Citatio.pl

Wpisy z tagiem "łaska":

2020-08-01

Św. Piotra w Okowach

Był więziony około roku Pańskiego 44.

(Szczegóły te wyjęte są z Pisma Bożego i listów świętego Grzegorza Wielkiego, Papieża.)

W dniu dzisiejszym Kościół Boży obchodzi pamiątkę cudownego wyzwolenia z więzów świętego Piotra, kiedy on wkrótce po Wniebowstąpieniu Pańskiém, gdy zaczął ogłaszać Ewangelią świętą w Jerozolimie, schwytany i okuty w kajdany, do więzienia wtrącony został. Byłto jeden z najpierwszych a wielkich cudów, który raczył Pan Bóg spełnić na prośby wiernych, którzy gdy ich najwyższego Pasterza więziono, dzień i noc, jak to opowiada Pismo Boże, trwali bezustannie na modlitwie 1. Gdy więc Pan Bóg uczynił cud ten na prośby powstającego Kościoła aby mu powrócić widzialnego zastępcę Swojego na ziemi, słuszna jest, że tenże Kościół coroczną uroczystością święci tę pamiątkę i miłości wiernych do swojego Papieża i wielkiego miłosierdzia Bożego nad nimi i nad ich Głową widzialną.

Panował wtedy w żydowskiéj ziemi Herod Agryppa, wnuk Heroda który zamordował był świętego Jana Chrzciciela i nakazał rzeź niewiniątek. W okrucieństwie nieodrodnym był jego potomkiem, i skoro objął rządy tego kraju, rozpoczął prześladowanie chrześcijan z barbarzyństwem największém, postanowiwszy wytępić ich co do nogi. Wielką z nich liczbę był już uwięził, wielu pomordował, a między innymi świętego Jakóba, brata świętego Jana Ewangelisty, którego skazał na śmierć. Żydzi uradowali się z tego wielce, i okazywali się coraz przychylniejsi Agryppie, na którego rządy dotąd z początku z niechęcią patrzali. Ten pragnąc jeszcze lepiéj ich sobie pozyskać, (o co mu bardzo chodziło, dla spokojnego używania swojéj władzy) podwoił prześladowania wiernych. A że zauważał iż najłatwiéj i najprędzéj ich wyniszczy gdy uderzy na ich najwyższega Pasterza i tego zamorduje, kazał schwytać świętego Piotra. Wykonano ten rozkaz podczas samych uroczystości Wielkanocnych roku Pańskiego 44-go. Ujęli go i zamknęli w ciemném więzieniu, przydając mu straż z szesnastu żołnierzy ciągle zmieniających się, tak aby czterech zawsze było przy nim dzień i noc nieodstępnych. Herod miał zamiar przeczekać aż przejdą święta Wielkanocne, w czasie których Żydzi wstrzymywali się od wszelkich zajęć nawet urzędowych, a potém miał wydać im w ręce świętego Piotra, i żeby ich sobie jeszcze lepiéj zjednać, upoważnić aby go sami zamordowali.

Na wieść uwięzienia książęcia Apostołów, wszyscy wierni struchleli, lecz gorące i ciągłe modlitwy całego Kościoła o wyswobodzenie najwyższego Pasterza, silniejszemi się okazały nad zawziętość i przebiegłość tyrana. Tejże nocy, po któréj miał on stawić przed sobą świętego Piotra, aby ogłosiwszy na niego wyrok śmierci, wydać go okutego w kajdany w ręce najzawziętszych na niego Żydów, święty Apostoł spoczywał w więzieniu. Usnął był spokojnie obok dwóch żołnierzy, z którymi, według ówczesnego zwyczaju, był skuty dwoma łańcuchami które mu krępowały ręce i nogi, a końce ich były przymocowane do rąk strażników. Prócz tego dwóch drugich stało obok niego, i warta na dworze będąca strzegła wejścia do więzienia. Lecz czémże to wszystko być mogło wobec mocy Boga, który postanowił tą razą wyswobodzić Piotra z rąk jego prześladowców! Przybył Anioł przysłany z Nieba, skruszył okowy Piotrowe i wywiódł go z więzienia, co wszystko Pismo Boże, w Rozdziale VII Dziejów Apostolskieh tak nam opowiada:

„W onym czasie całą władzę swoję obrócił król Herod, aby przesladować wielu należących do Kościoła. Zamordował już był Jakóba brata Janowego mieczem, a widząc że przez to podoba się Żydom, nie ograniczył się na tém, lecz pojmał i Piotra. A były wtedy dni przaśników (to jest Wielkanoc). Pojmawszy go tedy osadził w ciemném więzieniu, poddawszy go czworakiéj czworostraży żołnierzy pod straż, mając zamiar po Pasce oddać go ludowi. Piotra więc trzymano w ciemnicy. Lecz modlitwa bezprzestanna szła od Kościoła do Boga za nim. Gdy tedy już go miał wydać Herod, onéjże nocy spał Piotr między dwoma żołnierzami, związany dwoma łańcuchami, a stróże przede drzwiami strzegli ciemnicy. A oto Anioł Pański stanął obok, i jasność rozeszła się po całém więzieniu, a Anioł dotknąwszy za bok Piotra obudził go mówiąc: „Wstań rychło.” I opadły łańcuchy z rąk jego; i rzekł do niego Anioł: „Opasz się i przywdziéj obuwie.” I uczynił tak Piotr, i rzekł mu znowu Anioł: „Weź na siebie odzienie twoje i idź za mną..” Wychodząc tedy Piotr za nim szedł, a sam nie wiedział czy to jest rzeczywistością co się działo przez Anioła, czy téż że tylko ma widzenie takie we śnie. Tymczasem, gdy minęli pierwszą i drugą wartę, przyszli do bramy żelaznéj, która wiedzie do miasta, a ta się im sama otworzyła. Wszedłszy przeszli jednę ulicę i Anioł zniknął. Dopiéro wtedy Piotr przyszedłszy do siebie rzekł: „Teraz wiem prawdziwie, iż Pan przysłał Anioła Swego, i ten wyrwał mnie z ręki Herodowéj i ze wszelkiego oczekiwania ludu żydowskiego.” A obaczywszy się przyszedł do domu Maryi matki Jana, którego nazywano także Markiem, gdzie było wielu zgromadzonych i modlących się. A gdy on kołatał we drzwi u bramy, wyszła służąca imieniem Rud, dowiedzieć się ktoby to był, a poznawszy Piotrów głos, z wielkiéj radości zamiast otworzyć bramę, pobiegła do zgromadzonych i oznajmiła iż Piotr stał przed bramą. A oni rzekli do niéj: „Oszalałaś” lecz ona twierdziła iż się tak rzecz ma. A oni mówili, „chyba to Anioł jest w jego postaci.” Lecz przez czas ten Piotr kołatał, a gdy wreszcie otworzyli mu bramę, ujrzeli go i zdumieli się. A on skinąwszy na nich ręką aby umilkli, rozpowiedział jako Pan wywiódł go z ciemnicy więziennéj i rzekł: „Oznajmijcie to Jakóbowi i braciom” 2.

Na pobożną pamiątkę tak cudownéj skuteczności modlitw Kościoła, wierni postarali się aby mieć koniecznie te okowy któremi okuty był święty Piotr, i z nich przez Anioła wyzwolony. Przechowywano je najstaranniéj i ze czcią wielką, jako dowód tak wielkiego miłosierdzia Bożego. W roku Pańskim 439, cesarzowa Eudoksya żona cesarza Teodora młodszego, będąc w Palestynie dla zwiedzania miejsc świętych, przybywszy do Jerozolimy, objawiła chęć zabrania ztamtąd z sobą jakich świętych relikwii. Ówczesny Patryarcha Jerozolimski Juwenalis, uznał że wielce zadowolni tę dostojną pielgrzymkę, ofiarując jéj te właśnie okowy świętego Piotra. Cesarzowa przyjęła je z wdzięcznością, a jednę część zachowując dla kościoła w Carogrodzie, drugą przesłała córce swojéj mającéj także imię Eudoksyi, a która wyszła była za cesarza Zachodniego Walentyna III. Ta młoda cesarzowa, uszczęśliwiona z tak wielkiego daru, skoro go otrzymała udała się do Papieża Sykstusa III, aby mu tę drogą relikwią okazać. Ojciec święty kazał wtedy przynieść inne okowy, któremi święty Piotr był okuty, kiedy go Neron na śmierć był wskazał i trzymał uwięzionego w Rzymie, a które podobnież z wielką czcią tam przechowywano. Gdy je Papież przyłożył jedne do drugich, w tejże chwili tak się zrosły, że wydawały się jakby to był jednolity łańcuch ukuty przez jednego ślusarza. Ten nowy cud, powiększył jeszcze bardziéj cześć jaką mieli wierni dla tych świętych okowów, i skłonił cesarzowę do wybudowania umyślnie wspaniałego kościoła na górze Eskwilińskiéj, gdzie je umieszczono. Kościół też ten nazwany został kościołem Świętego Piotra w okowach.

Cudowne uzdrowienia i inne cuda jakie czynił odtąd Pan Bóg przez samo dotknięcie się tych drogich relikwii, sprowadzały i sprowadzają dotąd licznych do tego kościoła, z różnych stron świata, pielgrzymów. Święty Augustyn pisze, że żelazo okowów świętego Piotra, wyżéj cenili sobie chrześcijanie nad złoto. Dowiadujemy się téż od świętego Grzegorza Wielkiego, Papieża, że za jego czasów było w zwyczaju rozsyłać jako święte dary opiłki z tych kajdan książęcia Apostołów, a przez które wielkie cuda się czyniły. W takich razach sam Papież je piłował aby mieć z nich okruchy. Święty Grzegorz i to także przydaje, czego i sam i jego poprzednicy Papieże doświadczali, że zwykle żelazo to dawało się łatwo opiłować, lecz niekiedy, jeśli osoby które domagały się tych świętości nie były ich godne, pomimo najdłuższego piłowania, nic z nich wydzielić nie można było.

Pożytek duchowny

W cudowném wyzwoleniu świętego Piotra z kajdan i więzienia, czego szczegóły czytałeś podane z samego, Pisma Świętego, chciał Pan Bóg okazać, jak skuteczne są modlitwy Kościoła, a oraz nauczyć nas, jak wierni obowiązani są wspierać niemi najwyższego swojego Pasterza zawsze, a szczególnie gdy znajduje się On w jakich trudniejszych przejściach.

Modlitwa (Kościelna)

Boże! któryś błogosławionego Piotra Apostoła z kajdan wyzwolonego, bez szkody z więzienia wywiódł, więzy naszych grzechów, prosimy rozwiąż, i odwróć od nas wszelkie zło nam grożące. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 638–640.

Nauka moralna

Na podstawie wydania z 1937 r., s. 613

Czyste sumienie jest najlepszym wezgłowiem. Patrzmy na św. Piotra zamkniętego w ciemnym więzieniu, przeznaczonym dla skazanych na śmierć. Leży on na gołej ziemi, przykuty do dwóch żołdaków i śpi spokojnie, chociaż wie, że jutrzejszego dnia nie przeżyje. Nie dziw więc, jeśli święty Augustyn mówi: „Czyste sumienie jest gościem na ziemi, tym padole płaczu, a przemieszkuje w Niebie, przybytku wiecznego spokoju". Stąd nauka, że:

  1. Czyste sumienie jest świadectwem Ducha świętego, że jesteśmy „dziećmi samego Boga, spadkobiercami Jego i współspadkobiercami Chrystusa o tyle, o ile razem z nim cierpimy”. Duch święty poświadcza nam, że znaleźliśmy łaskę w obliczu Boga, że Bóg Ojciec miłuje nas jako swe dzieci i otacza nas swą świętą opieką. Święty Tomasz z Akwinu mówi, że ten ma czyste sumienie, kto znajduje się w stanie łaski uświęcającej. Na mocy tej łaski zamieszkuje Trójca św. w sercu sprawiedliwego.
  2. Czyste sumienie osiągniemy w ten sposób, że miłować będziemy Pana Jezusa, naszego Mistrza i Zbawiciela, przestrzegając zarazem Jego nauk. Tego skarbu nie dadzą nam ani marne dobra doczesne, ani zmysłowe rozkosze ciała, ani zaszczyty i pochwały, ani zmienna wziętość i popularność, lecz tylko Bóg jeden. „Serce ludzkie — mówi święty Augustyn — jest tak wielkie i wzniosłe, że nic go zadowolić nie zdoła, jak tylko najwyższe dobro”. Starajmy się przeto osiągnąć łaskę uświęcającą przez częste przystępowanie do Sakramentu Ołtarza, a w nagrodę pozyskamy spokój, jakiego świat dać nie może. Choćby nas przygniotły utrapienia, choćbyśmy byli pozbawieni ziemskiej pociechy, choćby nam groziła śmierć sama, będziemy przygotowani na wszystko najgorsze, jak święty Piotr, gdyż utrata życia doczesnego jest bramą do wieczności, gdzie nas czeka jedyne i najwyższe dobro.

Footnotes:

1

Dzieje XII. 5.

2

Dzie. XII. 17.

Tags: św Piotr „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna papież modlitwa sumienie łaska relikwie
2020-05-24

Przenajświętszéj Maryi Panny Wspomożenia Wiernych

Święto to postanowione zostało przez Papieża Piusa VII, roku Pańskiego 1814.

(Krótka nauka o potędze pośrednictwa Maryi.)

Wszystkie tytuły pod któremi wzywamy przenajświętszą Maryą Pannę, jakoto: Matki Bożéj, Matki Odkupiciela i t. p., są dla nas bardzo drogiemi, bo się odnoszą do tych niezrównanych Jéj przywilejów, które Ją nad wszystkich Świętych i nad wszystkich Aniołów i Archaniołów bez porównania wyżéj stawiają, jako Istotę najdoskonalszą jaka z rąk Boskich wyjść mogła, jako Tę, która po Bogu jest Istotą najświętszą jaka tylko być może nie będąc Bogiem samym. Lecz tytuł Jej Wspomożenia wiernych który jest właśnie przedmiotem czci oddawanéj Jéj w dzisiejszéj uroczystości, jest tytułem dla nas, jeżeli tak wyrazić się można, najważniejszym, gdyż z niegoto, w skutek Jéj nieprzebranéj ku nam miłości macierzyńskiéj, i z rozporządzenia największego miłosierdzia Bożego, najwięcéj korzystamy; bez niego obejść się nie możemy ani na chwilę jednę, i jego skutków najzbawienniejszych bezustannie doznajemy. Przez wszystkie inne Tytuły téj naszéj niebieskiéj najdroższej Pani, oddajemy cześć przywilejom które stanowią Jéj wielkość niezrównaną, owszem niepojętą rozumem ludzkim jako Matki Boga prawdziwego, a więc Istoty na którą tenże Bóg Wszechmogący, wybierając Ją i przeznaczając Sobie za Matkę, musiał zlać całe morze łask, całą ich obfitość, na jaką tylko w całéj nieograniczonéj potędze Swojéj mógł się zdobyć. Lecz przez tytułto dopiéro Wspomożenia wiernych wymieniamy, wygłaszamy, uwielbiamy i przypominamy Jéj ten znowu Jéj jedynie właściwy i Ją jedynie spotkać mogący przywiléj: że wszelkie Boskie łaski i pomoce niebieskie, nie spływają ani w ogólności na Kościoł cały, ani na każdą duszę w szczególności inaczéj, jak za Jéj wszechmoeném pośrednictwem 1 i przez Jéj przenajświętsze ręce. Gdy zaś z drugiéj strony wiemy, że według nieomylnéj nauki Kościoła, a niezmiernéj wagi ogłaszającego nam w tém prawdę, tak jest że nikt zbawienia dostąpić, nikt grzechu się ustrzedz, z grzechów powstać, w cnocie wytrwać nie może, jak tylko za łaską i pomocą Bożą: więc ponieważ tych łask inaczej otrzymać nie sposób, jak za wstawieniem się i przez ręce przenajświętszéj Maryi, to jest nieinaczéj jak za Jéj Wspomożeniem, czyż niesłusznie powiedziéć mogliśmy: że tytuł jéj do tego właśnie odnoszący się, tytuł Jej Wspomożenia wiernych jest z Jéj tytułów dla nas najważniejszym, najdroższym, najpotrzebniejszym.

On to zamyka w sobie tytuł, przez który wszystkie inne Jéj tytuły najwyższe jako: Matki Bożéj, Matki Odkupiciela, Matki łaski Bożéj, Ucieczki grzeszników i t. d. dla nas, na naszę korzyść się zużytkowują; gdyż Ona raczy używać ich na to aby nam właśnie przez tytuł swój Wspomożenia wiernych, wyjednywać wszelkie i w każdym razie potrzebne Wspomożenie Boże, czyli wszelkie do zbawienia i uświętobliwienia naszego potrzebne łaski.

Jak dalece zaś jest to powszechnie przyjętém w Kościele zdaniem, że nieinaczéj jak za pośrednictwem i przez ręce naszéj Matki niebieskiéj, postanowił Pan Bóg raz na zawsze udzielać nam łask Swoich, posłuchajmy w téj mierze najpoważniejszych pisarzy kościelnych, a oraz i wielkich Świętych.

„Że jest rzeczą pożyteczną i właściwą pobożności chrześcijańskiéj, pisze święty Alfons Ligory, uciekać się do pośrednictwa Maryi, o tém wątpią chyba ci tylko którzy wiary się wyrzekli. Lecz ja utrzymuję prócz tego: że pośrednictwo Maryi jest niezbędném do naszego zbawienia. Niezbędném mówię nie bezwzględnie, ale jak się wyrażają Teologowie z konieczności moralnéj. Zaś konieczność takowa, wypływa z woli Samego Boga, który chce aby wszystkie łaski jakie nam udziela, przechodziły przez ręce Maryi, jak to utrzymuje święty Bernard, a którego zdanie dziś jest powszechnie przyjętém.” 2 Ten zaś Doktor Kościoła powiada: „że Pan Bóg obdarzył Maryą wszelkiemi łaskami, aby Marya była kanałem, przez który dostają się ludziom wszelkiego rodzaju dobra niebieskie.” I z tego powodu tenże Święty robi następującą uwagę: „Jeśli, powiada, przed narodzeniem przenajświętszéj Panny, nie wszystkim ludziom dano było czerpać w źródle łask Boskich, to dla tego że wtenczas nie istniał jeszcze ten pożądany dla nas kanał. Lecz Pan Bóg obdarzył świat Maryą na to właśnie, aby przez Nię łaski Jego cięgle spływały na nas. Miarkujmyż z tego, jak dalece Pan Bóg chce, abyśmy z największém nabożeństwem i z najżywszą miłością czcili tę naszę Królowę, i w każdym razie uciekali się do Jéj pośrednictwa z największą ufnością, kiedy złożył w Niéj całą pełność wszelkiego dobra, abyśmy wiedzieli że odtąd całą naszę nadzieję w Niéj pokładać mamy, bo wszelkie łaski i zbawienie samo, nie otrzymujemy inaczéj jak przez ręce Maryi.” 3 Święty Antonin mówi toż samo: „Wszelkie łaski jakie się dostały ludziom, nie doszły ich inaczéj jak przez pośrednictwo Maryi.” 4 Dlatego porównaną jest Ona do księżyca, gdyż, pisze święty Bonawentura: „jak księżyc umieszczonym jest pomiędzy słońcem a ziemią, aby odbierając w nocy promienie od słońca, oświecał niemi ziemię; tak Marya od słońca niebieskiego odbiera promienie łaski, aby je spuszczać na nas, mieszkańców tego ciemnego padołu.” 5 Dlatego także nazywa Ją Kościoł Bramą niebieską, gdyż według uwagi świętego Bernarda: „jak każda łaska monarchy ziemskiego udzielana jego poddanym, dostając się do nich przechodzi przez bramę jego pałacu, tak podobnież żadna łaska Boska nie dostaje się nam inaczéj, jak przez ręce Maryi.” 6

Święty Hieronim toż samo inném piękném porównaniem wyraża: „Pełność łask, pisze on, zawarta była w Chrystusie, jako w głowie mistycznego ciała, które stanowi Kościoł, i z Niego to rozchodzą się na nas wszystkie ożywcze soki, to jest wszystkie pomoce niebieskie niezbędne do zbawienia, gdyż ciała którego On jest głową, my jesteśmy członkami. Lecz i w Maryi zawarta jest pełność łaski, jako w szyi, przez którą z głowy na całe ciało rozchodzi się pierwiastek ożywczy.” 7 Co święty Bonawentura tym sposobem tłómaczy: „Odkąd spodobało się Bogu zamieszkać w przeczystém łonie Dziewicy, otrzymała Ona jakby pewną władzę nad wszelkiemi łaskami; gdyż kiedy Jezus Chrystus wyszedł z Jéj błogosławionego żywota, wywiódł z niego jakby z oceanu niebieskiego, wszystkie potoki darów niebieskich.” 8 A święty Bernardyn Seneński jeszcze to lepiéj wyjaśnia: „Od chwili w któréj ta Dziewica Matka, powiada on, poczęła w żywocie Swoim Słowo Boże za sprawą Ducha Świętego, nabyła że tak rzekę, szczególnego prawa nad wszystkiemi tegoż Ducha Świętego darami, tak że odtąd żadne stworzenie nie otrzymało żadnéj łaski inaczéj, jak za pośrednictwem i przez ręce Maryi.” 9

Ztąd na początku przytoczony święty Alfons Doktor Kościoła wykładając to wyrażenie Proroka Jeremiasza, gdzie on mówi że: Białogłowa ogarnie męża 10 w ten sposób je odnosi do tego co tu mówimy: „Tak jak gdy ze środka koła matematycznego prowadzące linią aby ją za koło przeciągnąć, trzeba ją przeprowadzić przez obwód który jego środek ogarnia, tak żadna łaska nie może dostać się do nas od Pana Jezusa środka wszelkiego dobra, jeżeli nie przejdzie przez Maryą, która przyjmując w łono Swoje Boga-Człowieka, w istocie ogarnęła Go wokoło.” 11 Tak tedy, powiada tenże Święty: „Dziś powszechnie jest to przyjętém w Kościele zdaniem, że pośrednictwo czyli Wspomożenie Maryi jest dla nas nietylko przydatném, lecz niezbędném. Niezbędném, jak to powiedzieliśmy nie z konieczności bezwzględnéj, bo takiém jest tylko pośrednictwo Chrystusa Pana, lecz z konieczności istniejącej, gdyż Kościoł wraz ze świętym Bernardem sądzi, że z wyroków Boskich tak jest iż żadna łaska nie dostaje się nam inaczéj, jak przez ręce Maryi.” 12 Według bowiem świętego Piotra Damiana „Pan Bóg nie chciał stać się człowiekiem bez zezwolenia Maryi, a to najprzód dla tego abyśmy Jéj to najwyższe dobrodziejstwo zawdzięczali, i powtóre abyśmy dobrze zrozumieli, że zbawienie nas wszystkich oddane jest całkiem do woli Maryi.” 13

Pożytek duchowny

Święto dzisiejsze postanowione zostało przez Piusa VII, kiedy Papież ten po długiéj niewoli we Francyi roku 1814, dnia 24 Maja przywrócony został do swojéj władzy doczesnéj w Rzymie. Nastąpiło to wbrew wszelkim oczekiwaniom ludzkim, a za szczególną opieką Matki Bożéj do któréj się on w tym celu uciekał. Niech cię więc i to pobudzi do tego, abyś najważniejsze potrzeby i duszy twojéj i Kościoła całego, często polecał pośrednictwu Maryi wzywając Jéj Wspomożenia, jako Téj przez któréj ręce wszelkie łaski Boże na nas spływają.

Modlitwa (kościelna)

Wszechmogący i miłosierny Boże! Któryś na obronę dusz naszych, w przenajświętszej Maryi Pannie bezustanne dla nas Wspomożenie cudownie ustanowił, daj nam miłościwie, abyśmy taką pomocą uzbrojeni do walki życia tego, zwycięstwo nad wrogiem duszy naszéj w godzinę śmierci odnieść potrafili. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 422–424.

Footnotes:

1

Omnipotentia supplex. S. Bernar.

2

Ś. Alf. Uwiel. Maryi Rozdz. I.

3

S. Bern. Ser. de nati. B. M.

4

S. Anti. in Psal. IV. Tyt. 15. C. 20.

5

S. Bon. Ser. 74. de nati. Dom

6

S. Ber. Ser. 3. de Tyt. B. V.

7

S. Her. Ser. de Assum.

8

S. Bon. Spec. B. Virg.

9

S. Bern. Ser. 61.

10

Jer. XXXI. 22.

11

Ś. Alf. Uwiel. Maryi. Rozdz. V.

12

Ś. Alf. tamże.

13

S. Piot. Dam. de nati. B. V.

Tags: Maryja Wspomożenie Wiernych „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna Brama niebieska łaska Litania Loretańska
2020-04-03

Św. Benedykta z Filadelfii

Z zakonu braci-mniejszych Franciszka Serafickiego.

Żył około roku Pańskiego 1589.

(Żywot jego wzięty jest z Kronik Zakonu Braci-Mniejszych.)

Śwęty Benedykt którego dla koloru jego ciała (był bowiem murzynem) czarnym Świętym pospolicie nazywano, narodził się w małéj wiosce zwanéj Filadelfia w Sycylii, w Dyecezyi Messyńskiéj położonéj. Rodzice jego byli murzynami, lecz katolikami bardzo przykładnymi. Od lat najmłodszych objawiła się w nim wielka bogobojność, upodobanie we wszelkich ćwiczeniach religijnych, a także pracowitość i posłuszeństwo dla rodziców i starszych, co nie tylko wszystkim go miłym czyniło, lecz nawet gdy jeszcze był małym chłopsczkiem, szacunek dla niego w tych którzy go bliżéj znali obudzało. Wtedy już obdarzył go był Pan Bóg i łaską modlitwy w wysokim stopniu, i duchem ostréj pokuty. Co mu zbywało czasu od koniecznego zajęcia, poświęcał go na pobożne ćwiczenia, a ciało swoje od dzieciństwa trapił w różny sposób, naśladując świętych pokutników, których opisowi życia z wielkiém zawsze zajęciem przysłuchiwał się.

Zaledwie doszedł był do lat młodzieńczych, i odziedziczył dość znaczny po rodzicach majątek, żywo przejęty niebezpieczeństwem na jakie dusza wystawioną jest w życiu światowém, postanowił świat opuścić, poświęcić się na wyłączną służbę Bogu i zająć się głównie najwyższém uświątobliwieniem duszy. Wielki miał pociąg do życia jak najbardziéj odosobnionego, i zamyślał udać się na jaką puszczę, aby tam już tylko z Bogiem przestając, niebieskich kosztować za życia jeszcze radości, i posiadanie ich po śmierci tém lepiéj sobie zapewnić.

Lecz za jego czasów już nie łatwo było znaleźć miejsce dość osamotnione na to; on jednak w głębokiéj ugruntowany pokorze nie ufał samemu sobie, i pragnął koniecznie znaleźć sposób prowadzenia życia oddalonego od świata i wszelkich z ludźmi stosunków, nawet takich jakie mają zakonnicy różnych Reguł, którzy żyjąc po klasztorach, oddają pomimo tego wiele posług religijnych wiernym, i przez to ciszą pustelniczą cieszyć się nie mogą. Lecz z drugiéj strony pragnął nie być pozbawionym przewodnietwa duchownego, i mieć Przełożonego, któremu poddając wolę swoję w rzeczach nawet najświętszych, tém bezpieczniejszym byłby od złudzeń miłości własnéj i pokus złego ducha, łatwo duszę samę sobie pozostawioną do zguby przywieść mogących. Powołaniem więc jego był ten rodzaj życia jaki wiodą Zakonnicy Zakonów ściśle odosobnionych i jedynie bogomyślności i pokucie oddanych: jakimi są Kartuzi, Kameduli i im nodobni. Lecz gdy wahał się którym dać pierwszeństwo, i obawiał się czy pochodzenie jego jako murzyna, nie utrudzi mu wstępu do każdego z tych zgromadzeń, w jego okolicy, kilku pobożnych mężów, podobneż o jakim on zamyślał pragnących wieść życie, uzyskawszy na to zezwolenie Stolicy Apostolskiéj, zawiązało pod Regułą świętego Franciszka Serafickiego zgromadzenie, właśnie tak pustelniczy rodzaj życia wiodące, do jakiego wzdychał błogosławiony Benedykt. Spieniężywszy więc cały swój majątek, i rozdawszy go na ubogich, przyłączył się i on do nich, uszczęśliwiony iż tak jakby umyślnie dla niego, raczył Pan Bóg w jego okolicy wskrzesić to nowe pobożne pustelnicze stowarzyszenie.

Od chwili rozpoczęcia tego zawodu, Benedykt lubo pomiędzy braćmi swoimi najmłodszy, wszystkich w świątobliwości przewyższył. Pokora, posłuszeństwo, jak najściślejsze zachowanie wszystkich przepisów bardzo surowych Ustaw zakonnych, były to cnoty w których zajaśniał tam od razu. Wiódł życie nadzwyczaj umartwione, przez które wiernie naśladował najsławniejszych i najostrzejszéj pokucie oddanych pustelników Egipskich. Przytém obdarzony w wysokim stopniu darem modlitwy i bogomyślności, zwykle po całodziennéj pracy i wspólnych ćwiczeniach chórowych, jeszcze większą część nocy spędzał na rozmowie z Bogiem i świętych rozmyślaniach. Tam przez całe lat czterdzieści dał mu Pan Bóg zażywać tego jakby anielskiego szczęścia.

Lecz za Papieża Piusa VI zapadło rozporządzenie, aby wszyscy ci pustelnicy, którzy żyli pod Regułą świętego Franciszka Asyzkiego bez zależności od Przełożonych Zakonu Braci mniejszych, a do których właśnie należał Benedykt, przyłączyli się do którego z Zakonów już stale przez stolicę Apostolską zatwierdzonych, a w których uroczyste i nieodwołalne wykonywają się śluby zakonne, co w Zgromadzeniu w którém zostawał dotąd nasz Święty nie miało miejsca. Wtedy Benedykt, lubo z wielkim żalem, rozstać się musiał ze swoją ukochaną pustynią. W długiéj i wytrwałéj modlitwie wezwawszy światła Ducha Świętego, udał się do miasta stołecznego Sycylii Palermu, i tam prosił pokornie o przyjęcie go do klasztoru ojców Bernardynów przy kościele przenajświętszéj Maryi od Jezusa.

Lubo już był i podeszłego wieku, i wcale nie wykształcony w świeckich naukach, gdyż zaledwie mógł trochę czytać, a pisać wcale nie umiał, ojcowie tego Zakonu najchętniéj go przyjęli, gdyż sława jego świątobliwości jaką oddawna jaśniał w swojéj pustelni, doszła była i do nich. Zresztą dość im było przypatrzyć się mu bliżéj w ciągu kilkodniowego jego unich pobytu, aby poznać w nim najrzadsze dary Boże, i ten wysoki stopień doskonałości, jakiego mało kto z najszczerzéj poświęcających się Bogu, w najlepiéj utrwalonych zakonach dostępuje.

Nie zawiódł też ich oczekiwania Benedykt. Przyjęty do klasztoru, we wszelkiego rodzaju cnotach, których już dawno nabył w wysokim stopniu w eremie z którego przychodził, w życiu nadzwyczaj umartwioném i w darze wysokiéj bogomyślności, tak się okazał wytrwałym, wyćwiczonym i ustalonym, że stał się dla wszystkich braci wzorem najwyższéj zakonnéj doskonałości. Przyjęty na prostego braciszka, pracowite obowiązki do tego stanu przywiązane i najniższe w klasztorze usługi, niezmordowanie i całe do nich przykładając serce, spełniał jak najwierniéj, przekonany że Pan Bóg nie na szczytność spraw naszych, lecz na intencyą z jaką się one dokonywają, jedynie patrzy, a pokornych, i w pokornym stanie wiernie Mu z miłości Jego służących, najhojniéj nagradza i najobfitszemi obdarza łaskami. Każdego roku pościł siedem czterdziestodniowych postów, przez Serafickiego Patryarchę zachowywanych, i mięsa nigdy nie jadał. Sypiał na gołéj ziemi i to nadzwyczaj krótko; jak w odzieniu tak i we wszystkiem najwyższego przestrzegał ubóstwa; czystość dochował nieskalaną. Uczuciem miłości Boga tak serce jego było przepełnione, że na modlitwie i po przyjęciu Komunii świętéj we łzach się rozpływał, i często w zachwycenie wpadał.

W kilka Jat po jego wstąpieniu do Zakonu ojców Bernardynów, postanowiono wprowadzić tam ściślejsze zachowanie pierwotnéj Reguły, od któréj nieco odstąpiono, i chciano właśnie zacząć od klasztoru przenajświętszéj Maryi od Jezusa w Palermo. W tym celu wszystkich braci oczy zwróciły się na Benedykta prostego braciszka i jego Przełożonym zrobiono, chociaż jak to wspomnieliśmy, pisać nawet nie umiał. Tak bowiem nie wątpili bracia że wysoki stopień łaski Bożéj w jakim zostawał, wszystko w nim zastąpi. Jakoż objąwszy ten urząd trudny zawsze, a szczególnie gdy idzie o przywrócenie zachwianéj karności zakonnéj, przedewszystkiém przykładem swoim, a potém niezrównaną słodyczą którą wszystkich braci zjednał serca, w krótkim czasie Regułę w całéj jéj pierwotnéj ścisłości w wykonanie wprowadził i ustalił. Okazał się nie tylko roztropnym rządcą klasztoru i powierzonéj mu rodziny zakonnéj, lecz oraz znaleźli w nim bracia świętego i biegłego przewodnika ich dusz, które łagodnie, lecz oraz i z właściwą stanowczością prowadził do wysokiéj świątobliwości i w duchu powołania świętego. Wszystkim starał się być wszystkiém: strapionych pocieszał, chorych sam o ile tylko mógł doglądał i wszelkie oddawał im z największą miłością usługi; o potrzebach braci najtroskliwiéj pamiętał, uprzedzając każdego rozsądne i właściwe żądanie; wykraczających upominał najtrafniéj, skruszonych z ojcowskiém sercem przyjmował; do wszystkich obowiązków pierwszy, w umartwieniach ciała i zachowaniu ubóstwa wszystkich przewyższający, z przybywającemi ze świata osobami uprzejmy i pokorny, lecz wystrzegający się z niemi stosunków zbyt częstych: takim był święty Benedykt, gdy będąc braciszkiem został Przełożonym licznéj zakonnéj rodziny.

Niedługo już jednak cieszył się nim Zakon, który przykładem i przewodnictwem swoim uświęcał. W sześćdziesiątym trzecim roku życia zapadłszy w ciężką chorobę, i dzień śmierci swojéj przepowiedziawszy, po przyjęciu ostatnich Sakramentów świętych, z oznakami najżywszéj wiary i pobożności, dnia 4-go Kwietnia roku 1589, zasnął spokojnie w Panu. Zwłokom jego dotąd nieuszkodzonym, zaraz po zgonie jego wierni cześć oddawać zaczęli, a gdy takowa nie tylko w Sycylii, w Hiszpanii, Portugalii, Brazylii, Meksyku i Peruańskim państwie upowszechniła się, lecz oraz i liczne cuda przy grobie jego zaszły, Pius VII Papież roku 1807 kanonizował go uroczyście, a święto jego dnia 3-go Kwietnia obchodzić kazał.

Pożytek duchowny

Nad wszelkie oświecenie jakie dać może wykształcenie w naukach, szacowniejszém jest bez porównania światło łaski Bożéj. Ono wiele zastąpić może jak to widziałeś w szczegółach życia dzisiejszego Świętego, zać braku takowego, niczém nagrodzić nie można. O łaskę więc świętą staraj się przedowszystkiém, i podziwiaj nieprzebraną dobroć i mądrość Boga, który ją prostaczkom właśnie najprzystępniejszą czyni.

Modlitwa (kościelna)

Boże! Któryś błogosławionego Benedykta wyznawcę Twojego, niebieskiemi darami hojnie wzbogacił, i w Kościele Twoim cudami wsławił, spraw prosimy, abyśmy za jego zasługami i prośbami dobrodziejstw Twoich dostąpili. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 262–265.

Tags: św Benedykt z Filadelfii „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna prostota łaska wykształcenie
2020-03-24

Św. Szymona Dzieciecia i Męczennika

Żył około roku Pańskiego 1475.

Święty Szymon, dziecię umęczone przez Żydów z nienawiści do Chrystusa Pana (a którego pamiątkę dziś Martyrologium Rzymskie ogłasza), przyszedł na świat roku Pańskiego 1472, z bardzo ubogich rodziców, ojca Andrzeja, a matki Maryanny, w mieście Trydencie na pograniczu Włoch i Niemiec położoném.

Oto są szczegóły jego męczeństwa, wyjęte z akt procesu kryminalnego, wytoczonego w swoim czasie Żydom którzy go zamordowali, a szczegóły przez najpierwszéj powagi pisarzy kościelnych wiernie przechowane.

W roku Pańskim 1475 w mieście Trydencie, przy końcu Wielkiego postu, Żydzi zgromadzili się byli do domu pewnego starozakonnego nazwiskiem Samuela, który przewodził ich Synagogą, w celu przygotowania wszystkiego co im potrzebném było, do uroczystego obchodu Paschy, to jest ich Wielkiéj-nocy. Gdy naznosili tam różnego rodzaju mięsa, ryb i pieczywa, rzeczy zwykle przez nich przy tych zabobonnych obrządkach używanych, żyd jeden uchodzący za najgorliwszego w zachowywaniu przepisów Starego Zakonu imieniem Anioł, w te słowa się odezwał: „Wszystko mamy na obchód tego święta potrzebne: i ryby i mięsiwa, ale nam jednéj najważniejszéj rzeczy nie dostaje.” —A czego? „zapytał go Samuel, na co Anioł i drudzy, którzy już domyślili się o co idzie, nie odpowiedzieli głośno, gdyż w téj chwili było tam obecnych kilku służących, którym nie zupełnie ufali, lecz pewnemi znakami dali Samuelowi do zrozumienia, że im brakuje jeszcze krwi chrześcijańskiéj. Potrzebowali bowiem dziecięcia chrześcijańskiego na ofiarę, aby zamordowawszy je na wzgardę i z nienawiści do Chrystusa Pana, krwią z niego wytoczoną zaprawić chleb przaśny, który wtedy pieką i spożywają, i barbarzyński ten obrzęd zowią Joel to jest Jubileuszem, niby dniem wielkiéj radości i chwały. Lecz Samuel chcąc rzecz całą w największéj zachować tajemnicy, na tém zbyt liczném zebraniu nie o tém więcej mówić nie dozwolił, tylko dla najzaufańszych swoich współwyznawców naznaczył dzień następny, aby się do niego na naradę zeszli. Ci gdy nazajutrz przyszli, przedstawili mu, iż potrzeba im koniecznie postarać się o dziecię chrześcijańskie; że onto jako z nich najstarszy, powinien się tém zająć, i że w domu jego, przy małéj liczbie Żydów, na których o zachowanie tajemnicy najwięcéj liczyć mogą, okrutny ten obrządek zamęczenia dziecięcia chrześcijańskiego i wytoczenia z niego krwi niewinnéj, wśród nocy powinien się odbyć.

Zakłopotany wprawdzie takiém żądaniem Samuel, nie śmiał jednakże odmówić tego, czego po nim w imieniu jakoby religii domagano się. Zawezwał więc jednego z najdawniejszych i najwierniejszych sług swoich imieniem Łazarz, i temu pod wielką tajemnicą, rzecz całą odkrywszy, dał zaraz znaczne pieniądze, i przyrzekł jeszcze więcéj, byle, i to jak najprędzéj, wykradł jakie dziecię chrześcijańskie, robiąc to z największą ostrożnością, i takowe żywe im dostarczył. Wymagano przytém od niego, aby dziecię było kilkoletnie, a ile możności zdrowe i piękne. Lecz ów sługa, czy to niechcący do takiéj barbarzyńskićj zbrodni ręki przykładać, czy też z obawy aby jéj wykrycie nie ściągnęło na niego głównéj kary, nie chciał podjąć się dawanego mu zlecenia. Widząc zaś, że Żydzi przypuszczając iż ich zdradzić może, zmawiali się na niego, i zamyślali go zabić, tejże nocy uszedł z domu Samuela i miasto opuścił tak tajemnie, iż go pomimo wszelkich z ich strony starań, odszukać nie mogli.

Działo się to w Wielką Środę. Nazajutrz w Wielki Czwartek, Żydzi należący do tego spisku, zgromadzili się w Bóżnicy, i postanowiwszy bądź co bądź wystarać się o dziecię chrześcijańskie, zawezwali jednego ze swoich współwyznawców, nazwiskiem Tobiasz, a który z pomiędzy nich najwięcéj miał stosunków z chrześcijanami, i tego postanowili zmusić do wyszukania i wykradzenia dziecięcia. Nakazali mu to pod najstraszniejszą u nich klątwą, zagrozili jeszcze surowszą karą jeśli tego nie uczyni, a przyrzekli ogromną nagrodę gdy ich rozkaz spełni. Tobiasz podjął się wszystkiego, a nawet bez oporu, gdyż sam wielką pałał ku chrześcijanom i wierze chrześcijańskiéj nienawiścią. Udał się więc na zbrodniczą wyprawę swoję, umówiwszy się z Samuelem, iż on ciągle we drzwiach swojego mieszkania aż do późna w nocy stać będzie, aby jak tylko Tobiaszowi uda się porwać dziecię chrześcijańskie, zaraz je mógł w domu jego ukryć. Samuel był bardzo bogaty, w razie więc nawet jakich poszukiwań, które mogliby czynić rodzice dziecięcia porwanego, wnosić można było, iż nie ośmielono by się tak łatwo, jego domu przetrząsać.

Gdy tedy zmierzchać poczęło, Tobiasz udał się na przedmieścia miasta i tam czyhał na swoją zdobycz. Owoż na jednéj z najodleglejszych i najmniéj ludnych dzielnic miasta zwanéj Fosseta, mieszkała uboga lecz bardzo poczciwa i pobożna rodzina dwojga wyrobników, z pracy rąk utrzymujących się. Żyli bardzo zgodnie i przykładnie, a wśród niedostatku w jakim zostawali, największą ich pociechą było jedyne dziecię, które niezmiernie kochali, bo była to dziecina dziwnie urodna, miła, i nad wiek swój roztropna. Był to synek półtrzecia roku mający, imieniem Szymon. Kiedy rodzice udawali się na robotę, od rana powierzali go dozorowi starszych dzieci z sąsiednich domów, a pod wieczór Szymonek, wyglądając już z utęsknieniem powrotu matki, wychodził na mały wzgórek, nieco odległy od mieszkań, a będący w stronie którą ona zwykle wracała, i tam usiadłszy lub położywszy się na ziemi czekał na nią spokojnie, a gdy nadchodziła, biegł do niéj co prędzéj.

Niegodziwy żyd Tobiasz, znać wiedział o tém wszystkiém, jako dla swojego frymarku często po téj stronie miasta włóczący się, a przypominając sobie to dziecię, właśnie takie jakiego mu potrzeba było, bo i urodne, i zdrowe, i kilkoletnie, a na odludném miejscu w późnéj porze przebywające codziennie, uznał iż najłatwiej przyjdzie mu je porwać. Jakoż znalazłszy je pod wieczór na onym wzgórku, czekające swoim zwyczajem na matkę, przybliżył się do niego, i już to pieszczotami, już dając mu różne łakocie, i nareszcie mówiąc że je zaprowadzi do matki, wziął je za rękę, odwiódł jeszcze daléj na stronę, i obejrzawszy się wokoło, a nikogo nigdzie nie widząc, porwał na ręce i szybko uniósł. Przez drogę tulił je, pieścił, ciągle łakociami karmił, to wreszcie, gdy zaczynało płakać, usteczka mu ręką zatykał, i nakoniec przebiegłszy puste w téj stronie miasta ulice dostał się do domu Samuela, który na niego czekał i dziecię mu oddał. Ten zaniósł je co prędzéj do najskrytszego w domu swoim pokoju, i tam je ukrył, gdzie biedna dziecina z początku płakała, a w końcu na miękkich betach złożona usnęła.

Gdy noc nadeszła, przypuszezeni do téj tajemnicy Żydzi zeszli się do Samuela, i zanieśli dziecię do bóżnicy. Tam Samuel zawiązawszy mu usteczka chustką, aby krzyku nie wydawało, obnażył je z szatek i kazawszy drugim rozciągnąć za rączki i nóżki nad misą szeroką, podstawioną tak, aby w nią krew z dziecięcia ściekała, dobywszy noża ostrego, najprzód podciął mu gardełko. Następnie wziąwszy nożyczki siekł niemi prawą twarz jego, i wykroiwszy z niéj kawałek ciała, wrzucił do misy. Potém dał nożyczki drugiemu, który toż samo czynił, aż tego dopełnili wszyscy starsi Żydzi tam wtedy obecni, a którzy gdy już na twarzyczce dziecięcia ciała zabrakło, z prawéj nóżki mu je wycinali.

Po téj męce, dziecinę na pół już żywą, tenże Tobiasz który je był porwał, podniósł w górę i z drugim żydem trzymał za nóżki i ręce jakby rozkrzyżowane, a przez ten czas każdy ze znajdujących się tam Żydów przystępował z kolei i dwoma igłami kłuł ciałko jego od głowy do stóp i wysysał krew sączącą się, gdy tymczasem drudzy przeraźliwie wrzeszczeli: „Jakośmy Jezusa Boga chrześcijańskiego zabili tak i tego zabijmy, niech tak nieprzyjaciele nasi na wieki pohańbieni zostaną.” Nareszcie po całogodzinnej męce takowej, święta dziecina przeznaczona od Boga, aby dla imienia Pana Jezusa śmierć męczeńską poniosła, wzniosłszy oczki do nieba (jak to sami Żydzi w procesie im wytoczonym zeznali), skonała, i poszła do Nieba po koronę męczeńską.

Ciałko jego wrzucone nazajutrz w rzekę, odkryto, a z rodzaju ran jego wpadłszy na ślad sprawców zbrodni, i uwięziwszy ich, wyśledzono całą prawdę i winnych ukarano. Zwłoki świętego tego dziecięcia, pochowane zostały uroczyście w kościele świętego Piotra w Trydencie, i tam niezwłocznie licznemi cudami słynąć poczęły. Męczeństwo jego nastąpiło dnia dwudziestego czwartego Marca roku Pańskiego 1475.

Pożytek duchowny

Widzisz do jakiego stopnia zaślepienia i okrucieństwa doprowadza niewiernych Żydów odrzucenie przez nich łaski odkupienia, którą im szczególnie jako narodowi wybranemu, przyniósł Zbawiciel. Niech cię to uczy jak ciężko karze sprawiedliwość Boska, nieodpowiadanie łaskom, jakiemi miłosierdzie Jego nas obdarza, i niech cię to pobudza do jak najwierniejszego z niemi współdziałania.

Modlitwa (kościelna)

Boże! niewinności Odnowicielu, dla imienia którego, błogosławione niewiniątko Szymon, okrutnie zamordowane zostało przez wiarołomnych Żydów, daj nam za jego zasługami, uchować się od zepsucia tego świata, a dostąpić zbawienia w ojczyznie Niebieskiéj. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 235–238.

Tags: św Szymonek z Trydentu „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna dziecko Żydzi łaska męczennik
Pozostałe wpisy
Creative Commons License
citatio.pl by Citatio.pl is licensed under a Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 Unported License.