Wpisy z tagiem "Objawienie Pańskie":
Mowa 38 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 165–168.
- Najmilsi! I opowiadanie ewangeliczne (Mt. 2) i sam obchód zwyczajowy często już rzucały wam światło na to, jaki jest powód uroczystości dzisiejszej i jaka myśl się w niej zawiera. Nie ma tedy potrzeby rozwijać przed wami zdarzeń z pierwszych dni naszego Zbawiciela na ziemi i rozprawiać np. o zjawieniu się nowej gwiazdy i jej blasku, o Magach i ich podarkach, o okrucieństwie Heroda i rzezi niewiniątek. Wszak wiadomo wam, że w zdarzeniach tych zarysowała się przyszłość: w blasku gwiazdy – łaska Boża, w trzech Mędrcach – powołanie narodów do wiary, w okrutnym królu – złośliwe uprzedzenie do chrześcijan, w morderstwie niemowląt – dola wszystkich w ogóle męczenników. Że jednak w dniu tak świętym chcemy spełnić kapłańską powinność głoszenia słowa Bożego i wy go oczekujecie, usiłujmy z pomocą Ducha Św. dojść, ile możności, drogą umysłowych rozważań do zrozumienia, jak tajemnica Objawienia Pańskiego działa po wszystkie czasy w duszach wiernych. Zgoła bowiem nie należy mniemać, żeby łaska (oświecającą) bywała tylko niezwykłym zjawiskiem, skoro wchodzi w skład szafarstwa i porządek nabożeństw od dawien dawna.
- Nie wolno oczywiście chrześcijaninowi myśleć czegoś niegodnego o Synu Bożym. Ale przyswoiwszy sobie rzeczy elementarne z wiary, każdy powinien pogłębiać jej znajomość pracą umysłową. A nie potrzebuje nasz słaby umysł ludzki zaraz drżeć o swą wiarę na widok ludzkiej natury, przyjętej na siebie przez Chrystusa i wspólnej mu z nami, i głowić się nad tym, jak pogodzić Jego przebywanie w łonie matki, a potem stopniowy rozwój cielesny z tym, że był jedno z Bogiem Ojcem. Dokąd choć promyk nadprzyrodzonego światła zajrzy, ustąpią mroki ziemskich myśli, a jasność prawdy przetnie wszelkie wahania się w wierze. Serce oswobodzone, wyzwalając się z tego widzialnego świata, pójdzie za ową „światłością, która oświeca każdego człowieka…” (Jan 1, 9), jak za gwiazdą przewodnią; przecież, jak powiada Apostoł, „Pan Jezus Chrystus jest w chwale Ojca” (Filip 2, 11); serce ludzkie czciło Go – dziecinę skromniusieńką – w żłóbku, pokłoni się Mu bez niedowierzania, królującemu po prawicy Ojca. Z tego właśnie rodzaju Objawienia, rozpraszającego mgły wątpienia z serc ludzkich, bierze swoją wysoką rangę dzisiejsze święto. Objawienie to daje duszom tak głębokie wejrzenie w istotę Syna Bożego, iż nie odczuwają one jako przeszkody dla swej wiary faktu, że jest On i synem człowieczym zarazem. Dziecięctwo Zbawiciela jest dla nich raczej objawieniem Bóstwa, gdy swoje poznanie, rozpoczęte przez zmysły, z ludzkich na boskie Jego przenoszą właściwości. Kogo przygnębia widok słabego maleństwa, prostuje się wobec oznak Jego wielkiej potęgi. Boć takiej właśnie pomocy wymagała i natura nasza i sprawa sama: nie mogły wybawić rodzaju ludzkiego ani pokora bez majestatu, ani majestat bez pokory.
- Widocznym sprawdzianem postępu w rzeczach wiary jest w każdym człowieku zachowywanie przezeń boskich przykazań. Gdzie w jakiej duszy spełnia się to zlecenie Pana: „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli uczynki wasze dobre i chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (Mt. 5, 16),tam ujawnia się niechybna sprawność cnoty, tam nie podobna nie uznać, że to Bóg sprawia. Bez Boga nie ma cnoty. Boć brak jej znamienia boskości, jeśli duchem swego sprawcy i źródła nie jest nasycona. Skoro Pan powiedział do swoich uczniów: „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jan 15, 5), to nie ma wątpliwości, że każdy, co dobrze czyni, Bogu zawdzięcza i powodzenie w pracy i pobudkę do niej. Dlatego też i Apostoł – ta rzekłbyś największa skarbnica kaznodziejska dla wiernych – orzeka: „Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie wasze sprawujecie; gdyż Bóg to sprawuje w was i chcenie i wykonanie według dobrej woli (swojej)” (Filip. 2, 12). Oto powód, dlaczego i uświęceni drżeć muszą i lękać się, żeby, zawdzięczając dobrym uczynkom swoje wybicie się, nie utracili łaski i znowu nie byli zdani na słabą naturę ludzką. Kto zaś pragnie przekonać się, czy mieszka w nim Bóg, „dziwny w świętych swoich” (Ps. 67, 36), podług wyrażenia Pisma św., niechaj w szczerym rachunku sumienia bada i roztrząsa wnętrze własnego serca. Niechaj pyta siebie, jak to tam jest dokładnie ze zwalczaniem pychy przez pokorę i z pasowaniem się życzliwości z zawiścią, na ile potrafi się opierać pochlebstwom, a w jakiej mierze cieszyć się z powodzenia innych. Niech pyta siebie, czy nie pragnie często oddawać złem za złe i czy potrafi raczej zapomnieć własnej krzywdy, niźli utracić w duszy obraz i podobieństwo swego Stwórcy; tak, tego Stwórcy, pobudzając wszystkich bez wyjątku powszechnymi darami do poznawania siebie, „spuszcza deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, i każe słońcu swemu wschodzić na dobrych i złych” (Mt. 5, 45).
- Aby jednak tak skrzętne wejrzenie w siebie nie gubiło się w szczegółach, należy zbadać w najtajniejszych pokładach duszy, czy posiada się miłość chrześcijańską, matkę cnót wszystkich. I jeśli się okaże, że całym sercem jest się Bogu i bliźniemu oddanym, i że nawet nieprzyjaciołom tego samego się życzy, czego się pragnie dla siebie, to można być pewnym, że działa tu palec Boży, że Bóg tu mieszka. Bogu zaś przygotowujemy tym wspanialsze przyjęcie, im więcej nie w sobie, ale w Panu chlubić się będziemy (1 Kor. 1, 31). Skoro powiedziane jest: „Królestwo Boże w was jest” (Łk. 17, 21), wszystko czynić będziemy w duchu tego, co nami rządzi. Wiecie, najmilsi, że „Bóg jest miłością” (1 Jan 4, 16) i że „sprawuje wszystko we wszystkich” (1 Kor. 12, 6). Praktykujcie tedy miłość chrześcijańską tak, żeby w dążeniu do prawdziwej miłości spotykały się serca was wszystkich! Niech nie zaprząta nas, co jest przemijające i marne. Wytrwale pożądajmy tego tylko, co ostoi się na zawsze! Utajona święta energia dzisiejszej uroczystości uwiecznić się w nas winna! Święcić ją iście wspaniale i bez końca będziemy, jeśli we wszystkich naszych poczynaniach objawiać się będzie Jezus Chrystus: ten który z Ojcem i z Duchem Św. żyje i króluje na wieki. Amen.
}
Mowa 37 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 161–165.
Najmilsi! Przypominanie tego, co zdziałał Zbawiciel ludzkości, niezmierną przynosi nam korzyść, jeżeli z przedmiotu czci i wiary naszej bierzemy wzór do naśladowania. Boć w szafarstwie tajemnic Chrystusa mamy i łaski, i nauki, i siły, i bodźce, abyśmy, wyznając Go w duchu wiary, mogli też iść w Jego ślady. Już nawet dziecięctwo Syna Bożego, przyjęte z matki-dziewicy nienaruszonej, uczy nas, jak mamy wzrastać w życiu pobożnym. Wszak prostym sercom objawia się w jednej Jego osobie zarazem i pokora człowieka i majestat Boga:
Żłobek-kolebka świadczy, że jest on dziecięciem,
niebo i co na niebie jest, głosi, że jest ich Stworzycielem 1,
Dziecię w maleńkim ciele jest Panem i Rządcą świata: mieści się w łonie rodzicielki, choć żadne granice objąć go nie zdołają.W tym właśnie zawiera się lekarstwo na nasze rany i dźwignia z upadku: boć gdyby przeciwieństwa te nie zeszły się w jedno, nie byłoby pojednania człowieka z Bogiem.
- Prawo tedy do życia i postępowania uświęciły nam te nasze środki zbawienne: i stąd wytrysło źródło odrodzenia obyczajowego, skąd i na śmierć (przez grzech) (Ef. 2, 5) znalazło się lekarstwo (= prawo łaski), Słuszność tego twierdzenia okazuje się na trzech Mędrcach, składających pokłon Jezusowi. Kiedy bowiem światło nowej gwiazdy doprowadziło ich do Niego, nie mieli oni możności ani widzieć Go rozkazującego złym duchom, ani wskrzeszającego umarłych, ani przywracającego wzrok ślepym, władzę chromym, mowę niemym, ani w ogóle ujawniającego jakąś boską działalność. Przeciwnie, oglądali dziecię ciche i spokojne, pod czujnym okiem troskliwej matki zostające. Nie zdradzało ono najmniejszego choćby śladu potęgi. Natomiast oczom ich przedstawił się wielki cudowny przykład pokory. Już więc sam widok świetnego dziecięctwa kładł im w oczy naukę, jaka później uszom ludzkim miała być głoszona 2, aby siła naocznego przykładu już mówiła to, co w słowie jeszcze zabrzmieć nie zdołało. Boć całe zwycięstwo Zbawiciela, tak nad szatanem jak nad Światem (Jan 16, 33), w pokorze się rozpoczęło i w pokorze się dokonało. Wśród prześladowania wzeszły z dni Chrystusa i wśród prześladowania ostatnie zaszły, Ani, jako dziecku, nie brakło mu męstwa do cierpienia, ani później, jako mężowi boleści, dziecięcej słodyczy. Boć właśnie wyłącznie do zniżenia swego majestatu Syn Boży sprowadził to dwoje: że i narodzić się zechciał jako człowiek i uśmiercić się pozwolił ludziom.
- Jeżeli więc Bóg wszechmocny sprawę naszą, aż nadto złą, drogą pokory uczynił dobrą, jeżeli śmierć samą i jej sprawcę w ten sposób właśnie zniweczył (2 Tym. 1, 10), że nie tylko nie unikał żadnych prześladowań, ale będąc posłusznym Ojcu, nawet najbardziej okrutne męki z rąk szalonych zniósł z tak przedziwną łagodnością, jakaż tedy pokora, jaka cierpliwość w nas być powinna, skoro wszystko, co my ucierpimy, z naszej wyłącznie pochodzi winy? „Boć któż może się pochwalić, że czyste ma serce, albo że wolny jest od grzechu?” (Przyp. 20, 9). „Jeżeli mówimy, że grzechu nie mamy – powiada św. Jan – sami siebie zwodzimy, a prawdy w nas nie ma” (1 Jan 1, 8). Gdzież tedy, pytam, jest tak niewinny, że i sprawiedliwość nie ma mu nic do zarzucenia i miłosierdzie nie do przebaczenia? Cała mądrość chrześcijańskiej nauki polega, mili moi, nie na bujnej wymowie i zręcznej szermierce słownej, nie na szukaniu pochwał i sławy, ale na rzetelnej i dobrowolnej pokorze. Nie siłę jakąś, jeno pokorę wybrał Chrystus, i od chwili poczęcia w łonie matki do skonania na krzyżu ją głosił. Kiedy np. uczniowie jego spierali się między sobą – powiada ewangelista – „kto z nich większym jest w królestwie niebieskim, wezwał Jezus dziecię, postawił w pośrodku nich i rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego. Ktokolwiek tedy uniży się jako to dzieciątko, ten jest większy w królestwie niebieskim” (Mt. 18, 1). Kocha tedy Chrystus dziecięctwo, boć najpierw je przyjął wraz z poczęciem się i w duszy, i w ciele. Kocha Chrystus dziecięctwo, bo to szkoła pokory, wzór niewinności, przykład słodyczy. Kocha Chrystus dziecięctwo, boć i dorosłym każe je brać za wzór w postępowaniu i starcom się odradzać podług niego. I do swojego przykładu nagina tych, których do wysokiego lotu w królestwo wieczne uskrzydla.
Abyśmy zaś dokładnie pojąć zdołali, w jaki sposób może się dokonać to tak przedziwne przekształcenie i drogą jakiej przemiany można przywrócić w sobie stan dziecięctwa, posłuchajmy, czego tu naucza św. Paweł: „Nie bądźcie dziećmi rozumem – powiada – ale bądźcie dziećmi co do złości” (1 Kor. 14, 20). Powrócić więc mamy nie do igraszek dziecięcych i niedoskonałości naszych lat młodych, jeno przyswoić sobie z nich to, co i dojrzałemu wiekowi przystoi. Szybko zatem i łatwo przechodzić od wzburzenia do zgody, nie chować uraz w sercu, nie być żądnym zaszczytów; chętnie obcować z ludźmi prosto i szczerze, jak równi z równymi. Wielkie to bowiem jest dobro nie wiedzieć, co znaczy wyrządzać krzywdę, nie umieć być złośliwym. Wobec tego, że na świecie odwrotnie właśnie wyzysk i odwet uchodzą za dowód wielkiego sprytu, chrześcijańską łagodność ducha cechuje dziecięctwo, nikomu za złe nie odpłacające. Do takiego upodobnienia się dzieciom wzywa was, najmilsi, tajemnica dzisiejszego święta, i taki wzór pokory kładzie wam na serce Dziecię Jezus, adorowane przez Mędrców. Aby zaś nam okazać jaką chwałę za to zgotował swoim naśladowcom. niemowlęta, przyszłe na świat w dobie jego narodzin, palmą męczeństwa uświęca. Urodzone w Betlejem, miejscu narodzenia Chrystusa, i rówieśne mu, w męczeństwie także z nim uczestniczą.
Niech tedy chrześcijanie miłują pokorę, a unikają wszelkiego wywyższania się! Jeden drugiego niech nad siebie ceni, i nikt nie szuka siebie, jeno pożytku bliźniego, aby we wszystkich obfitowała życzliwość dla innych, a w nikim nie było jadu zawiści. „Bo wszelki, co się wynosi, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Mt. 23, 12), jak świadczy ten, co z Ojcem i Duchem Św. żyje i króluje na wieki, Jezus Chrystus. Amen.
Footnotes:
Mowa 36 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 157–161.
- Najmilsi! Dzień pierwszego objawienia się poganom Chrystusa, Zbawiciela świata, z głęboką czcią święcić powinniśmy. Niech dzisiaj odżyje w sercach naszych ta radość, co rozpierała niegdyś piersi Magów, kiedy to światłem niezwykłej gwiazdy pobudzeni i kierowani, składali pokłon królowi nieba i ziemi i własnymi oczyma oglądali, co dotąd jako obietnicę piastowali w wierze. Dziań ten nie wyczerpał swego dziejowego zadania tak, żeby dzieło wtedy objawione i jego wpływ zapadły w przeszłość, a do nas dochodziło tylko echa wydarzeń, przyjmowanych na wiarę i święconych wspomnieniem. Nie. I nam udziela Bóg swoich darów jeszcze w obfitszej mierze, i naszym czasom świadczy codziennie, czego nie poskąpił tamtym w samym ich zaraniu. Choć więc przeczytany ustęp z Ewangelii mówi właściwie tylko o owym momencie, kiedy to trzej mężowie, ani nie pouczeni głosem proroków, ani me oczytani w świadectwach Zakonu, przybyli z bardzo dalekiego Wschodu, aby oglądać Boga, to jednak i obecnie dzieje się w oczach naszych to samo, tylko o wiele widoczniej i liczniej w tych wszystkich, co powołani są do światła wiary. Spełnia się bowiem proroctwo Izajasza, mówiącego: „Ukazał Pan ramię święte swoje przed oczyma wszech narodów; i ujrzą wszystkie kończyny ziemi zbawienie, od Pana, Boga naszego, wychodzące”. „Ci, którym nie powiedziano o nim, ujrzą (go), a którzy nie słyszeli, poznają” (Iz. 52, 10 i 15). Jeśli tedy obecnie ludzie, zapatrzeni dotąd w świecką mądrość i bardzo dalecy od wiary w Jezusa Chrystusa, dźwigają się z otchłani błędów swoich i idą za powołaniem prawdziwego światła, to jest to działanie wspaniałej łaski Bożej. Każdy błysk światła prawdy w mrokach serc ludzkich – to właśnie promień, przez gwiazdę tej samej łaski wysyłany. Czyj umysł ona dosięgnie, czyją wolę poruszy cudownym swym zjawieniem, tego też doprowadzi do złożenia pokłonu Bogu przewodnim światłem swoim. Jeżeli zaś wzrokiem ducha zechcemy dopatrzyć się, jakie to owe trojakie dary składają ci wszyscy, co drogą wiary przychodzą do Chrystusa, to pytam, czyż w sercach prawowiernych nie ta sama odbywa się ofiara? Wszak złoto ze skarbca swej duszy dobywa, kto Chrystusa za króla wszechświata uznaje; mirrę ofiaruje, kto wierzy, że jednorodzony Syn Boży przyjął na się prawdziwie ludzką naturę; i kadzidłem oddaje mu hołd, kto wyznaje, że Chrystus całkowicie równy jest Ojcu w majestacie.
- Roztropnie czyniąc tego rodzaju zestawienia porównawcze, widzimy, najmilsi, że nie brak nam i zastępcy Heroda. Wtedy szatan podjudzał go skrycie; teraz sam naśladuje go niezmordowanie. Szatana bowiem w największy niepokój wprawia powoływanie coraz to nowych narodów do wiary i prawdziwą sprawia mu udrękę nieustanne kurczenie się jego wpływu. Wije się tedy z bólu, że go wszędzie opuszczają, a prawdziwemu królowi cześć oddają. Knuje on zasadzki (jak Herod) (Mt. 2, 8), zgłasza swój udział podstępnie, by w końcu rozpętać szał mordów. Chcąc utrzymać w swym ręku resztę oszukanych przez siebie, do żeruje na zawiści, wabi w sidła sekciarskiej obłudy, pali się do prześladowań przez pogan. Zdaje sobie dobrze sprawę, jak niezwyciężoną jest moc wiecznego Króla, skoro Jego śmierć samej nawet śmierci potęgę zniszczyła (1 Kor. 15, 54). Dlatego z całym kunsztem rozwija istny arsenał zabójczych środków przeciw sługom prawdziwego Króla: w jednych tępi zdrowy zmysł, podniecając w nich pychę z powodu znajomości Zakonu, innych deprawuje zwodniczą nauką fałszywej wiary, innych wreszcie do prześladowań okrutnych podżega. Ale wściekłość tego nowego Heroda rozbija się o zwycięską moc tego, co dzieci nawet chwałą męczeństwa uwieńczył, i wiernych swoich tak niezłomną natchnął miłością, że z Apostołem mogliby zawołać: „któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Utrapienie, czy ucisk, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy prześladowanie, czy miecz? (Jak napisane jest: Że dla ciebie. cały dzień zabijani jesteśmy, poczytani bywamy za owce na rzeź przeznaczone). Ale w tym wszystkim zwyciężamy dla tego, który nas umiłował” (Rzym. 8, 35).
- Przeświadczeni jesteśmy, najmilsi, że takie męstwo konieczne było nie tylko w owych czasach, kiedy to wzniosły przykład torturowanych i zabijanych męczenników mnożył właśnie tych, których liczbę zmniejszyć usiłowano 1. Odkąd jednak ucichły burzliwe wichry prześladowań, i nam po ustaniu walk zdaje się uśmiechać jakaś zorza pokoju 2, musimy czuwać i strzec się pilnie tych niebezpieczeństw, które rodzi zazwyczaj sam odpoczynek w pokoju. Boć szatan godzi w życie duszy. Terror wygnania zastępuje ogniem chciwości. Kogo szkodą nie złamał, łakomstwem stara się zepsuć. Złośliwość jego forteli nie wyzbywa się jadu, zmienia tylko taktykę, starając się zniewalać serca wiernych wabikiem pochlebstwa. Nie mogąc mąk zadawać, ogień żądz rozpala. Sieje niesnaski, wznieca gniewy, ostrzy języki. Aby co przezorniejsi nie zniechęcili się jego krętactwami, ułatwia im spełnianie występków. Na tym bowiem polega cała jego zdobycz, drogą matactw osiągana, ze nie mogąc uszczknąć sobie czci ze składanych ofiar, bydląt i owiec i spalanych kadzideł 3, przez wszelkiego rodzaju występki tworzy sobie orszak służebny.
- Ma tedy, mili moi, swoje niebezpieczeństwa ten nasz pokój obecny. Myliłby się, kto by sądził, że może bezpiecznie i spokojnie praktykować swą wiarę, nie trzymając w karbach swoich grzesznych zachcianek. Serce człowiecze obnaża się w tym, jak kto żyje; czyny i postępowanie zdradzają wewnętrzny stan ducha. Nie brakuje niestety na świecie takich, co – „twierdzą, że znają Boga, a czynem się go zapierają” (Tyt. 1, 16). Zaprzaństwem to jest istotnie, jeśli dobra, gromkim sławionego głosem, nie ma się w duszy, w sumieniu. Prawda, że ułomna natura ludzka z łatwością w grzech upada; ponieważ każdy grzech ma w sobie coś ponętnego, skorzyśmy do ulegania złudnej rozkoszy. Właśnie jednak dlatego winniśmy skrzętnie uciekać się pod skrzydła ducha przed żądzą cielesną i, Boga mając w sercu, odwracać się co prędzej od podszeptów uwodziciela. Korzystać z cierpliwości Bożej, tak, ale nie tkwić nam uparcie w grzechu dlatego, że dzień zapłaty odłożony. Grzeszniku, nie licz na bezkarność! Jeśli ci zabraknie czasu na pokutę, nie będzie dla ciebie miejsca na przebaczenie. Boć, jak prorok powiada, „w śmierci nie masz, kto by o tobie pamiętał (o Panie), a w piekle któż cię wysławiać będzie?” (Ps. 6, 6). Kogo zaś doświadczenie uczy, że trudno mu dźwignąć się i poprawić, niech ucieka się do miłosierdzia Bożego; niech błaga o siłę do zerwania więzów złych nałogów Tego, co „podnosi upadłych i rozwiązuje spętanych” (Ps. 145, 8). Modlitwa wyznającego szczerze swe grzechy nie pozostanie nie wysłuchaną. Boć Bóg miłosierny „uczyni wolę tych, którzy się go boją” (Ps. 144, 19), i da, o co prosimy, jak dał nam źródło do zaspokajania próśb w Jezusie Chrystusie, tym Panu naszym, który żyje i króluje z Ojcem i Duchem Św. na wieki. Amen.
Footnotes:
Mowa 35 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 151–157.
- Najmilsi! Dzisiejsze święto słynie, jak wam wiadomo, z objawienia się Pana i Zbawiciela naszego. W tym dniu przewodnia gwiazda doprowadziła trzech Mędrców do naocznego poznania Syna Bożego i złożenia mu pokłonu. Pamiątkę tego zdarzenia przyjęło się obchodzić dorocznym świętem. I słusznie. Razem bowiem ze stale odtwarzaną historią ewangeliczną winna też po wsze czasy wnikać w serca i umysły tajemnica zbawienna, ujawniona tym uderzającym cudem. Wprawdzie już przedtem nie brakło dowodów i momentów, jasno objawiających wcielenie i Narodzenie Pana. Np. zwiastowanie, kiedy to Najświętsza Maryja Panna dowiedziała się i uwierzyła, że pocznie z Ducha Św. i zrodzi Syna Bożego (Łk. 1, 26); albo chwila Jej pozdrowienia, kiedy nie narodzony jeszcze a już duchem proroczym napełniony Jan drgnął radośnie w żywocie Elżbiety (Łk. 1, 40), jak gdyby już wtedy, z łona, chcąc wołać: „oto baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata” (Jan 1, 29); albo też gdy anioł przyniósł pasterzom wieść o narodzeniu Pana, a jasność chórów niebieskich otoczyła ich zewsząd (Łk. 2, 8), aby nie wątpili w majestat dziecięcia, mając je ujrzeć w żłobie, i nie sądzili, że tylko zwykły człowiek przyszedł na świat, skoro wojska niebieskie pełniły przy nim służbę. Ale i te, i tym podobne zdarzenia znało zapewne niewiele tylko osób, już to krewnych Maryi Panny, już to z rodziny św. Józefa. Natomiast ten znak na niebie, co z tak skuteczną i nieodpartą siłą pociągnął Magów z dalekich stron ku Panu Jezusowi, był bez wątpienia objawem tej utajonej łaski i początkiem tego powołania, na podstawie których Ewangelia Chrystusa przepowiadana jest i będzie nie tylko w żydowskiej ziemi, ale i po całym świecie. Gwiazda ta, widna dla Magów, a nie widoczna dla wybranego narodu, uzmysławia zarazem jego zaślepienie i oświecenie pogan.
- A więc, najmilsi, pierwowzór, zawarty w tych mistycznych zdarzeniach, trwa stale; co rozpoczęło się symbolem spełnia się w rzeczywistości, W blasku gwiaździstej łaski z nieba trzej Magowie, tj. wszystkie narody powoływane światłem Ewangelii biegną oddawać pokłon Królowi Najwyższemu. Nie brak tu i Heroda. W postaci złego ducha wydaje on swój pomruk gniewny i biada, że odbierają mu panowanie w tych, co do Chrystusa przystają. Toć i jemu się zdaje, że gdy maluczkich zabija, samego gładzi Jezusa. A dąży do tego wytrwale, kiedy duszom zaledwie odrodzonym już stara się wydrzeć Ducha Św. i zniszczyć jakby dziecinny wiek młodziutkiej wiary. Ci Żydzi znowu, co woleli pozostać poza królestwem Chrystusa, i dzisiaj znajdują się jakby pod panowaniem Heroda. I kiedy włada nimi wróg Zbawiciela, obcemu służą władcy, jakby nie znali zupełnie Jakubowego proroctwa: „Nie będzie odjęte berło od Judy, ani wódz z biódr jego, aż przyjdzie, który ma być posłan, a on będzie oczekiwaniem narodów” (Rodz. 49, 10). Nie zrozumieli oni dotąd tego, czemu zaprzeczyć nie mogą; nie i ima się ich umysłów, co ze słów Pisma św. jasno bije w oczy. Dla ich rabinów prawda jest kamieniem obrazy, dla ich nauczycieli światło obraca się w ciemność. Kiedy ich zapytasz, odpowiedzą ci trafnie, że w Betlejem narodzi się Chrystus (Mt. 2, 4), ale z wiedzy, swojej – choć innym ją głoszą – sami nie wciągają dla siebie wniosku. Dlatego utracili swoich królów, swoje ofiary przebłagalne, swoje miejsca kultu, i swój stan kapłański. A chociaż życie i doświadczenie wykazuje im jasno, że już wszystko to dla nich zamknięte i skończone, nie chcą tego widzieć, że przeszły one na Chrystusa. Co owi trzej mężowie, zastępcy wszystkich narodów, osiągnęli przez pokłon oddany Panu, to staje się własnością ludów całego świata przez wiarę, usprawiedliwiającą bezbożnych (Rzym. 3, 26, 30; Gal. 3, 8). Dziedzictwo Pana, przygotowane przedwiecznie, otrzymują synowie przybrani, a tracą je ci, którym z prawa ono przysługiwać miało. O, opamiętaj się, Judo, i ocknij! Porzuć niewiarę, wróć do Zbawiciela, wszakże On twoim także Zbawicielem! Nie sprawiedliwych przeszedł szukać Chrystus, jeno grzeszników wezwać do zbawienia (Mt. 9, 13; 12, 7). On nie odrzuci i ciebie, niegodnego, bo i za ciebie modlił się na krzyżu (Łk. 23, 34). Zwolnij się z tego strasznego wyroku, co wyszedł z ojców twoich ust nieludzkich: „krew jego na nas i na syny nasze” (Mt. 27, 25). Zerwij te pęta! W złorzeczeń godzinę przerzucili na ciebie zbrodni swojej winę. O, wróćcie wszystkie dzieci Izraela do Tego, co iście jest wcieleniem miłosierdzia! On wam przebaczy, to łagodność sama! Okrutna była niegodziwość wasza, lecz obróciła się w oręż zbawienia. Żyje! Choć z ziemi zetrzeć Go pragnęliście. Więc Go wyznajcie wbrew swemu zaparciu! Oddajcie pokłon sprzedanemu! Niech dobroć Jego będzie wam źródłem zysku, skoro złość wasza nie zdołała przyprawić Go o stratę!
- Zatem, najmilsi, gorliwie o to starać się mamy, by i ten naród, acz niewierny duchowemu szlachectwu praojców swoich, na nowo wszczepiony został w swoje drzewo rodowe. Wymaga tego prawdziwa miłość, należna podług modlitwy Pańskiej nawet nieprzyjaciołom naszym. Takie usposobienie nasze, życzliwości pełne, niezmiernie dobrze u Boga jest widziane. Nie po co innego bowiem istnieje ta sposobność czynienia miłosierdzia, nastręczona nam przewiną Żydów, jeno aby wiara nasza przywiodła ich z powrotem do ubiegania się z nami o zbawienie. Życie pobożnych nie tylko im samym, ale i bliźnim winno przynosić korzyść. Czego nie wskóra się słowem, przykładem osiągnąć można. Zważywszy tedy, najmilsi, jak niewysłowienie hojnie obsypuje nas Bóg swymi darami, współpracujmy z działającą w nas Jego łaską. Nie dla śpiących (1 Tess. 5, 6) bowiem przeznaczone jest królestwo niebieskie, ani dla zgnuśniałych w lenistwie i bezczynności – szczęśliwość wiekuista. Ponieważ według wyrażenia Apostoła wtedy „współuwielbieni” będziemy, gdy „współcierpieć” (Rzym. 8, 17) z Nim zechcemy, nie ma dla nas innej drogi, jeno ta, którą Chrystus Pan sam siebie nazwał (Jan 14, 6). A On, choć nie przemawiały za nami jakieś zasługi nasze, przyszedł nam z pomocą i tajemnicą Wcielenia i przykładem własnym. Wcieleniem dźwignął na zbawienne szlaki, przykładem wdrożył do znoszenia trudów wezwanych do przybranego synostwa. A trudy te, najmilsi, dla synów pobożnych i sług dobrych nie tyle są przykre i uciążliwe, co raczej miłe i lekkie. Sam Chrystus tak o nich powiada: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę. Weźmijcie jarzmo moje na siebie, a uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca: a znajdziecie odpoczynek duszom waszym. Albowiem jarzmo moje wdzięczne jest, a brzemię moje lekkie” (Mt. 11, 28). Nie masz przeto, mili moi, trudów nie do zwyciężenia dla pokornych i nie do zniesienia dla łagodnych. Gdy pomoc łaski toruje nam drogę i z gotowością słuchamy nakazów, łatwo nam każde spełnić przykazanie, nie odczuwamy jego surowości. A przecież nieustannie Bóg do nas przemawia, nie ma dnia, nie ma człowieka, pozbawionego Jego nauki, nieświadomego, co jest miłe w oczach Boskiej sprawiedliwości. Ponieważ jednak ów sąd i z niego ów wymiar „według tego, co każdy uczynił, albo dobre, albo złe” (2 Kor. 5, 10), nie następuje tutaj zaraz, w tej chwili, bo cierpliwy i dobry jest przyszły Sędzia, niewierne dusze obiecują stąd sobie bezkarność dla występków swoich 1. Wyobrażają oni sobie, że w ogóle nie wchodzi to w rachubę Opatrzności Bożej, jak ludzie postępują; zupełnie jak gdyby nie mieli wokół siebie najoczywistszych i tak częstych dowodów, że surowa kara dosięga występnych. Czyż rzadko jeszcze niebo okazuje swą straszliwą grozę? Bodziec to dla wierzących.; dla niewierzących wstrząs i przestroga!
- Tymczasem jednak nad wszystkimi unosi się i czeka dobrotliwość Boża; nikomu nie odmawia zmiłowania, wszystkich bez różnicy obsypuje dobrodziejstwami (Mt. 5, 45) i nawet zasługujących na karę pociąga raczej dobrocią. Boć, odkładając karę, pokucie otwiera pole. Nie można wszakże powiedzieć, żeby nienawracanie się uchodziło bezkarnie. Zatwardziałość i niewdzięczność już sama w sobie jest największą karą: gdy dobroć Boża nie śpieszy z wymiarem, robak sumienia nie przestaje dręczyć. Niech więc grzesznicy nie upijają się rozkoszą występków, aż ich śmierć zaskoczy w takim trybie życia. W piekle nie pora myśleć o poprawie! Gdy wolnej woli ustanie godzina, nie będzie pola zadośćuczynić Bogu. „Albowiem”, powiada prorok Dawid, „w śmierci nie masz, kto by o tobie pamiętał (o Panie), a w piekle któż cię wysławiać będzie?” (Ps. 6, 6). Strzeżmy się przeto szkodliwych rozkoszy, zgubnych uciech i pożądań, mających lada chwila zniknąć. Jakiż pożytek, co za korzyść będzie przylgnąć do tego, co opuścić trzeba, choć ono nie chce odczepić się zgoła? Nie do znikomych rzeczy przywiązywać, ale do wiecznych miłość naszą zwracać nam trzeba wszystkim. Do wyższych rzeczy powołany duch nasz niebiańskich niech szuka rozkoszy. Zawrzyjcie przyjaźń z świętymi aniołami! Wejdźcie do Królestwa Bożego, gdzie mieszkać macie według obietnicy, aby obcować z gronem Patriarchów, Proroków, Apostołów i Męczenników! Źródła ich radości waszymi niechaj będą! Ich bogactw pożądajcie; w szlachetnym wyścigu o ich pomoc zabiegając! Jedna wam dola z nimi w tym życiu, Bogu oddanym, wspólna też będzie godności chwała. „Chwalcie tedy Boga w ciele waszym” (1 Kor. 6, 20), póki użycza wam czasu do pełnienia swej woli. „Świećcie”, mili moi, „jak światła na tym świecie” (Filip. 2, 15). Niechaj goreją nieustannie pochodnie umysłów waszych, a nie będzie przymieszki ciemności w sercach waszych (Łk. 11, 35). „Niegdyś bowiem” – powiada Apostoł – „byliście ciemnością, lecz teraz światłością w Panu; jak dzieci światłości postępujcie” (Ef. 5, 8). Niechaj się iści w was, co w trzech Mędrcach tak obrazowo zarysowało się. „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widząc uczynki wasze dobre, chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (Mt. 5, 16). Boć jak wielki to grzech, gdy źli chrześcijanie są powodem bluźnierstw na Boga pośród pogan, tak wielka to zasługa, gdy dla świętego życia sług Jego błogosławią Mu ludzie. Jemu cześć i chwała na wieki. Amen.
Footnotes:
Por. Mowa 50, 1.
Mowa 34 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 144–151.
- Najmilsi! Złożyć hołd i pokłon Bogu, cieszyć się całym sercem z okazanego przezeń miłosierdzia i godnie je obchodzić w dni pamiętnych zdarzeń z dziejów naszego zbawienia, słuszny to i rozumny objaw prawdziwej pobożności. Wzywa nas do niej już sam porządek kościelnego roku, wprowadzając – wkrótce po dniu narodzin z Dziewicy Syna Bożego, równego Ojcu – uroczystość Trzech Króli, uświęconą objawieniem Pana. Walnie przez to Opatrzność umacnia w nas wiarę. Kiedy bowiem przed, wzrokiem ducha naszego przesuwa się w uroczystym obchodzie dzieciństwo Zbawiciela, w brzasku życia odbierające pokłon Bogu należny, z samych objawów tego dzieciństwa widać dowodnie, że On w istotnie ludzkiej naturze na ten świat przyszedł. A przywraca bezbożnym sprawiedliwość i grzesznym świętość właśnie wiara w prawdziwe bóstwo i w prawdziwe człowieczeństwo zarazem w tym samym Panu naszym, Jezusie Chrystusie; wiara w bóstwo odwiecznie równające Go w istocie z Bogiem Ojcem, i w człowieczeństwo od niedawnego czasu jednoczące Go z człowiekiem w postaci sługi. Dla umocnienia więc tej wiary i obwarowania jej przeciw wszelkim błędom, z niezmierną miłością kieruje Bóg zdarzeniami. Oto lud, na dalekich przestrzeniach Wschodu osiadły, a biegły w sztuce obserwowania gwiazd, otrzymuje znak z nieba o narodzinach dziecięcia, co ma zapanować nad całym Izraelem (Mt. 2, 9). W kraju Magów ukazuje się niezwykle jasna gwiazda o niewidzialnym dotąd blasku. Swoim wspaniałym światłem wprawia w podziw patrzących i rodzi w nich przeświadczenie, że nie wolno im przejść obojętnie nad tym, co taki zapowiada zwiastun. Cud ten jednak – jak okazuje się z biegu rzeczy – jest wypływem łaski Bożej. Boć łaska to Bożą sprawiła, że wieść o narodzeniu Chrystusa prędzej mogła dotrzeć do pogan wezwanych do wiary, nim zdążyła obiec małe Betlejem; łaska Boża poprzez niebiosa rzuciła w świat „dobrą nowinę”, zanim język ludzki zdołał ją wymówić i rozpowiedzieć.
- Aczkolwiek narody pogańskie wspaniałemu darowi Bożemu zawdzięczały poznanie narodzin Zbawiciela, możliwe jest jednak, że i w starych proroctwach Balaama znajdowali Magowie pobudkę i klucz do zrozumienia cudownego zjawiska na niebie, znając tę szeroko od dawna rozpowszechnioną i z pokolenia na pokolenie przekazywaną przepowiednię: „Wznijdzie gwiazda z Jakuba i powstanie mąż z Izraela i panować będzie nad narodami” (Liczb. 24, 17). Proroczym tedy blaskiem niezwykłej gwiazdy pobudzeni, idą trzej mężowie trop w trop za jej śladem przewodnim. Przeświadczeni są, że znajdą wskazane przez nią dziecię w Jerozolimie; mieście królewskim. Lecz gdy ich to przeświadczenie zawiodło, od uczonych w Piśmie i doktorów Zakonu dowiadują się tutaj, co Pismo święte przepowiadało o narodzeniu Chrystusa. Świadectwo tedy z dwóch źródeł umacnia ich tylko i zagrzewa do wytrwania w poszukiwaniu tego, kogo światło gwiazdy i powaga proroctwa ukazywała. Odpowiedź bowiem kapłanów zawierała przepowiednię Bożą, z natchnienia Ducha Św. ujętą w te słowa: „I ty Betlejem: ziemio Judzka, z żadnej miary nie jesteś najpodlejsze między książęty Judzkimi; albowiem z ciebie wynijdzie wódz, aby rządził lud mój izraelski” (Mt. 2, 5). Jakżeż tedy łatwym i prostym stąd wnioskiem było dla przedniejszych mężów Izraela uwierzyć w to, czego uczyli! Widać jednak, że im ziemskie tylko rzeczy napełniały serce i umysł, tak jak i Herodowi; królestwo Chrystusowe stawiali na równi Z mocami tego świata. Oni doczesnego oczekiwali wodza, on świeckiego obawiał się rywala. O, jak zbytecznie trwożysz się, Herodzie! W próżnię uderzy szał twojego gniewu na podejrzaną ci dziecinę. Kraj twój za mały, by zmieścić Chrystusa i zamknąć Pana świata w zaścianku pod twej władzy berłem. Wszędzie on włada; ty mu w Judei wzbraniasz panowania? Sam byś szczęśliwiej panowanie dzierżył, gdybyś się jego panowaniu poddał. Czemu nie spełniasz z szczerej powinności, co obiecujesz w swej chytrej obłudzie? (Mt. 2, 8). Ruszaj co prędzej za Magami w drogę, składaj królowi prawdziwemu pokłon i hołd w pokorze! Ale ty wolisz raczej ulec ciasnocie poglądów panujących w twoim otoczeniu, niż wzorem ludów wejść na drogę wiary. W przewrotnym sercu swoim knujesz zasadzek sidła, okrucieństw ohydę! (W próżnię uderzasz!) Ni Jezusowi życia nie odbierzesz choć ono właśnie odbiera ci spokój, ni niemowlętom na życiu zaszkodzisz, chociaż je mieczem z tego świata zgładzisz.
- A kiedy Mędrcy za gwiazdą-przewodnicą co im znowu światłem swoim służyła, dotarli do Betlejem „uradowali się radością bardzo wielką” – powiada Ewangelista – „i wszedłszy w dom, znaleźli dziecię z Maryją matką jego i upadłszy, pokłonili się jemu: a otworzywszy skarby swe, ofiarowali mu dary: złoto, kadzidło l mirrę” (Mt. 2 10). O cudowna wiaro! Ty najlepiej wiesz Wszystko: nie za świataś ty natchniona, lecz od Ducha Św. oświecona! Skądże bowiem u tych mężów to stopniowanie, ta myśl zawarta w złożonych darach? Zanim wyruszyli z ojczyzny, nie widzieli Jezusa, a kiedy go ujrzeli, znowu nic nie biło im w oczy, co by tak znamiennie ułożonego nauczyło ich hołdu. Ale prócz owego blasku gwiazdy, co uderzał ich Oczy cielesne, jaśniejszy promień prawdy przeniknął im w serca. Stąd zanim jeszcze, wyruszyli w uciążliwą drogę, już pojmowali, kogo zwiastuje im znak niebieski. Stąd też to zrozumienie ich, że złoto należy mu złożyć w daninie jako królowi, kadzidło w hołdzie jako Bogu, mirrę jako dowód wyznawania w nim śmiertelnej ludzkiej natury. Takie przekonanie i pojmowanie rzeczy całkowicie wystarczałoby im do zapalenia płomienia wiary we własnych sercach. Nie potrzebowali zatem dążyć dopiero do naocznego oglądania tego, co wzrokiem ducha przejrzeli już na wylot. Jednak z żywego poczucia obowiązku nie ustali w swej dociekliwości, aż na własne oczy ujrzeli dziecię. Walną przez to usługę oddali narodem przyszłych czasów i nam obecnie żyjącym. Boć jak dla wszystkich nas z pożytkiem było, że po zmartwychwstaniu Pana ręką Tomasza sprawdziła ślady ran w Jego ciele (Jan 20, 24), tak na naszą wyszło korzyść, że i dzieciństwo Jego potwierdziły oględziny Magów. Ujrzeli tedy Mędrcy i oddali pokłon chłopięciu z pokolenia Judy „z nasienia Dawidowego według ciała” (Rzym. 1, 3), „uczynionemu z niewiasty, uczynionemu pod zakonem” (Gal. 4, 4), jaki ono „nie rozwiązywać, ale wypełnić” (Mt. 5, 17) przychodziło. Ujrzeli i pokłonili się dziecięciu maleńkiemu kształtem, na cudzą zdanemu pomoc, niemowlęciu, niczym nie różniącemu się od ogółu ludzi w dzieciństwie. Boć jak dowody, wykazujące majestat Jego boskości, dawały pewność wierze, tak trzeba było też stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że „Słowo ciałem się stało” (J an 1, 14), że wieczna istota Syna Bożego przyjęła prawdziwie ludzką naturę. Potrzebne to było, aby tę tajemnicę wiary uchronić od wstrząsów wśród odmiennych kolei, skoro miała ona już to wywierać cudowny wpływ iście nie do wysłowienia, już to podlegać okrutnym cierpieniom na przemian. Boć bez tej wiary – tak w prawdziwe bóstwo, jak w prawdziwe człowieczeństwo Pana Jezusa – nikt w ogóle nie mógłby dostąpić usprawiedliwienia.
Tej to w szczególności wierze i głoszonej przez wszystkie wieki prawdzie sprzeciwia się, najmilsi, szatańska złość Manichejczyków 1. Na zgubę dusz uwiedzionych, z blużnierstw i kłamstw wierutnych utkali oni wielką przędzę fałszu, niegodziwą w zasadach, śmiertelnej trucizny pełną. Poprzez istne zwały obłędnych opinii zapędzili się tak daleko, że Chrystusa wyobrażali sobie w ciele pozornym, i na oko, i w działaniu nie przedstawiającym nic naprawdę materialnego, lecz tylko jakąś złudę, jakiś kształt udany 2. Boć zdaniem ich nie godzi się wierzyć, aby Bóg, Syn Boży miał zstąpić do łona kobiety i swój majestat narazić na takie poniżenie, żeby w ciało naturalne omotany miał się rodzić w postaci ludzkiej prawdziwie, A przecież całe to dzieło to nie ujma dla niego, jeno objaw jego potęgi! Nie plama – w oczach wiary – jeno wspaniały akt zniżenia się! Jeśli bowiem tego widzialnego światła, dokądkolwiek by ono wtargnęło, nie ima się żądna nieczystość, jeśli promienia słońca – stworzenia materialnego przecież – nie tknie choćby najbardziej cuchnące lub błotniste miejsce, cóż tedy – bez względu na takie lub inne swoje właściwości – zdołałoby splamić istotę owego wiecznego i niematerialnego Światła? Łącząc się ze stworzonym na obraz swój (człowiekiem), udziela mu ono oczyszczenia, samo nie przyjmuje plamy; leczy rany słabości ludzkiej, nie ponosząc uszczerbku w swojej mocy.
Całe Pismo św. to jedna wielka zapowiedź tej niewysłowionej tajemnicy miłości Bożej. Przeciwnicy przeto prawdy, o jakich mówimy, odrzucili i prawo dane przez Mojżesza, i natchnione przepowiednie proroków. A nawet same księgi Ewangelii i pisma Apostołów sfałszowali; jedne rzeczy z nich usunęli, inne wtrącili. Nadużywając i powagi Apostołów i słów samego Zbawiciela, potworzyli sobie całe tomy fałszywej nauki na poparcie tkaniny swych błędów i na zatruwanie śmiertelnym jadem serc, padających ich ofiarą. Rozumieli bowiem, że nie za nimi, a wszystko przeciw nim przemawia. Nie tylko Nowy ale i Stary Testament zbija ich niecne bredzenia. Mimo wszystko jednak uparcie obstają przy swych szaleńczych iście zmyśleniach i nie przestają szerzyć zamieszania w Kościele Bożym swą zwodniczą nauką 3. Nieszczęsnych – zwolenników swoich, co w ich sidła wpadli, namawiają do zaprzeczenia prawdziwie ludzkiej natury w Jezusie Chrystusie. Przeczyć tedy każą prawdziwemu Jego ukrzyżowaniu dla zbawienia świata; przeczyć każą wylaniu krwi zbawczej i wody chrztu z boku przebitego lancą; przeczyć każą złożeniu w grobie i zmartwychwstaniu dnia trzeciego; przeczyć każą, że w oczach uczniów uniósł się ponad wszystkie wysokości niebios, żeby zasiąść na prawicy Ojca: aby zaś usunąć wszelki niepokój z serc ludzi niereligijnych i odjąć wszelką nadzieję religijnym, po usunięciu wszystkich prawd, zawartych w Apostolskim wyznaniu wiary, każą też odrzucić sąd Chrystusa nad żywymi i umarłymi. Ograbiwszy w ten sposób swoich z tych wszystkich tajemnic i ich błogosławionego oddziaływania, uczą natomiast „czcić Chrystusa w Słońcu i Księżycu” 4, a Manesowi – mistrzowi tych wszystkich bezeceństw – oddawać pokłon nazywając go Duchem Św. 5.
- Do umocnienia więc serc waszych w wierze i prawdzie, niechaj, najmilsi, przyczyni się dzisiejsze święto! Katolickie wyznanie niech opancerzy się mocno świadectwem Objawienia Zbawiciela w dzieciństwie! Wykląć natomiast należy niecne zdanie jakoby w Chrystusie nie było natury cielesnej. Przestrzegał nas przed nią dawno św. Jan Apostoł tymi niedwuznaczymi słowy: „Każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga, a każdy duch, który rozrywa Jezusa, nie jest z Boga, i to jest Antychryst” (1 Jan 4, 2–3). Nie masz przeto nic wspólnego między chrześcijaninem i takimi ludźmi, nie może być łączności, nie może być obcowania! Na dobro całego Kościoła niechaj to wyjdzie, że wielu z nich zdemaskowano, że wyszły na jaw ich nikczemne występki i to na podstawie ich własnych zeznań 6. Nikogo już odtąd nie może wprowadzić w błąd to, że wstrzymują się oni od pewnych potraw, że w nędzne odziewają się szmaty, że „blade oblicza” obnoszą na pokaz. Boć nie święte to posty i nie rozumna to wstrzemięźliwość, ale sztuczki obłudne 7! Mogły one dotychczas szkodzić nieoględnym, mogły dotychczas stroić żarty z niedoświadczonych; odtąd jednak nie ma tłumaczenia dla upadków! Pozwolić jeszcze teraz wciągnąć się w sidła ohydnego błędu, to już nie naiwność, jeno niegodziwość i przewrotność byłaby największa! Rozumie się samo przez się, że (tak surowo osądzając zbrodnię) nie chcemy przeszkodzić postanowieniom Kościoła i Boga samego. Przeciwnie zwracamy się do waszych dobrych serc, abyście razem z nami modlili się do Pana za ludźmi tego rodzaju. Bo i my ze łzami i smutkiem współczujemy ruinie dusz uwiedzionych. Chcemy iść za przykładem Apostołów i „z niedomagającymi czuć się słabymi” (2 Kor. 11, 29), „płakać z płaczącymi” (Rzym. 12, 15). Nie tracimy bowiem nadziei, że Bóg miłosierny da się ubłagać obfitymi łzami i należytym zadośćuczynieniem ze strony upadłych. Póki życia na tej ziemi, o nikim wątpić, natomiast o wszystkich nawrócenie i poprawę modlić się trzeba. Albowiem łaska Pana „podnosi upadłych, rozwiązuje spętanych, oświeca ślepych” (Ps. 145, 8). Jemu cześć i chwała na wieki. Amen.
Footnotes:
Mowa 33 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 139–144.
- Najmilsi! Wiem ja, że rozumiecie w pobożnych sercach waszych, dlaczego świętujemy dzisiaj uroczyście, co zresztą odczytana według zwyczaju Ewangelia wyjaśnia. Jednak, nie chcąc w niczym uchybić swoim obowiązkom, pragnę wam powiedzieć to, co mi Pan poddał. W tym dniu powszechnego wesela miłość wszystkich ku Bogu tym więcej wzrośnie, im więcej pogłębi się w nich rozumienie wzniosłego święta dzisiejszego. Aby przyjść z pomocą ginącemu światu w niedawno minionym czasie, Opatrzność Boża, miłosierdzia pełna, dawno postanowiła zbawić wszystkich ludzi w Chrystusie. Ponieważ stary zabobon odwiódł wszystkie narody od czci prawdziwego Boga, i nawet Izrael, lud wybrany odpadł w większości od przepisów Zakonu, „zamknął Bóg wszystko w niedowiarstwie, aby się zlitował nad wszystkimi” (Rzym. 11, 32). Wszędzie bowiem upadła sprawiedliwość i cały świat stoczył się w próżność i grzech. Wyrok potępienia byłby objął wszystkich ludzi, gdyby moc Boża nie odłożyła swego sądu. Ale gniew zastąpiła wyrozumiała dobroć. Dla uwydatnienia zaś, jak wielką okazuje laskę, wtedy podobało się jej spełnić tajemnicę zgładzenia grzechów ludzkich, kiedy ani jeden z ludzi nie mógł się pochwalić prawdziwą zasługą 1.
- Okazanie tego miłosierdzia niewysłowionego nastąpiło, kiedy Herod dzierżył królewską władzę wśród Żydów. Po wygaśnięciu prawowitych następców tronu 2 i zniesieniu władzy arcykapłanów, cudzoziemiec zagarnął panowanie 3. Dowód to, że spełniło się proroctwo, określające czas narodzin prawdziwego króla w słowach: „Nie będzie odjęte berło od Judy, ani wódz z biódr jego” (tzn. z jego potomków), „aż przyjdzie, który ma być posłan, a on będzie oczekiwaniem narodów” (Rodz. 49, 10). Z tych to narodów miało wyjść niezliczone potomstwo, przyrzeczone Abrahamowi, błogosławionemu patriarsze, a powstać miało nie z nasienia ciała, jeno z wiary płodnej. Dlatego też porównane było do mnóstwa gwiazd (Rodz. 26, 4), żeby nie ziemskiego lecz niebieskiego potomstwa wyglądano po praojcu ludów. Dla stworzenia więc takiego właśnie podług obietnicy potomstwa, wschód nowej gwiazdy budzi pokolenie spadkobierców, „mnóstwem gwiazd” oznaczonych. Niebiosa wzięte wówczas na świadectwo, pełnią i tutaj służbę. Gwiazda nad wszystkie jaśniejsza, zwraca uwagę Magów, mieszkańców dalekiego Wschodu. Mężowie, skądinąd zresztą nawykli do takich spostrzeżeń, z cudownego blasku niebieskiego światła poznają, że coś ważnego ono zapowiada. Działa w nich niewątpliwie i wewnętrzne oświecenie Boże. Dając im poznać utajone znaczenie zjawiska, sprawia ono, że co ich oczom przestawiało się niezwykle, dla ich umysłów przestało być ciemne. Z świętym przejęciem tedy przygotowują się do spełnienia swego zadania i zaopatrują w dary. A świadczą te dary dobitnie, jaka jest ich wiara: jednemu idą oddać hołd, ale trojaką chcą w nim uczcić godność po społu: królewską – złotem, człowieczą – mirrą, Boską – kadzidłem 4.
- Wstępują tedy do stolicy żydowskiego państwa, i tutaj, w siedzibie króla, żądają, by im wskazano tego, o kim wiedzieli, że do królewskiego urodził się berła. Heroda ogarnia trwoga (Mt. 2, 8). Obawia się o życie swoje, lęka o władzę. Od kapłanów i doktorów Zakonu wywiaduje się, co Pismo przepowiada o narodzeniu Chrystusa, zapoznaje się z proroctwem. Prawda oświeca Magów, niewiara zaślepia uczonych w Piśmie. Cielesny Izrael nie pojmuje, co czyta, nie widzi, co sam wskazuje, przytacza teksty, nie wierzy ich treści. „Gdzież jest tedy chluba twoja”, Judo? (Rzym. 3, 27). Gdzie szlachectwo od ojca Abrahama wywodzone? Więc to ty, starszy, (tak) służysz młodszemu? (Rodz. 25, 23). Kiedy obcy wkraczają w to, co twoim jest dziedzictwem, usługujesz im, odczytując testament, z którego zachowałeś tylko bezduszne litery. O, niech wnijdzie, niech wnijdzie do rodziny Patriarchów pełna ludów gromada, niech błogosławieństwo złożone w nasieniu Abrahamowym wezmą synowie obietnicy, skoro się wyrzekają go synowie ciała! W tych trzech Mędrcach niechaj wszystkie narody biją pokłon przed Stwórcą wszechświata! Nie Judea tylko, — cała ziemia niechaj pozna Boga, aby wszędzie „w Izraelu wielkie było imię Jego”! (PS. 75, 2). Boć jak niewiara nieuchronnie prowadzi do zaniku szlachectwa w potomnych tego wybranego narodu, tak wiara rozpowszechnia je na wszystkie narody 5.
- A po oddaniu czci Panu i spełnieniu wszystkiego, co im pobożność dyktowała, Mędrcy, ostrzeżeni we śnie, inną drogą powracają niż ta, którą przyszli (Mt. 2, 12). Boć przystało, aby, wierząc już w Chrystusa, nie kroczyli ścieżkami dawnego życia, jeno, wszedłszy na nową drogę, unikali porzuconych błędów. Przystało nadto, by spełzły na niczym zasadzki Heroda, knującego bezbożną zdradę przeciw dziecinie Jezus pod pozorem złożenia jej pokłonu (Mt. 2, 8). Toć on, zważywszy czas, wskazany przez Mędrców, całą wściekłość swego okrucieństwa wylewa na wszystkie chłopięta Betlejemu. W powszechnej krwawej kąpieli po mieście zatapia cały świat dziecięcy, co do wiecznej przenosi się chwały. Nie przepuszczając ani jednemu maleństwu, sądzi, że i Chrystusa zgładzi z powierzchni ziemi. Ale ten, odkładając do wieku dojrzałego przelanie krwi swojej na okup świata, na rękach swych rodziców uchodzi do Egiptu (Mt. 2, 14). Nawiedza więc starą kolebkę narodu żydowskiego i opatrznością swą toruje drogę nowemu Józefowi – wielkorządcy 6. Pragnie jako „chleb z nieba zstępujący” (Jan 6, 50) i „pokarm ducha” zaradzić straszniejszemu niż wszelki inny, głodowi prawdy, trapiącemu Egipcjan; pragnie dać pewien współudział w przygotowaniu jedynej w swym rodzaju tajemnicy ofiary temu krajowi, skąd wyszła pierwsza zapowiedź zbawczego Krzyża i uczty wielkanocnej (Mt. 26, 17) w figurze zabijanego baranka (Wyj. 12, 3).
Mając więc takie światło z tych tajemnic Bożych, radosnym umysłem obchodźmy, najmilsi, w dniu „pierwocin” naszej wiary a więc i nas, zaczątek powołania pogan. Składajmy dzięki miłosiernemu Bogu! On nas, jak mówi Apostoł, „godnymi uczynił działu dziedzictwa Świętych w światłości”, On „Wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł w królestwo Syna umiłowanego swego” (Kol. 1, 13), Wszak według proroctwa Izajasza „lud (pogan), który chodził w ciemności, ujrzał światłość wielką; mieszkającym w krainie cienia śmierci światłość wzeszła” (Iz. 9, 2). O nich to mówi tenże Prorok do Pana: „Ci poganie, którzy nie wiedzieli o Tobie, będą cię wzywać, te narody, które cię nie znały, pobiegną do Ciebie” (Tz. 55, 5). „Ujrzał ten dzień Abraham i rozradował się” (Jan 8, 56), poznając w duchu Synów Swej wiary, biorących błogosławieństwo w jego nasieniu, tj, w Chrystusie (Rodz. 22, 18). Widział oczyma wiary, że pozostanie ojcem wszystkich narodów „oddawszy chwałę Bogu i z całą pewnością wiedząc, że wszystko, co Bóg obiecał, mocen jest i uczynić” (Rzym. 4, 21). Dzień ten opiewał Dawid w psalmach, mówiąc: „Wszystkie narody, któreś stworzył, przyjdą i pokłonią się przed tobą, Panie, i będą sławić imię twoje” (Ps. 85, 9). „Objawił Pan zbawienie swoje, przed oczyma pogan ukazał sprawiedliwość swoją” (Ps. 97, 2). Spełniać się to oczywiście poczęło, odkąd gwiazda pobudziła trzech Mędrców z dalekiej krainy i do poznania, i do pokłonu Królowi nieba i ziemi doprowadziła. Służba gwiazdy i nas wzywa do pójścia za jej przykładem. Wszak i my służyć mamy jak tylko potrafimy tej łasce, co wszystkich do Chrystusa wzywa.
Każdy bowiem, kto w Kościele pobożne i czyste wiedzię życie, „kto szuka, co w górze jest, nie co na ziemi” (Kol. 3, 2), światłem niebieskim niejako się staje. Sam zachowując blask świętego życia, innym, jak gwiazda, ukazuje drogę do Pana. W takim dążeniu wszyscyście sobie pomocni wzajemnie być winni, abyście w królestwie niebieskim – a zdobywać je trzeba wiarą i dobrymi uczynkami – błyszczeli jako synowie światła! Przez Jezusa Chrystusa, tego Pana naszego, który z Ojcem i Duchem Św. żyje i króluje na wieki. Amen.
Footnotes:
Życie obyczajowe społeczeństwa było w wielkim rozkładzie za czasów Chrystusa P. Por. Wstęp § 1. b.
Ostatnimi z dynastii Machabeuszów byli: Hirkan II (63–40) i Antygon (40–37).
Herod, Idumejczyk, poparty przez triumwira Antoniusza, został królem Judei. Przez dwa lata walczył z nim dzielnie Antygon, ale uległ.
Łaciński tekst brzmi tutaj: „auro honorantes personam regiam, myrrha humanam, ture divinam”. „Persona” jednak nie ma tutaj znaczenia „osoby”; wyniknąłby bowiem stąd nestoriański sens, zwalczany przez Leona; persona oznacza tu tyle, co „tanquam” (Ballerini).
Św. Leon nawiązuje tutaj swój wywód do proroctwa – jakie otrzymała Rebeka, żona Izaaka, syna Abrahamowego; – proroctwa dotyczącego jej dwóch synów, bliźniąt: Ezawa, pierworodnego, więc starszego, i Jakuba, który później odkupił prawo pierworodztwa od starszego brata. Ci dwaj bracia to symbole dwóch ludów. Starszy to potomkowie Abrahama wedle ciała, młodszy to wszystkie ludy, które wejdą do Kościoła Bożego na zasadzie usprawiedliwienia przez wiarę w Chrystusa. Izrael z krwi i wielki Izrael z ducha.
Aluzja do Józefą Egipskiego i jego mądrych rad, dzięki którym doszedł do wielkiego znaczenia, Por. Rodz. 41, 1…
Mowa 32 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 135–139.
„Weselcie się, najmilsi, w Panu, powtarzam: weselcie się!” (Filip. 4, 4). Bo oto w niedługim odstępie czasu po uroczystości narodzenia Chrystusa zajaśniało nam święto Jego objawienia. W owym dniu przez Dziewicę na świat wydany, dzisiaj zostaje przez świat poznany. „Słowo bowiem ciałem się stające” (Jan 1, 14), biorąc na siebie naturę naszą, tak kieruje swymi początkami, że narodziny Jezusa jawne są dla wierzących, choć ukryte dla prześladowców. Już wtedy więc „niebiosa opowiadają chwałę Boga” (Ps. 18, 2), już „na wszystką ziemię wychodzi głos” (Ps. 18, 5) prawdy, kiedy wojsko anielskie, jako zwiastun narodzin Zbawcy, ukazuje się pasterzom, a przewodnia gwiazda doprowadza Mędrców do złożenia Mu hołdu.
„Od wschodu słońca aż do zachodu” (Ps. 49, 1) ma promieniować wcielenie prawdziwego króla, skoro i kraje wschodnie przez Magów otrzymują pewną o nim wiadomość i rzymskiemu imperium nie jest ono tajne. Tak pokierowanemu biegowi sprawy nawet sam okrutny Herod oddaje nieświadomie usługę. Kiedy bowiem pragnie zgładzić już w kolebce podejrzanego sobie króla i pochłonięty myślą dzikiej zbrodni ściga nieznane sobie chłopię mordowaniem dzieci bez wyboru (Mt. 2, 16), idzie w świat fama tego niesłychanego czynu, a z nią wieść o narodzinach władcy, zwiastowanych przez aniołów, rozchodzi się tym szybciej i dokładniej, im bardziej uderza i objawienie z nieba i nikczemność krwiożerczego prześladowcy. Tymczasem Zbawiciel przeniesiony zostaje do Egiptu, aby lud tamtejszy, z dawna pogrążony w błędach, wziął utajoną łaskę powołania do bliskiego mu już zbawienia i aby, zanim z serca wyrzuci zabobon, już użyczył gościny Prawdzie.
- Słusznie zatem, najmilsi, dzień ten, uświęcony objawieniem się Pana, po całym świecie czcią osobliwą się cieszy; co i w naszych sercach godny winno mieć odblask, gdy następujące po sobie zdarzenia z dziejów (naszego zbawienia) czcimy nie tylko wiarą, ale i zrozumieniem. A jak wdzięczni mamy być Panu za oświecenie ludów pogańskich, dowodzi zaślepienie faryzeuszów. Trudno naprawdę o przykład większej ślepoty i większego braku oświecenia, niż ich kapłani i uczeni w Piśmie. Kiedy i Magowie dowiadywali się od nich i Herod ich pytał, „gdzie się miał Chrystus narodzić?” (Mt. 2, 5), na podstawie Pisma ze słów proroka (Mich. 5, 2) dali taką odpowiedź, jaką i gwiazda z nieba wskazywała. Mogła wprawdzie (ta gwiazda), omijając Jerozolimę, poprowadzić Magów światłem swoim wprost do żłóbka dziecięcia, jak to później uczyniła; dla ujawnienia jednak wobec świata zatwardziałości Izraela konieczne było dać poznać narodzenie Zbawiciela nie tylko przez gwiazdę przewodnią, ale też przez ich własne wyznanie. W ten sposób bowiem słowa proroka przedostały się do pogan i ich oświecały, i ze starych przepowiedni obcy poznali Chrystusa, podczas gdy oni niewierni ustami prawdę wyznali, ale w sercach kłamstwo zachowali. Wskazali go drugim na podstawie ksiąg świętych, sami nie chcieli go poznać naocznie. Dlatego nie adorowali go – w pokorę i bezsilność niemowlęctwa jeszcze spowitego; dlatego krzyżowali go później – olśniewającego już błyskawicami nadludzkiej mocy w działaniu.
- Jakżeż niedociągnięta ich wiedza, o Żydzi, cóż za niedouctwo w ich uczoności! Na pytanie „gdzie się miał Chrystus narodzić” (Mt. 2, 4), odpowiadacie z prawdą, i z pamięci recytujecie Pismo: „W Betlejem Judzkim; bo tak jest napisane przez proroka: I ty, Betlejem, żadną miarą nie jesteś najpodlejsze między książęty Judzkimi; albowiem z ciebie wynijdzie wódz, który by rządził lud mój izraelski” (Mt. 2, 5; Mich. 5, 2). Narodzenie tego wodza zwiastowali pasterzom aniołowie (Łk. 2, 9), wam zaś pasterze (Łk. 2, 18). Ludy dalekiego Wschodu dowiedziały się o nim ze zjawienia się nowej gwiazdy o niezwykłym blasku. Aby zaś nie miały żadnej wątpliwości co do miejsca urodzenia króla, wasza uczoność ponadto zdradziła im to, czego im gwiazda nie dopowiedziała. Czemuż to otwieracie drogę innym, a zamykacie ją przed sobą? Skądże wątpliwość i niewiara wasza, skoro tak jasna jest wasza odpowiedź? Na podstawie Pisma wskazujecie miejsce narodzin, a że ich czas nadszedł, niebo i ziemia wam świadczą. Jednak stwardniało w niewierze wyczucie wasze w momencie, gdy duch Heroda wybucha żądzą prześladowania. Szczęśliwsza tedy nieświadomość dzieci, mordowanych przez prześladowcę, niż wiedza wasza, u której zasięgał on rady w swoim przerażeniu (Mt. 2, 3). Wy nie chcieliście otrzymać królestwa Chrystusa, choć stać was było na wskazanie miasteczka jego urodzenia. One stać było śmierć za niego ponieść, choć nie zdołały jeszcze wyznać jego imienia. W ten sposób Chrystus – niemowlę jeszcze – potędze Słowa dał wyraz bez słów, by żaden okres jego życia nie został bez cudu. I jakby mówiąc już wtedy: „pozwólcie dziatkom przyjść do mnie, albowiem takowych jest królestwo niebieskie” (Mt. 19, 14), niezwykłą chwałą uwieńczył dzieci i ze swojej kolebki je w kolebce uświęcił. Widać stąd, że u Boga nie masz ludzi, niezdolnych do przyjęcia utajonej łaski, skoro nawet taki wiek mógł osiągnąć palmę męczeństwa.
- W Mędrcach tedy, oddających pokłon Chrystusowi, winniśmy, najmilsi, widzieć pierwociny wiary i naszego powołania, i sercem, wezbranym radością, obchodzić początek naszej nadziei, naszego szczęścia. Od nich to bowiem rozpoczął się nasz pochód w krainę dziedzictwa wiecznego. Od ich czasu karty Pisma Św., mówiące pod osłoną tajemnicy o Chrystusie, stały się dla nas jasne, prawda zaś, przez zaślepionych nie przyjęta, na wszystkie narody promieniować poczęła. Miejmy tedy we czci najświętszy ten dzień Objawienia się naszego Zbawcy. Mędrcy oddali mu pokłon jako dziecięciu, złożonemu w żłobie; my oddawajmy mu cześć jako Wszechmocnemu w niebie. Oni ze skarbów swoich różne złożyli Panu mistyczne podarki; my z serc naszych dobywajmy godne Boga ofiary. Choć to on sam jest dawcą wszelkiego dobra, domaga się jednak, aby i nasza praca przynosiła owoc. Wszak królestwo Boże nie jest udziałem śpiących (1 Tess. 5, 6), jeno pracujących w służbie Bożej i czuwających. Jeśli więc nie chcemy zmarnować Jego darów, musimy właśnie przez to, co On dał, zasłużyć na to, co obiecał. Dlatego upominamy was, mili moi: Powstrzymujcie się od wszelkiego zła, a dążcie do tego, co czyste i prawe! Boć synowie światła odrzucać winni uczynki ciemności (Rzym. 13, 12): unikać zawiści, odpierać kłamstwa, niszczyć pychę pokorą, odsuwać chciwość od siebie, miłować natomiast szczodrotę. Wszak członkom przystoi być w harmonii z głową. W ten sposób staniemy się godnymi obietnic i szczęścia wiecznego; przez Jezusa Chrystusa Boga, tego Pana naszego, co z Ojcem i z Duchem Św. żyje i króluje wiecznie. Amen.
Mowa 31 na Objawienie Pańskie – św. Leon Wielki
Św. Leon Wielki, Mowy (Księgarnia św. Wojciecha), 1958, s. 132–135.
- Po tak niedawnym. obchodzie dnia urodzin Zbawcy świata z nienaruszonej Dziewicy, czcigodne święto Objawienia daje nam utrwalenie tegoż wesela. Bezpośrednie bowiem następstwo pokrewnych sobie uroczystości nie pozwala zastygać żarowi silnej wiary. Sprawać tu zbawienia wszystkich ludzi, skoro cały świat dowiadywał się już wówczas o dzieciństwie „pośrednika między Bogiem i ludźmi” (1 Tym. 2, 5), gdy ten przebywał jeszcze w maleńkiej mieścinie. Aczkolwiek bowiem wybrał on naród żydowski, a z tego narodu jedną rodzinę, by wziąć z niej naturę właściwą całej ludzkości, nie chciał jednak pozostawić narodzin swoich ukrytych w szczupłych ścianach matczynego domu. Wolą jego było dać się poznać niebawem wszystkim, boć dla wszystkich raczył zstąpić na ziemię. Trzem tedy Mędrcom ze Wschodu ukazała się gwiazda o niezwykłym blasku (Mt. 2, 1). Jasnością swoją i pięknem odbijając od innych ciał niebieskich, musiała zwrócić na siebie wzrok patrzących i nasunąć niezwłocznie domysł, że to niezwykłe zjawisko nie może być bez celu. Sam tedy sprawca znaku daje jego zrozumienie patrzącym; co dał zrozumieć rozkazuje szukać; siebie pozwala w końcu znaleźć jako uwieńczenie poszukiwania.
Wędrują tedy trzej mężowie pod przewodnictwem niebieskiego światła, nie spuszczając z oka gwiazdy, co wskazuje drogę, a jasny łaski Bożej blask wiedzie ich do poznania Prawdy. Po ludzku biorąc rzeczy, sądzili oni, że narodzin króla, takim znakiem oznajmionego, w królewskim należy poszukiwać mieście. Ale ten, co postać sługi na siebie przyjął, i nie sądzić jeno być sądzonym przychodził (Jan 12, 47), Betlejem wybrał na narodziny, Jeruzalem na mękę. Gdy zaś Herod posłyszał, że książę żydowskie przyszło na świat, zatrwożył się straszliwie, bo podejrzewał w nim swego następcę. Począł tedy knuć zgubę sprawcy zbawienia, a obłudnie przyrzekał oddać mu pokłon. Jakże byłby szczęśliwym, gdyby wiarę Mędrców biorąc sobie za wzór, obrócił na chwałę Bożą, co zużył na podstęp (Mt. 2, 8). O bezbożności zaślepiona niemądrym współzawodnictwem! Okrucieństwem chciałabyś pokrzyżować Boże plany. Pan Świata, dawca wiecznego królestwa, nie szuka doczesnego panowania (Jan 18, 36). Na co się porywasz? Obalić to, co objęte niezmiennym porządkiem postanowień? Uprzedzić zbrodniczy zamach, dla innych zachowany? Śmierć Chrystusa nie na twój czas jest przeznaczona 1. Poprzedzi ją założenie fundamentów Ewangelii, poprzedzi ją ogłoszenie królestwa Bożego, poprzedzą uzdrowienia chorych, poprzedzą cuda. Po co obciążać siebie tym, co inni popełnić mają? Czemu, co oni wykonają w przyszłości, swoją chcesz uczynić zbrodnią? Na niczym spełznie twój zamysł zbrodniczy, czemuż więc rzucasz się w otchłań samej winy i odpowiedzialności? Nic nie wskórasz knowaniem swoim, niczego nie dokonasz. Ten, co przyszedł na ten świat według woli swojej, mocą swojej decyzji zejdzie z tego świata.
Osiągają tedy Magowie swój cel upragniony. Za przewodnictwem tejże gwiazdy w dalszą ruszywszy drogę, znajdują dziecię (Mt. 2, 9), naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Adorują Słowo w ciele, Mądrość w dziecinie, Moc w słabości, Pana Chwały w prawdziwie ludzkiej naturze. Aby zaś cud wiary i poznania swego zamanifestować na zewnątrz, zaświadczają darami, co w sercu za prawdę uznają: Bogu kadzidło, człowiekowi mirrę, królowi złoto składają w ofierze (Mt. 2, 11), głębokim wejrzeniem ducha czcząc boską i ludzką naturę w jednej osobie; boć na skutek tego zjednoczenia odrębne właściwości każdej z dwu natur w królewskiej godności (in potestate) nie szły samopas oddzielnie.
Kiedy jednak Magowie wrócili się do krainy swojej, a Jezusa za Bożym ostrzeżeniem przeniesiono do Egiptu (Mt. 2, 13), dochodzi do wybuchu szaleńczych, choć bezcelowych, zamysłów Heroda. Wydaje on rozkaz wymordowania w Betlejemie wszystkich niemowląt. Ponieważ nie wie, którego z nich ma się obawiać, na cały podejrzany przez siebie wiek rozciąga swój wyrok (Mt. 2, 16). Ale co król bezbożny ścina z tego świata, Chrystus wszczepia w niebo; nie oddał jeszcze nakładu swojej krwi na ich odkupienie, a już im udziela godności męczenników.
Podnieście tedy, najmilsi, wierzące serca wasze do słońca łaski, do wiecznego światła! Oddając hołd tajemnicom – temu świętemu nakładowi w sprawę zbawienia ludzkiego – z tego, co dla was się działo, bierzcie kierunek dla swoich dążności. Miłujcie czystość niewinnego życia, wszakci Chrystus jest synem dziewictwa, „Powstrzymujcie się od pożądliwości cielesnych, co walczą przeciwko duszy” (1 Piotr 2, 11), tak upomina nas własnymi słowy spoczywający tutaj błogosławiony Apostoł (Piotr). „Bądźcie dziećmi co do złości” (1 Kor. 14, 20), boć Pan chwały przyjął na się kształt dziecięcia. Praktykujcie pokorę. Wszak Syn Boży raczył tą cnotą budować uczniów swoich (Mt. 11, 29). Przepaszcie się mocą cierpliwości; przez nią dusze wasze posiąść możecie (Łk. 21, 19): boć ten, co wszystkich jest zbawieniem, wszystkich też jest mocą. „Co w górze jest, miłujcie, nie co na ziemi” (Kol. 3, 2). Podążajcie wytrwale drogą Prawdy i Życia! Nie dajcie się powstrzymać temu, co ziemskie! Wszakci niebo dziedzictwem waszym! przez Jezusa Chrystusa, tego Pana naszego, który z Ojcem i Duchem Św. żyje i króluje na wieki.
Footnotes:
Przeznaczona jest ona na czas Heroda Antypasa, syna, wymienionego tutaj, Heroda pierwszego.
