Citatio.pl

Wpisy z tagiem "bierzmowanie":

2020-08-30

Św. Róży Limańskiéj

Żyła około roku Pańskiego 1617.

(Żywot jéj był napisany przez ojca Leonarda zakonu kaznodziejskiego.)

Święta Róża urodziła się w Lima, stolicy państwa Peruańskiego w Ameryce południowéj, około roku Pańskiego 1586, z rodziców chrześcijańskich, chociaż podówczas, większa część mieszkańców tego miasta w pogaństwie żyła. Była to rodzina jedna ze znakomitszych w kraju, bardzo pobożna, lecz w dostatki ziemskie wcale nieopływająca. Nasza Święta na Chrzcie otrzymała imię Izabeli, lecz w trzy miesiące potém, matka ujrzała na jéj twarzyczce prześliczną różę, przyczém przenajświętsza Panna w objawieniu oznajmiła iż chce aby ją nazywano Różą, a na znak nawet Jéj szczególnéj nad tém dziecięciem opieki, Różą od przenajświętszéj Maryi Panny.

O niéjto można właściwie powiedzieć, że od saméj kolebki uprzedził ją Pan Bóg swojemi łaskami. W trzecim roku życia już podziwiać w niéj przychodziło wysoki dar modlitwy, a w piątym pełna dojrzałego rozumu, zrobiła ślub czystości dozgonnéj i na znak wyrzeczenia się świata i dla oszpecenia się w oczach ludzkich, (gdyż już wtenczas uderzającéj była piękności) obcięła sobie włosy.

Kiedy podrosła, rodzice straciwszy niewielkie swoje mienie, przyszli do niedostatku. Róża, pracą rąk własnych całe dnie i część nocy na to poświęcając, utrzymywała ojca i matkę. W razie choroby, nie odstępowała ich łóżka, a przytém, sama około gospodarstwa ubogiego ich domku się krzątała, sama przyrządzała im lekarstwa, i wszelkie inne oddawała usługi, gdyż na służących im nie wystarczało. Widząc iż pomimo nadzwyczajnie ścisłych postów, czuwań i różnych umartwień jakie ciału zadawała, powab jéj powierzchowności nietylko się nie zmniejszał, ale jeszcze więcéj wszystkich uderzał; gdy przytém kilku z majętniejszéj nawet młodzieży, chciało prosić o jéj rękę, wstąpiła do trzeciego zakonu świętego Dominika, mając sobie w tym względzie w objawieniu wskazaną wolę Bożą, i w dwudziestym roku życia przywdziała habit tego Zgromadzenia.

Po wykonanych ślubach, wszystkiemi cnotami właściwemi duszom do najwyższéj dążącym doskonałości zajaśniała. Pokorna, z największą chęcią podejmowała się najcięższych usług w domu, a nigdy jéj nie widziano bardziéj swobodną i wesołą, jak gdy ją jakie upokorzenie lub obelga spotkała. Czystości tak strzegła, i takim wysokim stopniem téj cnoty obdarzył ją Pan Bóg, że, a co prawie za cud poczytywać potrzeba, przez całe życie aż do śmierci, nigdy najmniejszéj pod tym względem pokusy nie doznała. Miłośnica krzyża Chrystusowego, na wzór świętéj Katarzyny Seneńskiéj, do któréj szczególne zawsze miała nabożeństwo, różnemi sposobami trapiła swoje, chociaż tak niewinne i uspokojone, ciało. Od dzieciństwa nigdy nie kosztowała żadnych owoców, które w jéj ojczystym kraju największy przysmak stanowią. Od szóstego roku, przez całe życie trzy razy na tydzień suszyła o chlebie i wodzie, a wtedy, raz tylko na dzień się posilała małym kawałkiem chleba i odrobiną wody. W piętnastym roku zrobiła ślub niejadania mięsa, chybaby jéj to ci od których zależała nakazali. Przez cały wielki post już nawet chleba nie jadała, tylko co dni kilka trochę wody piła, i kilka ziarnek cytryny połykała. W innych porach roku zdarzało się iż pięćdziesiąt dni bez przerwy przebyła o jednéj bułeczce chleba, i kilku szklankach wody. W lecie kiedy upały były najcięższe, a w tym kraju nadzwyczajne, po kilka tygodni nic zgoła nie piła. Tak nędznie żywiąc ciało, i spoczynku mu prawie nie dozwalała: sypiała na gołéj desce, którą często jeszcze posypywała ostremi kamykami, a pod głowę brała kamień chropowaty. Nigdy więcéj nad dwie godziny, a zwykle nierównie mniéj sypiała. W ogrodzie rodziców urządziła sobie odosobnioną chatkę, i tam jak na puszczy mieszkała, biorąc z sobą różne roboty kobiece, które z wielką zręcznością wykonywała.

W takiéjto samotności, jednocząc się coraz ściśléj ze swoim Niebieskim Oblubieńcem, tak podczas modlitw, jak i wśród pracy, która jéj bogomyślności nie przeszkadzała, zasłużyła na to, że Pan Jezus jednoczył się z nią nietylko sposobem niewidzialnym przez łaskę, lecz i szczególnym przez objawienie. Razu bowiem pewnego, gdy w kaplicy Różańcowéj w kościele ojców Dominikanów, modliła się gorąco, ukazał się jéj Zbawiciel, i napełniwszy jéj serce niebieską radością, rzekł do niéj: „Różo serca mojego, biorę cię Sobie za oblubienicę.” Święta najgłębszą pokorą przejęta, czując się niegodną tak nadzwyczajnéj łaski odpowiedziała: „Otom ja Boże mój służebnicą Twoją, a i to już za wielka dla mnie godność. W głębi duszy mojéj noszę ślady niewolnictwa grzechu, które mi niedozwalają być Twoją Oblubienicą.” Wtedy przenajświętsza Panna, aby ją tém lepiéj przekonać o prawdziwości objawienia jakie miała, stanęła przed nią i powiedziała: „Różo umiłowana od Syna Mojego, stałaś się teraz prawdziwą Jego Oblubienicą.” Od téj téż chwili święta Róża już nie postępowała po drodze coraz wyższéj doskonałości, lecz po niéj niejako leciała. Przyszła do tak wielkiego skupienia, i ciągłego zjednoczenia z Bogiem, że już zgoła nie znała co to jest roztargnienie w modlitwie chociażby chwilowe, i tak cała jéj myśl zatopiona była zawsze w Bogu, że gdyby nawet chciała była oderwać się od tego, nie mogła.

Zły duch, uderzający tém silniéj na dusze im większemi obdarza je Pan Bóg łaskami, nie szczędził i na tę duszę swoich napaści. Przez lat piętnaście, codziennie przez półtory godziny, dopuszczał Pan Bóg iż szatan tak straszne zadawał jéj męki, jak najsroższe męki czyscowe. Wszakże, gdy takowe przeniosła, za każdą razą niewymownemi pociechami napełniał duszę jéj Duch Święty, wśród których zapominała o tém co dopiéro cierpiała. Bardzo często okazywał się jéj Pan Jezus i z nią rozmawiał; toż samo i Matka Boska, która w takich objawieniach dawała jéj nauki i przestrogi tyczące się jéj duchownego. postępu. Anioł-Stróż, także stawał przed nią widzialnie, i oddawał jéj różne usługi. Nakoniec święta Katarzyna Seneńska, którą Pan Bóg przeznaczył jéj był na mistrzynią, często się jej okazywała, w skutek czego rysy twarzy świętéj Róży stały się podobne do wizerunku Katarzyny, który miał być bardzo do niéj podobnym, a mieszkańcy Peruańscy, z tego powodu przezwali ją swoją Katarzyną Seneńską.

Opływając tym sposobem w pociechy niebieskie tu jeszcze na ziemi, tém większą przejęta była litością na wszelkie cierpienia bliźnich. W niedostatku sama będąc, zwykle po kilka biednych kobiet i dziewcząt brała do siebie, i zaopatrując je we wszelkie potrzeby, opiekowała się niemi z największą miłością. Sama przyrządzała im jedzenie, uściełała łóżka, zamiatała izdebkę, opatrywała rany, i wszelkie najniższe oddawała im usługi.

Obdarzył był ją Pan Bóg także darem proroctwa. Między innemi, przepowiedziała matce swojéj, która już wtedy była niemłodą i wcale nieskłonną do tego, że zostanie zakonnicą, co téż i nastąpiło. Śmierci swojéj nietylko dzień i godzinę, lecz wszelkie najdrobniejsze szczegóły jak najdokładniéj miała sobie objawione. Przygotowała się na tę chwilę, stanowczą dla takiéj nawet jaka jéj była duszy, przymnażając jeszcze modlitw postów, czuwań i umartwień ciała. A Pan Bóg, który jéj przeznaczał bardzo świetną w niebie koronę, dopuścił na nią w ostatnich już jéj chwilach, nadzwyczajne i straszne cierpienia, które z niezachwianą spokojnością i poddaniem się woli Bożéj znosiła.

Na trzy dni przed śmiercią, przyjęła Wiatyk i Ostatnie Olejem świętym namaszczenie. Widząc około łoża swego zgromadzonych wszystkich domowników i wielu znajomych, przepraszała ich ze łzami w oczach, chociaż nigdy najmniejszego cienia winy przeciw nim nie miała. Modliła się za kilka osób które jéj w ciągu życia wielkie przykrości zadały, a trzymając w ręku mały krucyfiks, ciągle go do ust przyciskała. W tych kilku ostatnich już dniach życia kilka razy wpadała w zachwycenie. A na dwie godziny przed skonaniem, wychodząc z takiego stanu rzekła do swego spowiednika: „O mój ojcze! jakiemiż to pociechami, obdarza Pan Bóg Świętych swoich w wieczności. Idę i ja zapatrywać się na oblicze Boga mojego, któregom przez całe życie pragnęła.” Wkrótce potém powtórzywszy dwa razy te słowa: „Jezu bądź ze mną, Jezu bądź ze mną,” oddała Bogu ducha, mając lat trzydzieści jeden. Umarła roku Pańskiego 1617, a Papież Klemens X, w poczet Świętych zaliczył, dzień dzisiejszy na jéj święto przeznaczając.

Pożytek duchowny

Widziałeś, w żywocie świętéj Róży Limańskiéj, że ona pomimo wysokiego stopnia doskonałości jakiego dostąpiła, i obok nadzwyczajnych łask jakiemi ją Pan Bóg obdarzał, przez długi czas, codziennie ciężko od złego ducha była trapioną. Niech cię więc nie dziwi to że sam doznajesz różnych pokus, które byleś im nie ulegał, nie mogą ci przeszkodzić do postępu na drodze duchownéj.

Modlitwa (Kościelna)

Dobra wszelkiego Dawco, Wszechmogący Boże! który błogosławionéj Róży, darami łaski od dzieciństwa uprzedzonéj, cnotami dziewictwa i pokory w Indyach jaśnieć dałeś – spraw prosimy abyśmy w jéj ślady wstępując, jak ona Chrystusowi miłemi się stawali. Który z Tobą żyje i króluje i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 732–734.

Nauka moralna

Na podstawie wydania z 1937 r., s. 686

Autor opisu żywota świętej Róży powiada, że biskup Turybiusz udzielił Róży sakramentu Bierzmowania, gdy Święta była jeszcze małym dzieckiem. Sakrament ten darzy nas bowiem podwójną łaską:

  1. Udziela nam siły do walki z wrogami Kościoła, a siła ta może się spotęgować aż do gotowości męczeństwa. Święta Róża musiała walczyć z dwoma najpotężniejszymi wrogami, tj. własnym ciałem, hojnie uposażonym we wdzięki, i z matką, która powagą rodzicielską usiłowała zmusić ją do posłuszeństwa i zrzeczenia się własnej woli. Duch święty oświecił Różę i natchnął ją tak skutecznie, iż ani nie ubliżyła szacunkowi powinnemu rodzicom, ani nie poszła za błędnymi ich przywidzeniami. Duch święty natchnął ją siłą umorzenia w sobie porywów zmysłowości i cierpliwego znoszenia potwarzy i urągowisk. Czemuż Bóg nie pomaga nam w walce z pokusą i pożądliwościami ? Oto dlatego, że zimni i obojętni jesteśmy na głos Ducha świętego i że więcej się obawiamy ludzi i ich zdania, aniżeli Boga.
  2. Bierzmowanie utwierdza w nas zaufanie w ukrzyżowanym Chrystusie. Kapłan kreśli krzyżem świętym na czole naszym krzyż, abyśmy w walce z szatanem i przeszkodami zbawienia pamiętali o Chrystusie, „który – jak mówi święty Piotr (1 Piotr 2, 21) – ucierpiał za nas, zostawiając wam przy kład, abyście wstępowali w ślady Jego”, i za którego wstawieniem Duch święty, ten Pocieszyciel Boski, w nas zamieszkał. Dla tego święta Róża sypiała na twardych deskach, dlatego nosiła na głowie koronę ciernistą i prosiła o zwiększenie boleści nie z grzesznego zaufania do siebie, ale w celu zwiększenia w sobie miłości Boga. Krzyż jest sztandarem Króla niebieskiego, zwycięzcy piekieł i śmierci, a krzyż na czole naszym jest oznaką, że należymy do zastępu Chrystusowego i wiernie za Nim pójdziemy. Wstyd przeto i hańba zbiegom spod tego sztandaru, jako też hańba tym, którzy ten sztandar dlatego opuszczają, że półmędrek albo raczej półgłówek jakiś nazwie ich obłudnikami, świętoszkami lub podobnie.
Tags: św Róża z Limy „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna czystość św Katarzyna ze Sieny pokusy bierzmowanie krzyż
2020-07-21

Św. Praksedy, Dziewicy

Żyła około roku Pańskiego 164.

(Żywot jéj był napisany przez księdza nazwiskiem Pastor, który ją pochował.)

Święta Prakseda rodem Rzymianka, żyła w drugim wieku chrześcijaństwa, w owych to czasach najżywszéj pomiędzy świeżo nawróconymi chrześcijanami wiary, lecz oraz i w czasach srogiego téjże wiary świętéj wyznawców, prześladowania. Kościoł Boży, świeżo wtedy założony, na Zachodzie szerzyć się zaczął, użyźniony krwią nietylko swoich pierwszych założycieli książąt apostołów świętych Piotra i Pawła, lecz i kilku już po świętym Piotrze następujących Papieżów. Byłoto bowiem za panowania cesarza Marka Aureliusza, kiedy święci Lin, Klet, Klemens, Anaklet i Hygin już za Chrystusa umęczeni byli, a wkrótce i zasiadającego podówczas na stolicy Apostolskiéj Piusa I, ich godnego następcę, tenże los miał spotkać.

Ojcem świętéj Praksedy był Pudencyusz jeden z pierwszych senatorów Rzymskich, potomek znakomitego rodu a przytém bardzo zamożny. Matka jéj miała imię Serwilla, i także ze znakomitéj i zamożnéj rodziny pochodziła. Było ich kilkoro z rodzeństwa; nasza Święta miała dwóch braci: Nowacyana i Tymoteusza i siostrę Pudencyannę, którzy podobnież jak ona w liczbie Świętych przez Kościoł są umieszczeni. Cała ta błogosławiona rodzina, nawrócona została do wiary chrześcijańskiéj, przez samego książęcia Apostołów, wkrótce po przybyciu jego do Rzymu. Dom téż rodziców Praksedy, od téj chwili stał się wzorem życia chrześcijańskiego, i tak ona jak i jéj bracia i siostra, najbogobojniéj byli wychowani. Potajemnie lecz regularnie, uczęszczała cała ta rodzina na obrzędy religijne, odprawiające się skrycie albo po jaskiniach za miastem, albo w samém mieście w katakumbach, to jest podziemnych umyślnie na to przez chrześcijan pourządzanych kapliczkach, albo nawet i po domach prywatnych, w których starano się czynić to bez wiedzy pogan. Przytém, ponieważ Pudeneyusz i Serwilla, chociaż bardzo zamożni, lecz że żywo przejęci zasadami chrześcijańskiemi, nie prowadzili życia wystawnego i dzieci swoje do tego wzwyczajali, więc tém łatwiéj im było wielkie czynić jałmużny, i spełniać wszelkiego rodzaju uczynki miłosierne. Nie wyłączali od tego i pogan, i z tego powodu w szczególnéj byli czci i poważaniu u mich; lecz głównie wspierali nowonawracających się chrześcijan, z których wielka liczba będąc zmuszona kryć się przed prześladowaniem, pozbawioną zostawała przez to wszelkiego sposobu utrzymania życia.

Po śmierci rodziców, święta Prakseda w ślady ich wiernie wstępowała; owszem, zerwawszy wszelkie ze światem stosunki, sprzedała swoje dobra aby cały majątek rozdać na biednych, i tém swobodniéj poświęcić się już tylko bogomyślności i miłosiernym uczynkom. Całe dnie spędzała albo na modlitwie i czytaniu ksiąg pobożnych, albo na obsłudze tych, którzy za wiarę cierpieli. Odwiedzała po więzieniach Męczeników, opatrywała ich rany poniesione na mękach, którym zwykle ulegali przed ostatecznym wyrokiem śmierci. Sama im usługiwała, całe noce na tych świętych zajęciach spędzając. Zachęcała ich do wytrwałości, a gdy już wiedzeni byli na śmierć, dodawała męstwa, przypominając nagrody jakie ich czekają w Niebie, i rozbudzając w ich sercu najgorętszą miłość do Jezusa, który pierwszy za nas umarł aby i nas nauczył, gdy tego potrzeba, życie za Niego wydać. Wraz z siostrą swoją świętą Pudencyanną, zabierała ciała już pomordowanych za wiarę, i te z największą czcią grzebała, a to najczęściéj we własnym domu, gdzie tém łatwiéj było jéj ukryć się z tém przed poganami. Późniéj na témże miejscu wzniesiono kościoł. Po dziś dzień można w nim widzieć otwór w ścianie, przez który te dwie święte siostry wciągały w nocy ciała Męczenników, które się im udawało unieść z miejsca, gdzie byli zamęczeni, i wyrwać z rąk katów.

Lecz jeśli dla jakich powodów nie mogły tego uczynić w ten sposób, wtedy chowały świętych wyznawców w katakumbach. Byłyto pieczary, głęboko pod ziemią umyślnie na to przez chrześcijan wykopywane najtajemniéj, mające wejścia i w niektórych miejscach otwory, dla wpuszczania powietrza, a i jedno i drugie tak ukryte, aby tego poganie wyśledzić nie mogli. W późniejszych wiekach, pieczary te zasypane zostały, a potém odkryte i do obecnych czasów odkrywają ich coraz więcéj. Znanych dotąd, a które każdy z pobożnych pielgrzymów w Rzymie zwiedzać; może, jest już tak wiele, że długość ich zajmuje około naszych mil dwieście, czyli wiorst tysiąc pięćset, a wiele pozostaje jeszcze nieodkopanych. Liczba zaś ciał świętych Męczenników dotąd wynaleziona, dochodzi do sześciu milionów 1. Pieczary te mają zwykle jakby rodzaj korytarzów, szerokości wystarczającéj na wygodne przejście jednéj osoby, i tylko wysokie jak słusznego wzrostu mężczyzna. Po obu ich ścianach, byli grzebani męczennicy, z wypisaniem ich nazwiska i zamieszczeniem ciał, i krwiich w mękach przelanéj, a w małych flaszeczkach, tamże zachowanéj. W różnych zaś miejscach, z takich korytarzów wchodziło się do obszernych pieczar, które służyły za kaplice, gdzie odprawiały się Msze święte, bywały kazania, wierni spowiadali się i do Komunii świętéj przystępowali. W niektórych po dziś dzień widzieć można ołtarze, na ścianach malowidła religijne, siedzenia dla Biskupów, i miejsca gdzie księża słuchali spowiedzi.

Otóż, tam także święta Prakseda uczęszczała na obrzędy kościelne: lecz gdy dla różnych powodów musieli chrześcijanie wstrzymywać się niekiedy od zgromadzania się w te miejsca a łatwiéj im przychodziło zbierać się skrycie, chociaż nie w wielkiéj liczbie, po większych domach osób zamożniejszych, które poświęciły się na ten rodzaj wielkiego niebezpieczeństwa – wtedy i święta Prakseda dom swój na cel takowy przeznaczyła. Wiedziała dobrze czém jéj to grozić mogło, lecz jak drugich zagrzewała do osiągnienia korony męczeńskiéj, tak i sama do niéj wzdychała, prosząc tylko Boga, jeśli ją do tego szczęścia przeznaczał, aby jéj i łaski, do wytrwałości w poniesieniu za Niego śmierci, nie odmówił. To téż pałac jéj, stał się miejscem głównéj schadzki wiernych, dla odbywania świętych obrzędów. A że był bardzo obszerny, i przez to więcéj niż w innych zbierać się mogło chrześcijan, że przytém za staraniem Praksedy, święte obrzędy okazaléj tam niż gdzieindziéj odbywać się mogły, więc i sam Papież Pius I, u niéj najczęściéj sprawował przenajświętszą Ofiarę. Tam także miewał kazania, i wraz z innymi duchownymi tak Biskupami jak i Kapłanami, udzielał wiernym Sakramenta święte.

Łatwo wystawić sobie, jak z tego radowała się święta Prakseda, tém bardziéj iż mając w domu własnym tyle pomocy religijnych tém łatwiéj było jéj przypuszczać do nich uboższych chrześcijan, których potrzeby duchowne, szczególnie miała na sercu. Jak bowiem zaopatrywała ich doczesną jałmużną, tak jeszcze więcéj dbała o dobro i pożytek ich duszy. Zamożniejsi łatwiéj mogli zaradzać w tém sobie, czy to wydalając się z Rzymu do miejsc gdzie prześladowanie mniéj było czujném i srogiém, czy do własnych domów sprowadzając pokryjomu kapłanów: lecz ubodzy i jednego i drugiego pozbawieni byli. Tych więc zwykle zbierała do siebie na kościelne nabożeństwa Święta Prakseda, a szczególnie gdy sam Papież lub inni Biskupi udzielali Sakrament Bierzmowania, tak wtedy szczególnie potrzebny, jako obdarzający łaską mężnéj wytrwałości w wierze, właśnie co chwila na najcięższe próby wystawionéj.

Tymczasem, prześladowanie pod cesarzem Markiem Aureliuszem, wzmagało się coraz bardziéj. Nasza Święta podwajając poświęcenia i gorliwości, biegała od więzienia do więzienia, ledwie wystarczające na tylu nieszczęśliwych jęczących w kajdanach i srodze męczonych. Krew lała się strumieniami, tysiące ofiar padało. Praksedę, jednak szczęście poniesienia śmierci za Chrystusa, któremu w Jego najwierniejszych sługach bezustannie służyła, omijało. Nie mogąc więc dłużéj patrzyć na taką klęskę Kościoła, gorąco prosiła Pana Jezusa, aby jeśli to zgodném jest z Jego wolą, wyrwał ją z tylu nieszczęść. Że zaś dusza jéj dojrzała już była do Nieba, wysłuchał ją Pan Bóg i wziął do Siebie dnia 21 Lipca, roku Pańskiego 164. Zwłoki jéj w grobie, gdzie spoczywał jéj ojciec i siostra, pochował kapłan nazwiskiem Pastor, który i żywot jéj opisał. Z domu jéj zrobiono kościoł, pod wezwaniem świętéj Praksedy; w wielkim ołtarzu są jéj relikwie, a w innych relikwie trzech tysięcy różnych męczenników, przeniesione z miejsc na których, podczas wielkiego prześladowania, naprędce grzebane były.

Pożytek duchowny

Widzisz wśród jakichto prześladowań i niebezpieczeństw, pierwotni chrześcijanie służyli Panu Bogu. Zbierali się na wspólne modlitwy, uczęszczali na kościelne obrzędy, przystępowali do Sakramentów świętych, chociaż niemal każdą razą, groziło im to śmiercią. Porównaj to z twoją oziębłością w spełniania obowiązków religijnych, chociaż tak wielkich w tém nie napotykasz trudności.

Modlitwa (Kościelna)

Wysłuchaj nas Boże nasz i Zbawco, i daj abyśmy przy doroczném obchodzie święta błogosławionéj Praksedy Dziewicy Twojéj, zapatrując się na przykłady jéj życia, w pobożności postęp czynili. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 605–607.

Footnotes:

1

„I cimiteri nelle catacumbe millednecente di chilometri di longhesza, con sei millioni di sepolcri.” P. Marchi. Monumenti primit pag. 90 ed 1844.

Tags: św Prakseda „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna dziewica jałmużna św Piotr jałmużna bierzmowanie gorliwość
Pozostałe wpisy
Creative Commons License
citatio.pl by Citatio.pl is licensed under a Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 Unported License.