże chwili nadzwyczajny cud spełnił się w oczach wszystkich obecnych. Z miejsca na którém stała Łucya, żadną siłą poruszyć jéj nie było można. Gdy kilku ludzi podołać temu nie potrafiło, obwiązano ją grubemi sznurami, za które kilkunastu mężczyzn ciągnęło. Gdy i wtedy Święta stała jak wryta, zaprzęgli do sznurów kilka par wołów, lecz i to było napróżno. Łucya zdawała się jakby posąg z marmuru wrośnięty w ziemię, którego żadna siła ludzka poruszyć nie była w stanie.
Wielkorządca przypisując to czarom, posłał po kilku najsławniejszych między poganami czarnoksiężników, aby swoją sztuką przemogli świętą Łucyą. Ci przybywszy, napróżno wszelkich najsilniejszych używali na to środków, co Paschazyusza we wściekłość wprawiło. „Dla czego się gniewasz, rzekła do niego Łucya, czemu raczéj patrząc na to wszystko, nie uznajesz Bogiem prawdziwym tego Boga w którego ja wierzę, i nie poznajesz że nie sztuka to szatańska trzyma mnie nieporuszoną na tém miejscu, lecz Duch Święty w duszy mojéj przebywający.”
Paschazyusz nic jéj na to nie odpowiedział, tylko rozkazał aby wokoło niéj rozłożono jak największy ogień, któryby ją ogarnął i na popioł spalił. Wnet téż nagromadzono jak najwięcéj suchego drzewa, obłożono nim Łucyą, polano go smołą i oliwą aby się gwałtowniéj palił, i podłożono ogień. Po krótkiéj téż chwili płomienie buchnęły zewsząd, dym gęsty wzniósł się w górę, i Święta znikła z oczu wszystkich. Lecz gdy po spaleniu się drzewa, płomienie opadły, okazała się Łucya stojąca: ani włosek na głowie jéj spalonym nie był, a Święta zawołała do ludu zdziwionego takim cudem: „Prosiłam Pana mojego Jezusa Chrystusa, by ogień ten ciała mojego nie tknął i aby jeszcze chwilę przedłużył moje męczeństwo, żeby widokiem tak wielkiego cudu chrześcijanie utwierdzeni zostali w wierze, a poganie poznali czy Bóg nasz jest Bogiem prawdziwym.”
Lud téż zaczął wołać: „Cześć Bogu chrześcijańskiemu. On jeden jest Bogiem prawdziwym.” Co słysząc Paschazyusz, a obawiając się rokoszu, kazał przeszyć mieczem szyję świętéj Łucyi. Kat to spełnił niezwłocznie, lecz Święta jeszcze czas jakiś przy życiu została, a zaniesiona przez chrześcijan do poblizkiego mieszkania, przyjęła Komunią świętą. Potém przepowiedziała że wkrótce prześladowanie Kościoła ma ustać, jak to w istocie ze wstąpieniem na tron Konstantyna Wielkiego niezadługo potém nastąpiło, przydając że jak miasto Katana miało za Patronkę swoję błogosławioną Agatę Męczenniczkę, tak znowu ona będzie w Niebie opiekunką Syrakuzy. Poczém, modląc się oddała Bogu ducha dnia 13 Grudnia roku Pańskiego 304.
Ciało jéj pogrzebane zostało w Syrakuzie, gdzie późniéj wybudowano pod jéj wezwaniem dwa kościoły: jeden za miastem na miejscu jéj męczeństwa, a drugi w samém mieście.
Pożytek duchowny
Patrz jakiéj ceny w oczach Boga jest cnota świętéj czystości, kiedy dusza przyozdobiona takową, staje się przybytkiem samego Boga Ducha Świętego, który jest dawcą wszystkich łask Boskich. Zamiłuj więc tę cnotę z całego serca, a stosownie do twojego stanu przestrzegaj jej jak najpilniéj, gdyż bez niéj żadnéj innéj łaski od Ducha Świętego nie otrzymasz.
Modlitwa (Kościelna)
Wysłuchaj nas Boże Zbawicielu nasz, i spraw abyśmy obchodząc pamiątkę błogosławionéj Łucyi Dziewicy i Męczenniczki Twojéj, w uczuciach pobożności nabierali wzrostu. Który żyjesz i królujesz i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 1076–1079.
Nauka moralna
Na podstawie wydania z 1937 r., s. 982–983
Przeciwnicy Kościoła katolickiego gorszą się, jak wiadomo, wzywaniem Świętych i pojąć nie mogą, jak można ich błagać o wstawienie się za nami do Boga. Żywot św. Łucji dowodzi, że zwyczaj ten datuje się od więcej niż 1.600 lat. Widzieliśmy, jak Łucja zachęcała matkę, aby przy grobie świętej Agaty błagała o przy wrócenie zdrowia. Wiara w skuteczność wstawiennictwa Świętych Pańskich jest zupełnie słuszna i usprawiedliwiona, gdyż:
- Mają oni wielkie znaczenie u Boga. Święci są niejako uprzywilejowanymi współpracownikami w sprawie zbawienia wiernych. Jak w przyrodzonym, tak i w nadprzyrodzonym porządku rozdziela Bóg swe dobrodziejstwa przez pośredników; wolą Jego jest, abyśmy sobie wzajemnie byli zobowiązani za dobrodziejstwa, które On nam świadczy; Bóg pragnie nas połączyć wspólnym węzłem miłości, który nas z Nim jednoczy. Mógłby nas bezpośrednio darzyć życiem, atoli mądrość Jego wolała zlać tę moc na naszych rodziców. Mógłby On sam nakarmić ubogiego, wyleczyć chorego, pouczyć prostaczka, ale zdał ten obowiązek na bogacza, lekarza, nauczyciela. Tak przeto z woli i zrządzenia Bożego mogą się ludzie tysiącznymi węzłami wdzięczności nawzajem zobowiązywać, a węzły wdzięczności wytwarzają wspólną miłość. Pan Jezus stał się człowiekiem z miłości ku nam, ale udziela nam daleko więcej łask za pośrednictwem swoich apostołów, sług i wiernych. Święty Piotr mówi do chromego, stojącego w drzwiach świątyni: „Nie mam złota, ni srebra, ale daję ci to co mam; w Imię Jezusa Nazareńskiego wstań i chodź!”
- Święci miłują nas. Kościół katolicki nie uznaje nikogo za świętego, kto się nie odznaczył czynną miłością bliźniego, kto nie miał starania o biednych i chorych, utrapionych i grzeszników, kto nie wspierał wdów i sierot. Póki Święci bawili na tej ziemi, najmilszym ich zajęciem było pozyskiwać bliźnich dla Boga i wieczności dobrodziejstwami i dbałością o ich cielesne i duchowe dobro. Zajęcia tego nie wyrzekli się i w Niebie; cieszą się przeto, gdy widzą grzesznika pokutującego. Można zastosować do Świętych, co prorok Zachariasz widział w swym objawieniu, jak anioł Pański błagał: „Panie Zastępów, dopókiż nie raczysz się zlitować nad Jerozolimą i miastami judzkimi, na które zagniewany jesteś?” — Nadto można do Świętych zastosować słowa Rafała archanioła: „Gdyś się wśród łez modlił, zaniosłem twe modły do Pana”. Składajmy przeto łzawe modły swoje w ręce Świętych; oni je złożą u stóp tronu Najwyższego i Wszechmocnego Boga i przyniosą nam pociechę i porękę, że Bóg próśb naszych wysłuchać raczy.
Św. Gerwazego i Protazego, Męczenników
Żyli około roku Pańskiego 170.
(Żywot ich był napisany przez Świętego Ambrożego.)
Święci Gerwazy i Protazy bliźnięta, rodem z Medyolanu, byli synami Witalisa i Waleryi, ktorzy oboje męczeńską śmierć za wiarę ponieśli. Przez takichto rodziców bardzo świątobliwie wychowani byli. Żyjąc w drugim wieku chrześcijaństwa, nie ustępowali w niczém w gorliwości jaką się w owych czasach wszyscy wierni szczególnie odznaczali.
Byli to dwaj młodzieńcy przecudnéj urody, jak pisze święty Ambroży: wyższego wzrostu od wszystkich, a tak cnotliwi i dobroczynni, że sami poganie wielką cześć mieli dla nich. Po męczeńskiéj śmierci rodziców, odziedziczywszy wielki majątek, niemal cały rozdali ubogim. Hojnie zaopatrzyli w Medyolanie wielką liczbę chrześcijan, z powodu panującego prześladowania do nędzy przywiedzionych, wszystkich swoich niewolników, a mieli ich bardzo wielu, obdarzyli wolnością: sami zaś, pozostawiszy sobie tyle tylko, ile na najskromniejsze utrzymanie potrzebowali, osiedli w małéj izdebce, oddając się jedynie czytaniu ksiąg świętych, modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Ścisłe także posty zachowywali, jadając tylko raz na dzień około zachodu słońca. Słowem wśród wielkiego miasta mieszkając, żyli jak owi pustelnicy którzy wkrótce potém puszcze Egipskie zaludnili. Spędzili tym sposobem lat dziesięć, gotując się na poniesienie męczeństwa, i gorąco prosili Boga, aby im téj łaski nie odmówił. Wysłużyli téż ją sobie życiem tak świątobliwém.
Chociaż błogosławieni ci bracia, żyli tak odosobnieni, całe jednak miasto znało ich, podziwiało ich wysokie cnoty, i nie było to tajném nikomu iż byli chrześcijanami. Lecz powszechny szacunek jakiego używali sprawiał, że przez długi czas prześladowanie ich omijało.
Zdarzyło się, iż hrabia Astazyusz, dowódca wojsk cesarskich, przeciągał z wojskem przez Medyolan, udając się na wyprawę przeciw Markomanom, narodowi zamieszkującemu dawną Germanią. Kapłani pogańscy przyszli do niego oświadczając iż jeśli chce odnieść zwycięstwo i zasłużyć na tryumfalne wejście do Rzymu, potrzeba aby zmusił Gerwazego i Protazego, dwóch braci chrześcijan, do oddania czci bożkom. Jeżeli zaś tego nie uczyni, przepowiadali mu niechybną porażkę całego jego wojska. Astazyusz zawezwał niezwłocznie obydwóch braci, i z pierwszego razu z wielką łagodnością powiedział im, że wiedząc jak bogowie opiekuńczy cesarstwa ich miłują, postanowił zaprowadzić ich do świątyni, aby tam złożyli ofiarę Jowiszowi, i pobłogosławili jego wojsko. Na to odpowiedział mu Gerwazy: „O zwycięstwo, samego Boga prawdziwego i wszechmoonego prosić powinieneś, a nie możesz spodziewać się go od bożyszcz ukutych z miedzi, albo uciosanych z drzewa. Jeżeli chcesz odnieść zwycięstwo, udaj się do Boga chrześcijańskiego, On jeden ci je udzielić może i Jego jednego czcić powinieneś.” Astazyusz zdziwiony tak niespodziewaną i śmiałą odpowiedzią Świętego, zawahał się co czynić, lecz pobudzony przez kapłanów pogańskich i lud wołający że człowiek ten zbluźnił przeciw bogom, wydał rozkaz aby go niezwłocznie zbito ołowianemi knutami: co téż w téj chwili dokonano z takiém okrucieństwem, że wśród męki téj Gerwazy ducha Panu Bogu oddał.
Tyran spodziewając się, że Protazy łatwiéj ulegnie, widząc co jego brata spotkało: „Nieszczęsny człowiecze,” rzekł do niego: „nie bądźże ty przynajmniéj tak szalony jak brat twój.” A Protazy mu na to: „któż z nas jest prawdziwie nieszczęsnym, czy ty który się obawiasz abym ja przy wierze nie ostał, czy ja który ciebie nie lękam się, chociażbyś mnie najstraszniejszą męką groził?” „A dlaczegożbym ja miał obawiać się, rzekł znowu Astazyusz, żebyś ty przy wierze się swojéj nie ostał?” — „Gdybyś się tego nie obawiał, powiada Święty, nie nalegałbyś tak dalece na mnie, abym składał ofiarę twoim bożkom. Lecz czynisz to właśnie z obawy że jeśli mnie do tego nie przywiedziesz, tobie jakaś ztąd szkoda wyniknie. Ja zaś w istocie niczego się nie lękam. Na groźby twoje nie zważam, bożki twoje poczytuję za śmiecie, a tylko jednemu Bogu który w Niebie króluje, cześć oddaję.” Usłyszawszy to Anastazyusz, kazał go okrutnie smagać sękatemi kijami, a przez długi czas katując go w ten sposób okrutnie, kazał go podnieść z rusztowania i znowu rzekł do niego: „Protazy, dlaczegoś tak uparty i nieposłuszny? robisz mi to na złość, i za to umrzesz jak brat twój.” — „Nie mam żadnéj ku tobie złości, o! Astazyauszu, odpowiedział święty Męczennik, bo widzę zaślepienie twoje, które ci nie daje dopatrzeć co boskiém jest. Przecież wiem, że i Pan mój Jezus Chrystus krzyżownikom swoim nie łajał: owszem prosił ojca swego niebieskiego, aby im przebaczył mówiąc: Ojcze odpuść im, boć nie wiedzą co czynią 1. I ty nie wiesz co czynisz, i przeto serdecznie się nad tobą lituję. A proszę cię kończ coś rozpoczął, abym z miłym bratem moim dziś je- szcze Zbawiciela w Niebie ogladał.” Tyran nietylko okazał się na te pełne miłości chrześcijańskiéj słowa nieczułym, lecz wpadłszy w większy gniew jeszcze, zawołał groźnie do Protazego: „widzę żeś równie oszalał jak brat twój” i przydał: „Chcesz ginąć, więc zginiesz.” — „Nie zginę, odrzekł mąż Boży, bo nie ginie kto umiera za Chrystusa: męczeństwo jest najpewnieszą drogą do Nieba. Lecz widząc cię poganinem, z żalem umierać będę: bo prawdziwe nieszczęście twoje smutkiem mnie przejmuje, i zaślepienie w jakióé jesteś, godném jest największćj litości.” Astazyusz po tych słowach zdawał się być wzruszonym, lecz z obawy kapłanów pogańskich którzy go otaczali, i ludu domagającego się głowy Protazego, wydał rozkaz aby go ścięto niezwłocznie, co téż i wykonano. Ciała obydwóch tych Świętych wystawiono na placu publicznym przez dzień cały, a potém wrzucono w kloakę.
Lecz Pan Bóg nie dozwolił, aby tam długo zostawały. Pewien świątobliwy chrześcijanin imieniem Filip, tejże nocy wydobył je ztamtąd, przeniósł do swojego domu, złożył w marmurowy grobowiec, wypisał na pergaminie wszystkie szczegóły ich śmierci wyżéj opowiedziane, i pismo, to umieścił pod ich głowami, a potém grób zamurował. Święte te relikwie pozostawały w ukryciu przeszło lat trzysta. Aż dopiéro w roku 386, święci Gerwazy i Protazy objawili się świętemu Ambrożemu Arcybiskupowi Medyolańskiemu, kiedy on zabierał się do poświęcenia nowego kościoła nazwanego późniéj bazyliką Ambrozyańską, a któreto widzenie tak on opisuje w liście do swojéj siostry Marcelliny:
„Przy końcu wielkiego postu, gdym trwał na modlitwie, przypadł na mnie sen, w którym ujrzałem dwóch młodzieńców w białych szatach, którzy podniósłszy ręce, ze mną się razem modlili. Skorom się ocknął oni zniknęli, a jam prosił Pana Boga, aby, jeśli to nie złudzenie jakowe, jaśniéj mi je wznowił, i na tę intencyą przyczyniłem postu. Owoż drugiéj nocy toż samo miałem widzenie. Trzeciéj zaś, gdy wielką czczością trapiony, usnąć nie mogłem, ciż dwaj młodzieńcy ukazali mi się na jawie, a z nimi i święty Paweł Apostoł, który tak do mnie przemówił: «To są Męczennicy, których ciała pogrzebione na témże miejscu gdzie się modlisz, dwanaście stóp głęboko w ziemi. Wydobądź je, i zbuduj na cześć ich kościół. Pod ich zaś głowami, znajdziesz wypisane imiona ich i dzieje ich zgonu. Wezwawszy tedy kilku sąsiednich braci moich Biskupów, i zdawszy im sprawę z mojego widzenia, zaczęliśmy kopać ziemię. Dostaliśmy się do trumny o któréj mi święty Paweł powiedział; znaleźliśmy w niéj jakby dziś pochowane ciała dwóch mężów wielkiego wzrostu, krwi wiele, i jednę głowę odciętą. Woń dziwnie przyjemna z ciał tych wychodziła, a pod głowami ich, znaleźliśmy księgę która się zaczynała od słów tych: „Ja sługa Chrystusów Filip, ciała tych Świętych w dom mój wzięłem i pogrzebałem. Matka ich Walerya, a ojciec Witalis, tych dwóch synów Gerwazego i Protazego mieli.» I tu następował opis ich życia i męczeńskiéj śmierci, jakeśmy go wyżéj podali.”
Święty Ambroży z wielką uroczystością przeniósł ich ciała do katedry, przy czém wiele zaszło cudów, które on w kazaniu jakie miał wtedy, wylicza w obecności całego ludu, jako wszystkim znajome, przytaczając imiona tych osób które zostały cudownie uleczone.
Za naszych zaś już czasów bo w roku 1871, przy odnawianiu katedry Ambrożańskiéj w Medyolanie, odkryto grób świętego Ambrożego, i w nim, zgodnie z tém co niosło stare podanie i dokument, świadczący że ciała świętych Gerwazego i Protazego, razem z jego ciałem pod wielkim ołtarzem, po śmierci tego świętego Arcybiskupa, zamurowane zostały.
Pożytek duchowny
Przez cudowne objawienie, w którém święty Ambroży miał sobio wskazane miejsce gdzie spoczywały ciała tych błogosławionych Męczenników, chce nas Pan Bóg nauczyć, jak jego sług wiernych to jest Świętych czcić powinniśmy. Czy oddajesz im cześć naleźną, i czy pamiętasz że na wszelkie potrzeby mamy w nich szczególnych Patronów w Niebie?
Modlitwa (kościelna)
Boże! który nas doroczną uroczystością świętych Męczenników Twoich Gerwazego i Protazego rozweselasz; daj miłościwie, abyśmy ciesząc się ich zasługami, i przykładem ich do dobrego pobudzeni byli. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 504–506.
Nauka moralna
Na podstawie wydania z 1937 r., s. 499
Kościół święty od czasów apostolskich przyjął zwyczaj zachowywania ciał jako relikwii Świętych Pańskich i okazywał im cześć w ten sposób, że nad ich grobami lub na miejscach, gdzie śmierć ponieśli, budował kościoły i tym sposobem ozdabiał te uświęcone miejsca.
W związku z tym wszystkie kościoły starały się o relikwie, a zwyczaj ten dał początek ustawie kościelnej, mocą której każdy ołtarz wielki musi posiadać takie relikwie. Od początku dziewiątego stulecia stawiano na ołtarzach pięknie rzeźbione szkatułki z świętymi relikwiami. Apostoł święty Paweł powiada: „Widziałem pod ołtarzem dusze tych, których zabito dla słowa Bożego i dla świadectwa danego prawdzie". Ta myśl jest także jednym z powodów, dla których chrześcijanie już w pierwszych czasach najchętniej stawiali ołtarze nad grobowcami Świętych Pańskich.
Tak jak ołtarz jest niejako punktem środkowym jedności świata katolickiego, tak samo relikwie w ołtarzu są niejako wyrazem wspólności wiary i miłości, jaka łączy wiernych na ziemi z Świętymi w Niebie. Dlatego też kapłan podczas Mszy świętej, całując ołtarz, mówi: „Prosimy Cię, Boże, przez zasługi Świętych Twoich, których relikwie tutaj się znajdują i przez wstawienie się wszystkich Świętych, abyś nam grzechy nasze odpuścić raczył".
Na widok świętych relikwii winniśmy Pana Jezusa sławić i dzięki składać, że Świętym tak wielkiej udzielił łaski, że nawet wobec śmierci męczeńskiej nie chwiali się w wierze, i błagać Go, ażeby i nam łaski udzielił, ażebyśmy zawsze świętą wiarę naszą otwarcie wyznawali.
Footnotes:
Łuk. XXIII. 64.
